niedziela, 12 lutego 2017

EVENT Od Tytanii - "Magiczny Kamień"

Wadera zrozumiała przekaz. Skłoniła się jedynie i wyszła z pałacu króla jednorożców. Nie mogła zrobić nic innego, jak tylko przyjąć tą misję. Od tygodni właściwie nie działo się nic ciekawego i miała wrażenie, że nawet Imperium ostatnio zaprzestało swoich ataków.
Odnaleźć kamień..tak cenny dla jednorożców.. Tytania musiała przyznać, że poparcie i tego króla mogło jej się przydać, a otrzymana od niego nagroda miała sporą wartość.
Wilczyca rozciągnęła się leniwie i rozejrzała dookoła aby sprawdzić, czy nikt nie podsłuchiwał ich rozmowy. Jedynie nieliczne jednorożce wiedziały o całym tym przedsięwzięciu.
Oprócz nagrody coś jeszcze zainteresowało Cortez. A był to sam przedmiot, który musiała odszukać. Jak wielką ma moc? Czy aby na pewno go rozpozna? Kto go ukradł i w jakim celu? Jeżeli jednak faktycznie jest tak cenny jak mówią, to na pewno wiele ludzi marzyło o jego posiadaniu.
Może nawet nie tylko ludzi...
Gdzie należało zacząć poszukiwania - to był chyba największy kłopot naszej podróżniczki. Zero informacji. Nawet nie wiedziała, czy ukradł go ktoś z Imperium, Przymierza czy Neutralny? Tak. Nawet ktoś z jej stronnictwa mógł połasić się na klejnot. Pierwsze co jej przyszło na myśl - niedźwiedzie. Ale dlaczego one?! Mógłby być to też ktoś, kto działał sam.
Oszukany przez los żołnierz, którego wywalili dyscyplinarnie, a ten szukając władzy i bogactwa wpadł na pomysł zwinięcia diamentu? Zaraz! Przecież klejnot był dobrze strzeżony, więc nie mógł to być pierwszy lepszy żołnierz z brzegu.
Tytania miała już kompletny mętlik w głowie. Postanowiła więc chwilowo się tym nie zajmować i pojechać do kowala kupić broń? Dziewczyna wolała sama coś sobie wytworzyć, ale chwilowo nie miała materiałów, które były o wiele droższe niż zwykła broń. Kto wie, może rozwiązanie problemu jednorożców samo przyjdzie jej do głowy? (...)

- Piwo. - powiedziała surowo dziewczyna wręczając mężczyźnie za ladą kilka monet. - I informację.
Gruby, łysiejący i brodaty mężczyzna odwrócił się zdziwiony, aby wziąć kufel za którego zapłaciła jego klientka.
- Normalnie u nas żadna kobieta nie kupuje tak cennych rzeczy. - właściciel uśmiechnął się krzywo i pokazał Tytanii rękę pokrytą obrzydliwymi bliznami - To kosztuje o wiele więcej, niż ci się może wydawać.
Brązowowłosa poirytowana wyciągnęła sztylet i zaczęła się nim bawić na ladzie, udając, że się zastanawia. W rzeczywistości jednak bacznie obserwowała grubasa, który nie przestawał się uśmiechać.
- Jestem tu z rozkazu króla. - powiedziała wymijająco.
Poniekąd była to prawda, bo król kazał jej zdobyć klejnot, który z kolei musiała zdobyć z informacji otrzymanymi od różnych ludzi. Jednaki nie wspomniała, o którym mówiła królu.
Nieznajomy zakaszlał i wręczył dziewczynie ćwierć tego, co dała mu za piwo.
- Ekhem..to kufel i informacje na koszt firmy. Co panienka chce wiedzieć?
Tytania dobrze wiedziała, że dała mężczyźnie więcej, jednak i tak zapłaciła mniej niż inni klienci. Poprawiła opadającą na oko grzywkę i warknęła przez zęby:
- Czy nie słyszałeś może o jakiś..dziwnych zjawiskach? - kobieta była pewna, że kamień mógł wywołać różne nietypowe magiczne efekty.
- Co masz na myśli? - właściciel karczmy zapytał jakby od niechcenia.
- Wybuchy, podejrzane epidemia, zmutowane stworzenia posługujące się magią...
- Mutantów tutaj to mam na co dzień, ale owszem, o wybuchu słyszałem.
Łysy mężczyzna przybliżył się trochę do dziewczyny, aby tylko ona mogła usłyszeć ważną informację. Tytania była coraz bardziej ciekawa.
- Pewien rolnik, mieszkający na polu niedaleko stąd, ponoć oszalał, gdyż wysadził w powietrze całą swoją chatę wraz z synami i żoną! Nikt nie wie, co to było za zjawisko, jednak to nie była typowa dla tych terenów magia. Mój znajomy kojarzył faceta. On nie był po stronie Imperium ani Przymierza. Po prostu zwykły, obłąkany rolnik szukający szczęścia w polu. Ponoć ten wybuch odczuły też jego zwierzęta, a moja siostra widziała martwą krowę, którą dosłownie rozerwało! Wszędzie flaki, i tylko głowa cała! Co ciekawe - głowa świeciła!
Tytania tylko skinęła głową i opróżniła szybko cały kufel, po czym wyszła bez słowa z karczmy. Nawet nie zauważyła, że przyglądał się jej z zaciekawieniem dziewiętnastoletni brązowowłosy chłopak, który, kiedy tylko Nemezis wyszła, od razu za nią popędził. (...)

Kobieta dotarła w końcu na pole. Drogę wskazał jej wędrowny kupiec, oczywiście za "małą" opłatą. Zboże świeciło, a po drodze, tak jak opowiadał karczmarz, natrafiła na truchła zwierząt. Wszystkie miały nietypowe kolory i świeciły, a część z nich wygląda jakby wybuch rozsadził je od środka. Tego już nawet nie można było nazwać trupami.
Chata jednak wyglądała całkiem normalnie. Był to mały domek, zbudowany z ciemnego drewna. Mógł na oko pomieścić w środku pięć osób.
Kobieta zaczynała mieć wątpliwości, czy aby na pewno kamień mógł uczynić tak wielkie szkody. Magia jednorożców nie wydawała się z pozoru tak niebezpieczna. Musiała jednak chociaż sprawdzić, czy to aby prawda.
Zrobiła kilka kroków i już miała zapukać do drzwi, kiedy jakaś niewidzialna siła odepchnęła ją na bok. Kobieta szybko wyciągnęła nóż i rozejrzała się. Ogarnęło ją zdziwienie, kiedy napastnikiem okazał się na oko dziewiętnastoletnie chłopak. Dobrze zbudowany, z łukiem w ręce.
- Chyba ci odje*ało. - zaśmiał się nieznajomy i poprawił grzywkę. - Słyszałem rozmowę twoją i tego dryblasa. Zbyt krucha jesteś na to. Pozwól sobie pomóc, bo ten pacan zaraz skoczy na ciebie z siekierą.
- No chyba wiem, na co się piszę. Mam misję i nie zamierzam pozwolić, aby jakiś kurdupel..
- Jesteś ode mnie tylko trochę starsza! - przerwał jej nieznajomy. - Ale może dosyć tych czułości. Viper jestem.
- Czekaj - Tytania otworzyła szeroko oczy i jeszcze raz przyjrzała się niby nieznajomemu -.Dix...
Kobieta nie zdążyła dokończyć wypowiedzi. W tej samej chwili usłyszała szaleńczy śmiech. Wstała i przygotowała broń, po czym kopniakiem otworzyła drzwi do chaty.
Zgodnie z przewidywaniami Vipera ktoś skoczył na dziewczynę zaraz po tym, jak otworzyła wejście. Chłopak jednak zablokował cios skierowany na dziewczynę swoim mieczem. Nieznajomy miał w dłoni siekierę, poplamioną krwią. W jednej ręce trzymał kamień, wielkości kurzego jajka.
- Moje! PRECZ! - wrzasnął nieznajomy próbując uderzył chłopaka.
Viper jednak zwinnie unikał jego ciosów siekierą. W tym samym czasie Tytania zdołała dokonać przemiany w wilka i skoczyła na nieznajomego przegryzając jego tchawicę. Biedny rolnik padł martwy, a kamień, który doprowadził go do szaleństwa wypadł truposzowi z ręki.
Tytania chwyciła małą błyskotkę do ręki ostrożnie, po czym podstawiła ją pod światło. Była pewna, że będzie on o wiele większy i że będzie to kryształ. Tymczasem charakterystyczna była tylko jasnofioletowa barwa kamienia. Kamień zaczął wibrować w jej dłoni, a Tytania zaczęła słyszeć głosy.
~Już jesteś martwa. Nie widzisz, że to wszystko jest kłamstwem? Godark tylko udaje dobrego władcę, a tak naprawdę cię wykorzystuje. Zemścij się! Chcesz zająć jego miejsce, wiem to..
Kobieta była jak zahipnotyzowała. Skupiła całą swoją uwagę na kamieniu. Nie potrafiła oderwać wzroku, ale i również zaprzeczyć.
~Moja moc jest potężna i dostrzegła w tobie cień, ale i zdolności przywódcze. Pozwól mi przejąć kontrolę, a zobaczysz, co to władza. Już nigdy nikomu nie będziesz musiała się kłaniać.
Tytania przerażona rzuciła kamień i skuliła się. Nie była w stanie wstać. Była tym wszystkim za bardzo przejęta. Kamyczek miał rację, ona za bardzo żąda potęgi i władzy..
- Proszę..ty zanieś kamień Królowi Jednorożców.. on źle na mnie działa..
- Właśnie widzę..siostrzyczko. - powiedział czule chłopak i przytulił się do kobiety. - Ale za nic w świecie nie powinienem brać nagrody, która należy się tobie. Ja tylko ukatrupiłem tego dupka, a jeżeli nie chcesz, nie będziesz niosła kamienia. Ja to zrobię.
Kiedy tylko chłopak chwycił do ręki kamień, ten zmienił barwę z ciemnego fioletu na biały ze złotymi kropkami. Viper pomógł wstać kobiecie a ona tylko się w niego wtuliła.
- Byłam pewna, że nie żyjesz. - powiedziała cicho.
Brązowowłosy lekko odciągnął swoją siostrę i zapakował kamień do jednej z sakiewek. Byli gotowi oddać zgubę. (...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz