Obudziłem się około dziesiątej, był to nawet w porządku wynik, gdyż położyłem się o trzeciej. Nie moja wina, że jakaś zwierzyna ciągle biegała koło mojej chałupy. Zrzuciłem z siebie niedźwiedzią skórę i podszedłem do półki z ubraniami. Przytrzymując nogami wypadające ciuchy wyjąłem z dna mundur i spodnie. Szybko zarzuciłem je na siebie i wyszedłem.
Chciałem zabić jakiegoś zająca, ale dziwna melodia przykuła moją uwagę. Dochodziła z głębi lasu. W sumie miałem po drodze, więc idąc tym tropem coraz wyraźniej słyszałem dźwięk. Był to śpiew. Kiedy byłem już wystarczająco blisko zauważyłem właścicielkę głosu. Stała przede mną dziewczyna. Niewątpliwie kobieta. Choć widziałem ją od tyłu byłbym idiotą gdybym nazwał ją mężczyzną. Wyróżniała się smukła figura i piękne długie włosy, niecodziennego koloru. Kiedy wyczuła moją obecność szybko się odwróciła. Na jej delikatnej twarzy pojawił się rumieniec.
-Nie ma się czego wstydzić-zaśmiałem się cicho.-Ładnie śpiewasz.
-Dzięki-odparła wciąż zawstydzona dziewczyna-nie starałam się zbytnio.
Po jej wypowiedzi nastała chwilowa cisza. Nie od razu krępujący moment, po prostu chwila, która nie była wypełniona rozmową. W przeciwieństwie do innych nie czułem się przy takim milczeniu źle. Mogłem i z nikim nie gawędzić dzień i noc, a nawet trochę bym się nie przejął. Czyny robią nas wartościowymi przecież, a nie słowa.
-Dlaczego ukrywasz swój talent, zamiast się nim przed wszystkimi chwalić?-spytałem, bo znając niektórych ludzi by to od razu wykorzystali.
-A komu mam się popisywać?-odparła pytaniem na pytanie.
-Mi możesz!-odpowiedziałem szybko, a lekko szatański uśmiech zawisł na mojej twarzy.
-Ee... Wątpię aby chciało Ci się tego słuchać, chętniej ja pooglądam twoje talenty-powiedziała, tym samym też zamknęła temat, bo od razu znalazła inny.-Tak w ogóle jestem Natalie.
-Ja mam nieco bardziej oryginalne imię; Tantum-przedstawiłem się.-Ej, idziesz ze mną zapolować na zająca?-zaproponowałem, bo brzuch już dawał o sobie poznać.
-Jasne jak słońce!-przytaknęła
-To chodź tędy, znam miejsce gdzie jest ich wiele!
To mówiąc przemieniliśmy się w wilki. Szedłem przodem. Niebawem na polanie ukazały się bielutkie zwierzątka. Były bardzo szybkie, tak więc trzeba było je jakoś przechytrzyć, a nas była dwójka. Ustaliliśmy strategię. Ja miałem stać w ślepym zaułku, a Natalie miała je tam zagonić. Rozdzieliliśmy się. Cierpliwie czekałem na to by wykonać to na co się umawialiśmy. Chwile mi się dłużyły i dłużyły. Czułem, że coś było nie tak. W końcu moje oczekiwania dobiegły końca. Ruszyłem w poszukiwaniu wadery. Nie było ani śladu jej ani zajęcy. Nie uwierzyłem, że dziewczyna mogła mnie wystawić i wziąć zdobycz tylko dla siebie.
-Natalie?!-wołałem-NATALIE! NATALIE! JESTEŚ TAM?
-Tantum...-usłyszałem ciche wołanie.
-Co się dzieje? Gdzie jesteś?-krzyczałem, bez odpowiedzi.-No do cholery jasnej daj jakiś znak życia!
<Natalie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz