niedziela, 19 lutego 2017

EVENT - Od Caitlyn "Więzień"

Stałam na skarpie w swojej wilczej postaci, ogarniając tym samym swoim wzrokiem okolice. Widoki stąd były naprawdę piękne, choć co prawda nadal trwała zima. W sumie jakakolwiek pora roku, i tak to wygląda wspaniale. Panorama na całą krainę w obrębie kilku kilometrów, a nawet jeszcze dalej. Gdzieś hen daleko widniał delikatny zarys wysokich gór. Wiatr północy mierzwił mi sierść, ogarniając mnie swoim potulnym i przyjemny chłodem. Nie wiem co skłoniło mnie do przyjścia tutaj. Jakaś podświadomość przyprowadziła mnie do tego miejsca w ważnym, nieznanym mi jeszcze celu. Nagle nad swoją głową usłyszałam krzyk, bardzo charakterystyczny dla czarnych jak smoła kruków. Podniosłam głowę do góry by wypatrzeć ową sylwetkę ptaka. Jego postać rozmywała się co już świadczyło o tym, że to nie byle jaki ptak. Zastrzygłam uszami obserwując jak kruk przyfruwa i zastyga w powietrzu tuż przed moim pyskiem. Metoda cienia, która pozwala przekazywać informację za pomocą kruka, to umiejętność jednego z naszych szpiegów. Cień zwierzęcia rozmył się pokazując całą sytuację i jak się okazało, prośba o pomoc przy misji. Choć cienie nie mogły mówić wprost, to doskonale mogłam się domyślić z historyjki, którą mi pokazały. Opowiadały one o silnym wojowniku, który otrzymał misję od króla. Wyruszył ale spotkało go zaskoczenie i harpie jeśli dobrze skojarzyłam, uwięziły go przed miastem. Na końcu pokazały mi postać szpiega władającego cieniami, który błaga o pomoc w uwolnieniu. Miała ruszać od razu, ponieważ nie znajdowało to się dalej niż całe południe drogi, normalnym truchtem. Od razu popędziłam za cieniami, które wracały do swojego pana. W ten sposób pokazały mi drogę oraz miejsce pobytu sprzymierzeńca. Pędziłam co tchu, ponieważ pomoc w misji jest jak najbardziej potrzebna. Skądś znałam tego wojownika z wiadomości cienia ale nie potrafiłam sobie przypomnieć. Wreszcie gdy dotarłam do szpiega z Przymierza zmieniłam formę z wilczej na ludzką. Szybko dowiedziałam się, że miałam mu pomóc w misji uwolnienia wojownika. Wojownik ten dostał misję od samego króla, co mnie lekko zdziwiło. Jak król może posyłać na takie misje jednego z ludzi? To by było niemoralne więc stosunkowo zachowywałam się nieufnie. Chociaż do końca nie mogłam tego okazać więc trwałam w swojej obojętnej mimice twarzy. Opowiadał o tym, że będę musiała zmierzyć się z harpiami, że przed miastem jest uwięziony wojownik. Mówił mi także o tym, że nie mogę wejść do miasta, ponieważ strzegą je dwie harpie, które trzymają tam straż. Zawiadomił mnie, że w nocy jest taki czas, kiedy żadna z nich nie trzyma warty. W tym właśnie czasie mam pomóc mu odbić nieszczęśnika. Z jednej strony mu nie wierzyłam, z drugiej to mogło mieć sens. Nie wiedziałam w co wierzyć. W to co podpowiada mi serce, żeby mu nie ufać, albo w to co mówi rozum, że to przecież logiczne, zdarzy się tak. Po za tym zwykle oczarowują mężczyzn, nie kobiety, dlatego to ja mam pomóc. Nie wiedząc, postanowiłam uzbroić się w dwie opcje. Muszę być gotowa na wieść, że mogła to się okazać pułapka. Naprawdę coś mi tu nie grało. Ale no nic. Dostałam od niego jakieś jedzenie i czekaliśmy aż zapadnie zmrok. Kiedy okalała nas ciemność nocy, zakradliśmy się jak najbliżej wejścia jeszcze będąc w lesie. Obserwowaliśmy w ciszy, wyczekując momentu ich luki w warcie. Spoglądałam również na więźnia. Wyglądał na poddenerwowanego i rozglądał się wykonując gwałtowne ruchy. Nareszcie nadszedł czas kiedy sobie poszły. Wyskakując z krzaków w rękawach wiły się przygotowane węże na atak w razie ewentualnej pułapki. Wzrok mężczyzny szybko spoczął na mnie i zdążył wydusić z siebie tylko "Pułapka". Jego głos był zdenerwowany i aż wrzało w nim. Słysząc te słowa, nie odwróciłam się a zsunęłam z siebie długi płaszcz, spod którego wyskoczyły czarne, pełne śmiertelnego jadu węże. Syk i krzyk Harp, które upozorowały swoją lukę w warcie szybko na mnie naskoczyły. Zdezorientowana, pospiesznie ogarnęłam wzrokiem wszystkie cztery Harpie. Kątem oka spostrzegłam, że domniemany szpieg Przymierza próbuje się ulotnić. Nie myśląc długo narysowałam pieczęć spoczynku, choć stosunkowo szybko aktywowałam zatrzymując go w bezruchu. Chwilę potem usłyszałam szybkie padnij ale na ułamek sekundy mnie sparaliżowało. I ułamek sekundy więcej bym leżała z rozszarpanym bokiem. Upadłam na ziemie i przeturlałam się jak najbliżej postawionej klatki na więźnia. Moja biała sukienka była cała pobrudzona od ciemnej ziemi. Będzie pranie, ale to nie było najważniejsze. Dałam sporo czasu na zaatakowanie przez węże te nieznośne Harpie. Jedna z nich miała przy sobie klucze do uwolnienia wojownika. Ze zdziwieniem odkryłam, że to okazało się nieprawdą. Szybko połączyłam fakty i kazałam wężowi przeszukać szpiega. W tym czasie odciągnę uwagę Harpii, a przynajmniej je dobiję. A, ja nie potrafię walczyć.Chciałam wykonać jakiś cios używając tylko moich pięści i nóg ale nie umiałam.
-Wykonasz dla mnie jakiś wykop? Tak żebym mogła skopiować? - zapytałam go szybko.
-Ale...
-Żadne ale, zaufaj mi - ucięłam szybko uchylając się od kolejnego ciosu.
Posłusznie je wykonał w momencie kiedy na niego spojrzałam. Czułam w sobie tą dziwną adrenalinę i po skopiowaniu tej umiejętności wykonałam kontratak na Harpie robiąc uniki i idealnie wpasowując wykop do danej sytuacji. Szybko odpadły od porcji jadu, jaką musiały dostać. Jeden z węży akurat przypełznął do mnie z pękiem kluczy. Oddychałam głęboko próbując złapać równy oddech. Schyliłam się po kluczę i szybko wkładałam każdy żeby sprawdzić który z nich pasuje. Kiedy się udało otworzyć drzwiczki szybko pognaliśmy wgłąb lasu. Zabrałam z ziemi podeptany płaszcz. Wojownik oczywiście nie obył się bez uśmiercenia szpiega, który tak naprawdę robił jako zdrajca.
-Sam zostałem oszukany - zaczął tłumaczyć. - Podrobił pismo króla i wcisnął mi kit, że to misja od niego. Jaki ja głupi byłem, że dałem się nabrać.
-Nie dziwiło cię to, że na taką misje wysłał tylko ciebie? - zagadnęłam.
-Właśnie nie, to było tak napisane, że w ogóle się nie zorientowałem - stęknął.
-Nie przejmuj się, nawet najlepsi potrafią zostać oszukani. Jak sam widziałeś, sama omal nie zostałam w to samo bagno wpakowana.
-Sku*wiel, zdrajca - zaczął przeklinać pod nosem.
-No, uspokój się, trzeba raporcik królowi zdać - fuknęłam patrząc na niego kątem oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz