Cofnąłem się delikatnie, kiedy ciało Doriana znalazło się na tyle wysoko, że objęły je ostatnie promienie zachodzącego słońca. Pomiędzy domami rozległ się ostry trzask, po nim zaś huk podobny do ognia buchającego pod podmuchem wiatru. Po chwili znalazłem się na dachu i powoli złożyłem skrzydła. Mężczyzna wyszeptał coś, jednak nic nie doszło do moich uszu. Zaczął rozmasowywać obolałe dłonie i poprzez systematyczne ruchy głową patrzył na okolicę.
- Dlaczego tu weszliśmy? - Zapytałem z zaciekawieniem. Chociaż przypuszczałem odpowiedzi, że chce się ode mnie uwolnić i myślał, że to podziała.
- W sumie sam nie wiem, ale fajnie czasem popatrzeć na coś z góry - Odparł w najspokojniejszym tonie, jaki dotąd u niego usłyszałem. Co mnie lekko zdziwiło. Aż zacząłem się zastanawiać, czy zwyczajnie przywykł do mojego towarzystwa. Dorian podszedł do starego komina i zaczął się mu dokładnie przyglądać. Bacznie patrzyłem na poczynania mężczyzny. W pewnym momencie wyjął jedną z cegieł i rzucił nią o dach. Pod wpływem niespodziewanego hałasu zmrużyłem oczy. Kiedy w pełni je otworzyłem zobaczyłem jak chłopak nad czymś przykucnął. W skorupach leżały fioletowe kamienie. Początkowo myślałem, że to zwyczajny ametyst, dość pospolity w tych rejonach. Można go spotkać w skupieniach zbitych i ziarnistych. Jednak to nie było to. Dorian zaczął wyciągać rękę by podnieść minerały.
- Nie dotykaj - Powiedziałem stanowczo. Mężczyzna spojrzał na mnie zdezorientowany - Odsuń się od nich - Uśmiechnąłem się do niego miło i napotkałem jego niezadowolone spojrzenie, jednak po chwili cofnął się o dwa kroki. Powietrze wokół mnie zaczęło wibrować. Przybrałem ludzką postać i zastrzygłem wilczymi uszami. Moje przypuszczenia był dobre. Wziąłem w dłonie kamienie i ścisnąłem z całej siły. Twarde...
- Co robisz Arszeniku? - Zapytał z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej, Dorian.
- To tanzanit - Spojrzałem na chłopaka, jednak ten nie rozumiał co w tym takiego ciekawego - Dodatkowo ulepszony za pomocą umiejętności Draenei, nie powinien być na terenach Wilkołaków - Zmarszczyłem brwi.
- Skąd wiesz? Dla mnie wygląda jak zwykły ametyst - Burknął
- Ametyst, jak i tanzanit jest kruchy - Pokazałem mu ściśniętą pięść, w której znajdowały się minerały. Mężczyzna wyraźnie dojrzał wystające żyły spowodowane wysiłkiem.
- Skoro są kruche, to powinny zostać z nich teraz tylko kawałeczki.. - Odchrząknął zadowolony, jakby rozwikłał zagadkę. Rozluźniłem dłoń i pokazałem, że kamienie są w jednym kawałku. Rozszerzył oczy z zaciekawienia, jak i zadumy.
- Tanzanit ma odcienie błękitu - Rozpocząłem tłumaczenie - Jednak pod wpływem niezwykłej magii Draenei, zmienia kolor na fiolet i ma niesamowite właściwości. Zostają one wszczepiane w zbroje i bronie, dzięki czemu stają się o wiele silniejsze - Zdjąłem olbrzymią dwuręczną broń z moich pleców i pokazałem chłopakowi - Dzięki temu, mogę uwalniać moją moc światła, co kiedyś było dla mnie niemożliwe - Wskazałem na drobny kamień tkwiący w "tasaku" - Jednak jest to bardzo rzadkie, by ktokolwiek takie posiadał, chyba że wywodzi się z obrzydliwie bogatej rodziny.. - Przerwały mi słowa towarzysza.
- Jak ty Arszeniku? - Zapytał nagle Dorian. Zrozumiałem przez to, że nadal nie zna mojej tożsamości, co mnie nie lada ucieszyło.
- Jak ja - Uśmiechnąłem się i po chwili przywdziałem niewzruszoną minę - Jeśli ktoś rozprowadza je po stolicy i nie wie jakie szkody może wyrządzić, osoba nie potrafiąca się nimi posługiwać, mamy spore kłopoty - Zmarszczyłem brwi i wbiłem broń na krańcu dachu.
- Co może się stać? - Zapytał przyglądając się temu co robię.
- Jeśli ktoś nie wie jak wkuć ulepszony tanzanit w broń, może doprowadzić do wielkiego wybuchu - Odparłem i umieściłem rękojeść broni tak by zwisała z dachu. - Ale bardziej obawiam się gniewu Draenei... - Z delikatnego rozbiegu skoczyłem w jej kierunku i mocno ją złapałem. Zwisając kilka metrów nad ziemią patrzyłem w okno, na przeciw którego się znalazłem.
- Co ty robisz?! - Wykrzyknął Dorian, który zaczął mocno trzymać mają broń, bojąc się, że zaraz spadnę.
- Trzeba się dowiedzieć czyje to jest - Odpowiedziałem z promiennym uśmiechem. Lekko się rozbujałem i wskoczyłem do domku, przy okazji wybijając szybę nogą. Typowa speluna złodzieja.
<Dorian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz