Osz ty!! Dobra, Dorian tylko spokojnie, nie daj się sprowokować. "Ale on nawet cię nie prowokuje, on jest miły i tyle" - odparł mój drugi wewnętrzny głos. Masz ci los kolejna wewnętrzna kłótnia w mojej wspaniałej głowie... Spojrzałem ponownie na mężczyznę. Mój żołądek mnie jednak zdradził i rozejrzałem się dookoła. Żadnych wolnych miejsc, oczywiście oprócz tego naprzeciwko tego... Tego... Hmmm... Arszenika. Tak to było pierwsze słowo o którym pomyślałem. Niechętnie usiadłem na krześle i czekałem aż przyjdzie tu ktoś, u którego mógłbym złożyć zamówienie. Zastukałem nerwowo palcami o blat. I byłem tak blisko skonponowania nowej arii operowej lub innego muzycznego bzdetu gdy Arszenik postanowił podzielić się swoim przemyśleniem.
- Nie moglibyśmy porozmawiać jak na cywilizowaną cywilizację przystało?
Rzuciłem mu niechętne spojrzenie i głęboko westchnąłem. Wiedziałem, że ktoś taki jak on nie da rady wytrzymać długo bez mówienia.
- Moglibyśmy. - powiedziałem bawiąc się skrawkiem papieru znalezionym na blacie.
- To dlaczego tego nie zrobimy. I proszę popatrz na mnie, bo rozmawiamy. - powiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Oparłem się o drewniane, niewygodne oparcie i ze skrzyżowanymi na piersi rękami spojrzałem na jego twarz.
- Od razu lepiej, nie uważasz? Jakbyś jeszcze nie próbował zabić mnie wzrokiem byłoby idealnie.
Skrawek papieru zaczął dymić, a ja zirytowany odłożyłem go na bok. Znowu mnie wkurzył, za jakie grzechy musiałem usiąść naprzeciwko tego Arszenika?! Dorian, idioto ogarnij ten pusty łeb! Dzisiaj mam chyba po prostu zły dzień. Najpierw ta wiewiórka, teraz on... Co jeszcze?
- Kim jesteś? - mężczyzna znowu przerwał tą piękną ciszę.
- Nie muszę ci odpowiadać, nie jestem na przesłuchaniu. - powiedziałem obojętnym głosem.
Patrzyłem wyzwająco na jego twarz. Mężczyzna tylko ciężko westchnął.
- Dorian. - usłyszałem zdziwiony swój głos.
- Od razu lepiej, Dorianie.
Zawstydzony odwróciłem głowę i patrzyłem na posmarowaną oliwą, niczym ryba przed smażeniem tancerkę. Miała gibkie ciało, które było dość skąpo zasłonięte. Ruszyła się szybko, niczym kot rzucony losowym przedmiotem. Dopiero teraz zauważyłem jej zasłoniętą twarz i brązowe loki, które podskakiwały we własnym tańcu. Że też nie nie poślizgnie się tańcząc w tej oliwie. A jakby tak puścić na nią drobną iskrę. Oczywiście dałbym radę opanować ten ogień i nic by się jej nie stało, ale ja dałbym radę odejść do innej karczmy... Stop! Dorian, stop! Jesteś tutaj tylko ze względu na własną głupotę i nie będziesz podpalał przypadkowych ludzi. Chociaż może to nie taki zły pomysł... Nie! To jest koszmarny i głupi pomysł!
- Skąd jesteś? - usłyszałem głos z drugiego końca stołu.
Zacisnąłem palce w pięści.
- Nie twoja sprawa. - odparłem z zaciśnietymi zębami.
Na moje szczęście wreszcie dostrzegł nas chłopiec przyjmujący zamówienia.
- Co podać panom?
- Kawę i bulion wołowy. - powiedział szybko mężczyzna
- Poproszę o herbatę i tak jak towarzysz bulion wołowy. - oznajmiłem dość przyjaźnie.
Chłopak odszedł.
- Towarzysz? - zapytał zdziwiony mężczyzna.
- A co wolisz Arszenik? - powiedziałem ostro.
- Nie możemy po prostu porozmawiać?
- A po co ty chcesz rozmawiać? Każdego tak zaczepiasz i chcesz porozmawiać? Chcesz wiedzieć coś o mnie?! Moje życie życie to jedna wielka porażka. Jestem tylko narzędziem, które bierze się i odkłada na półkę. Od czterech lat pracuję w przymierzu, a wiesz ile obchodzi to tych ludzi? Nic! Kompletnie nic. Mam już tego dosyć. Tak powinna wyglądać ta "dobra strona"? Żyjemy w czasach gdzie zabijamy swoich braci. Gdzie nikogo nie obchodzi to, że ktoś się naraża na śmierć żeby oni mogli żyć! Najłatwiej to by było pójść na pętelkę i skończyć z tym światem. Och mam tego już po dziurki mojego piegatego nosa. To chciałeś usłyszeć? Pewnie nie. Powinienem nawijać ci o tym jak cudowne jest przymierze, jak dobrze jest mi żyć, ale lepiej mówić prawdę. Później byśmy porozmawiali o głupiej pogodzie i wszystko by było dobrze, ale nie jest. Wiem imperium jest złe, ale przymierze też nie jest idealne. - tak, w końcu wybuchłem.
Mężczyzna patrzył na mnie zdziwiony.
Oparłem głowę na ręce i roztarłem czoło.
- Przepraszam, poniosło mnie. - oznajmiłem cicho.
<Avaresh? Ta odpowiedź to jakaś paranoja, wiem dialogi mi wyszły dziwnie, ale nie wiem jak odpowiadać twoją postacią?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz