-Taa... mogę tylko powiedzieć że mi przykro - odwróciłem się
-A nie wyglądasz...
-Taki już jestem - odparłem - trudno teraz trafić na dobrego partnera, czy też partnerkę... - powiedziałem przez zęby
-Masz rację - jęknęła
Kiedy znowu na nią spojrzałem wręcz smutek się z niej wylewał... Chciałem coś zrobić ale nie jestem w tym dobry
-Chodź ze mną - powiedziałem
-Gdzie? - spytała
-Przekonasz się - uśmiechnąłem się krzywo, a ona na ten widok zdziwiła się i postanowiła mi zaufać stawiając pierwsze kroki za mną.
Po jakimś czasie widać już było białe blaski i chłód. Wilczyca się domyśliła.
-Zakątki magów? - zapytała
-Owszem - odsłoniłem krzaki, a silny lecz miły powiew ruszył jej sierścią
-No chodź - zacząłem iść
-Talon - wadera powiedziała
-hmm? - odwróciłem się
-spójrz pod łapy - odparła
Kiedy to zrobiłem zauważyłem, że śnieg pod moimi łapami się roztapia.
-Eh... tak to jest być wilkiem ognia - mruknąłem i uciszyłem moc, przez co w jednej chwili poczułem zimno
Zacząłem iść dalej, spotkaliśmy kilku magów watahy, a tam gdzie chciałem się wybrać siedział na ławeczce Cery z długa starą szatą.
-Witaj przyjacielu - powiedziałem
-Talon! Co się tu sprowadza - uśmiechnął się przyjaźnie, po czym zrobiłem kilka kroków bok i pojawiła się Inka
-Witaj - powiedziała niepewnie
-Witaj, Witaj - zaśmiał się
-Czasami dopada go poczucie humoru więc się nie obawiaj - odparłem
-Co ty tam mruczysz? - spojrzał na mnie dziwnie
-O tym że Inka musi się trochę zbawić...
-Czekaj?! Co?! - wadera krzyknęła i znalazła się po chwili na lodowisku
-Może to cię rozweseli - powiedziałem miło i sam na nie wlazłem, chociaż nie szło mi zbyt dobrze...
<Inka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz