środa, 30 kwietnia 2014

Od Lost Angel C.D Lily


Znikła. Podniosłam brew i wybuchłam śmiechem: zapewne się zabiła. Ale gdzie jest? Zapewne w piekle. Jeżeli szczelina się nie zamknęła, wydostanie się z piekła i to żywa, a jak się zamknęła, to będzie jednego wydartego pyska mniej ot co!

(Lily?)

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

- Ekhem, co proszę?- Zapytałam mocno zdziwiona.
- No co? To już nie można przyjaźnić się z umarlakami?- Uniosłam brew w geście zdziwienia.- No dobra, wiem jak to brzmi.- Stwierdziła po chwili Aelita.
- Wiesz, jak na mój gust, to nic tu po nas, więc co, wracamy?

<Aelita? Serio? xd Kościotrupy? xddd>

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Udowodnić mówisz?- Mruknęłam.- To brzmi bardzo, ale to bardzo ciekawie!- Krzyknęła uśmiechając się szeroko.- No, ale żeby to zrobić, no cóż, potrzebuję jeziora albo jakielkowiej powierzchni odbijającej światło.- Mruknęłam, krzywiąc się.
- Ok, skoro masz pomysł.... Poszukajmy.- Stwierdziła z nieskrywaną złośliwością, bądźmy szczerzy, ona mi ani trochcę nie wierzy. Po jakimś czasie znalazłyśmy jezioro. Podeszłam do niego i spojrzałam w jego jasną wodę. Idealnie, dokładnie o to mi chodziło. Odwróciłam się do wadery z szerokim uśmiechem.
- Dzięki za pomoc, skoro już to mamy za sobą, to...- Zmieniłam ton na wręcz uderzająco pogodny i złośliwy zarazem.- Do zobaczenia w piekle!- Krzyknęłam ze śmiechem, po czym odwróciłam się w stronę jeziora. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam była biel moich oczu odbijająca się w tafli wody. I tak właśnie się umiera z własnej woli!

<Lost Angel? xdd>

Od Inki C.D Azar

Wreszcie tak długo mijałam się z nim niemal ..
nie było go i potraciłam kontakt ale gdy mnie przytulił
czułam ze znowu wszytko się ułoży
-No pewnie Dokąd ?
-Wybieraj ..
-Wodospad Zakochanych ?


<Azar>



Od Aelity C.D Regis'a

Zdjęłam mój czarny szalik i wytarłam mu policzki od krwi.
-Nie musisz...
-Ale chcę. - uśmiechnęłam się do niego.
Odwzajemnił uśmiech.
-Kocham cię, wiesz? - szepnęłam do niego gdy już wyczyściłam jego policzki z krwi.


<Regis?>



Od Aelity C.D Lily, Amy, Rico, Infil'a i Fritz'a

O dziwo, kościotrupy nie atakowały mnie. Pewnie uznały że jestem jedną z nich. Usiadłam i zaczęłam sobie kulturalnie z nimi rozmawiać. Zobaczyłam Lily.
-O, Cześć!
-Cześć?! Ja się tu o ciebie martwiłam jak nie wiem, a ty mi mówisz cześć?!
-Pogadasz sobie z nami?

<Lily? XD>



Od Azar'a C.D Inka

Spacerowałem po terenie. Jak zwykle bez celu. Zwykły spacer wieczorem. Pomyślałem, że życie w tej watasze, mocno się zmieniło. Kiedyś było tu nieco spokojniej, co w zasadzie mi się podobało. Teraz jednak dość często myślałem o odejściu.
Szedłem powoli, rozmyślając o sensie bytu. Nie wiadomo skąd w myślach pojawiła mi się Inka. Posmutniałem. W zasadzie dawno jej nie widziałem, nieco bałem się, że już nie chce mnie znać.
Znalazłem pewien cel. Znaleźć ja i spędzić z nią nieco czasu. W końcu była moją partnerką, w ogóle nie powinienem był pozwalać, na to co już się stało. Niestety czasu nie cofnę.
Poszedłem na polanę. Usiadłem na centrum i przymknąłem oczy. Miałem nadzieję, że może sobie skojarzę gdzie często bywała.
- Witaj - usłyszałem za sobą, znany mi głos.
- Inka?
- Syriusz?
- Azar - uśmiechnąłem się - Ale dla ciebie to mogę być nawet Syriusz.
- Co się z tobą działa, przez ten czas?
- W zasadzie nie wiele... siedziałem w jaskini i... no spójrz, odmieniło mnie - uśmiechnąłem się - Jednak nie w środku. Dalej jestem taki jak kiedyś.
Wadera uśmiechnęła się. Przytuliłem ją.
- Chcesz się przejść?

<Inka?>

wtorek, 29 kwietnia 2014

Od Lost Angel C.D Lily

Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-A co mnie twoje pochodzenie? Nie boję się Lucyfera ani innych piekielnych istot-powiedziałam całą prawdę: wisi mi to, że pochodzi od demonów, skoro ja się z nimi wychowałam.
-Musisz mi udowodnić, a nie pokazać swoją wartość. Już raz podkuliłaś ogon i zwiałaś. Okazałaś tchórzostwo, a nie to kim jesteś z pochodzenie, chcę zobaczyć to, a nie potulnego wilczka...-dodałam. Czekałam teraz na jej reakcję. Chodziła w kółko otaczając mnie.
,,Nędzna, myśli, że się jej wystraszę! Pff... niech się buja na drzewo z takimi myślami!"-pomyślałam.

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Czyli twierdzisz, że mam ci udowodnić, że nie jestem marną istotą?- Warknęłam.- W wielkim skrucie, nie tylko ty się możesz odradzać. Bądźmy szczere, umarłam już pierwszego dnia tutaj, ale dzięki wielkiej łaskawości, czy można raczej rzec, złośliwości, mojego dziadka, wróciłam na ten świat pełen nieszczęśliwych wypadków.- Stwierdziłam, chodząc w kółko. W moim głosie usłyszałam gorycz, złość i mimo wszystko, szczyptę wdzięczności. Przecież gdyby nie to, nie miałabym tylu wspaniałych przyjaciół i Infil'a.- No bo wiesz, takie to już życie, kiedy jesteś wnuczką Lucyfera a ojciec w ostatnim geście heroiczności ukrywa, dokładnie, ukrywa, nie zabiera, ci wszystki cechy demoniczne. Tylko czekać, aż to wszystko we mnie wybuchnie!- No to teraz tylko czekać na jej reakcję.

<Lost Angel?>

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Czyli twierdzisz, że mam ci udowodnić, że nie jestem marną istotą?- Warknęłam.- W wielkim skrucie, nie tylko ty się możesz odradzać. Bądźmy szczere, umarłam już pierwszego dnia tutaj, ale dzięki wielkiej łaskawości, czy można raczej rzec, złośliwości, mojego dziadka, wróciłam na ten świat pełen nieszczęśliwych wypadków.- Stwierdziłam, chodząc w kółko. W moim głosie usłyszałam gorycz, złość i mimo wszystko, szczyptę wdzięczności. Przecież gdyby nie to, nie miałabym tylu wspaniałych przyjaciół i Infil'a.- No bo wiesz, takie to już życie, kiedy jesteś wnuczką Lucyfera a ojciec w ostatnim geście heroiczności ukrywa, dokładnie, ukrywa, nie zabiera, ci wszystki cechy demoniczne. Tylko czekać, aż to wszystko we mnie wybuchnie!- No to teraz tylko czekać na jej reakcję.

<Lost Angel?>

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Od Lost Angel C.D Lily

-Nie wierzą ci, którzy umierają. Przecież jestem aniołem, więc się odradzam. A po przemianie w upadłego anioła zmieniło się tylko miejsce odrodzenia-powiedziałam.
-Ale po co tłumaczyć to takiej nędznej istocie-dodałam.
-Że co proszę?-powiedziałam zła wadera.
-Pokaż mi, że jesteś cokolwiek warta... Nie zależy mi na twoim życiu i losie, nie wiem nawet, po co tu jestem z tobą... -odparłam i szykowałam się do lotu.
-Tchórzysz?-zapytała.
-Nigdy-odpowiedziałam jej spoglądając na nią. Złożyłam skrzydła i podeszłam do niej patrząc w oczy.

(Lily?)

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

OMG. Było źle. B-A-R-D-Z-O Ź-L-E. Jeśli się nie mylę, to Aelita właśnie wpadła na kogoś z tch dzikusów. Zaczęłam biec przed siebie. Ten korytarz był wręcz zadziwiająco długi. I oczywiście strasznie ciemny, na serio? Ile można? Szkoda im kasy na światło czy jak? Taa, wiem, to nie ludzie, bla bla bla. Potknęłam się o jakiś wystający z ziemi korzeń. Tak, korzeń w jaskini, głupota. I wpadłam na ścianę. Coś pstryknęło i bach, zrobiło się jasno. A to szok! Zobaczyłam dość dziwną scenę...

<Aelita? xd>

Od Lily C.D Lost Angel

- Na serio?- Zrobiłam zawiedzioną minę.- A już miałam nadzieję..
- Nadzieję na co?- Warknęła.
- Na to, że nie żyjesz.- Stwierdziłam, uśmiechając się diabolicznie. No bo co? Przecież nadal pozostawała mi ta cząstka genów rodziców, która przy niej się jakoś uaktywniała.
- Phi, wolne sobie. Mnie nie tak łatwo zabić.- Stwierdziła prychając.
- Wmawiaj sobie co chcesz.

<Lost Angel?>

Od Aelity C.D Josepha

Spojrzałam na ''odwrócony usmiech''. Był piękny...
-Śliczna... - szepnęłam.
Basior spojrzał na mnie.
-Co ci się tak nastrój zmienił?
-To chyba przez ten deszcz...

<Joseph? Nie mam weny>

Wilk z całkowicie inną moca ;3

http://www.mrwallpaper.com/wallpapers/white-wolf-art.jpg
Imię: Strike
Motto: "Kto umiera, płaci swo­je długi."
Płeć: Samiec
wiek: 6 lat 4 miesiące
Charakter: Zwyczajny wilk, który jest miły, ale jest samotnikiem, przebywa często w miejscach gdzie jest dużo wilków i tylko patrzy tylko na nich, nie lubi zaburzać miłość którą wręcz czuć w powietrzu. Nie jest agresywny, nawet wobec wrogów, nie musi się bardzo można wysilać by kogoś zabić, chyba że jest to inny magiczny wilk, z niebezpieczną magią.
Głos:

Stanowisko: Strażnik Łąki Nowiu
Rodzaj wilka: Zwyczajny wilk, ale ma pewną moc
Moce: Cała jego moc tkwi w jego oku, przez co zdobył bliznę, gdyż jeden z silniejszych wrogów z którymi walczył, próbował mu je wydłubać.
*Hipnoza - potrafi zachipnotyzować, przez krótkie patrzenie w czyjeś oczy
*Skała - potrafi zamienić w skałę, ale kontakt wzrokowy trwa trochę dłużej
*Kopia - dzięki oku może skopiować umiejętności wroga
*Analiza - szybko może określić zdolności i umiejętności wroga
http://fc03.deviantart.net/fs71/i/2013/086/5/e/strike_again__by_darthmischee-d5zh963.png*metalowa obrona - zobacz w inne
Wcielenia: Gdy Przesadzi ze zwiększeniem mocy oka

Cechy Fizyczne: szybka reakcja.

Talizman: nie posiada
Zakochany w: pozna, zakocha się
Przyjaciele: -
Rodzina: -
Inne...: Ten wilk nie wygląda na silnego, ale ma ukryta broń, gdzie? w skórze, ta... dziwne, ale to prawda, może w każdej chwili wysunąć z łap ostrza, a raczej z każdej części ciała, z ogona, karku, to jego idealna obrona, lepsza niż jakiś pancerny czołg...
Właściciel: zatajone
Inne zdj.:
http://i604.photobucket.com/albums/tt124/Anju-chan33/Pictures/AnimeGuy3.jpg

Od Regis'a C.D Aelita

Obudziłem się bo poczułem na sobie czyjś wzrok. Gdy otworzyłem oczy chwilowo nic nie widziałem, wszystko było rozmazane, pewnie demon znowu chciał się uwolnić. Jak już dobrze widziałem dostrzegłem że to Aelita patrzy na mnie. Uśmiechnąłem się do niej.
-Niestety będę już tak wyglądał do końca... - powiedziałem przez żeby
-Mi to nie przeszkadza - pod ciągnęła się owinęła ręce wokół mojej czyi i pocałowała
Nagle z oczy zaczęła mi płynąć krew.
-Nic Ci nie jest? - zapytała lekko przeprażona
-Używam teraz ciała demona, to jest za to kara - uśmiechnąłem się krzywo

<Aelita?>

niedziela, 27 kwietnia 2014

Od Lost Angel C.D Dylan

-Ja umiem kochać i kocham... właśnie ciebie-powiedziałam. Basior podniósł głowę. Podeszłam do niego.
-Klątwa nie jest w stanie ugasić tego co czujesz... wystarczy pokonać swoje słabości-dodałam patrząc mu w oczy. Ewidentnie, pierwszy raz w życiu się zakochałam. Nie mogłam tego pojąć: przecież byłam bezlitosnym potworem, a jak widać jestem zdolna do miłości.

(Dylan?)

Od Dylan'a C.D Lost Angel

-Nie martw się. Też jestem nowy. Więc.... Nie masz wielu przyjaciół?-zapytałem.
-Nie.. Ale chciałabym mieć. A ty?-zapytała.
-Na razie znam tylko ciebie i.... Nie ważne.
-Kogo?-dopytywała się.
-On nie jest z tej watahy tylko z innej. Odszedłem od tamtej. Nie chcę o tym mówić.-warknąłem.
-Spokojnie, nie chciałam cię urazić.-powiedziała, a ja się uspokoiłem. Usiadłem i patrzyłem na
coraz ciemniejsze chmury.
-Wierzysz w miłość?-zapytałem.
-Ale w jakim sensie?
-No wiesz.... Że ona wogóle istnieje, i jest wśród nas. Wierzysz w to?
-A ty, nie czułeś tego nigdy?-zapytała, a ja spojrzałem na nią smutno.
-Ja nie umiem kochać. To moja nieodwracalna klątwa.....


<Lost Angel?>



Od Joseph'a C.D Aelity

Przepraszam...
Spojrzałem na nią lekko zdziwiony, być może dlatego że ja prawie nigdy nie używam tego słowa? w końcu powiedziałem zwykłym tonem:
- Nie przepraszaj, wiedziałem o tym od samego początku, gdybyś je usłyszała wiedziałabyś o tym. Ale uważam że Ty też masz jakieś, chociażby takie aby nigdy nie marzyć...
Deszcz nagle przestał padać, a na niebie pojawiło się coś zwanego tęczą:

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTXNAQK9Kxc7TmAf5d5ED-hU7QUErjUOB24m9RrALtyW2J2nL58Fg

< Aelita?>

sobota, 26 kwietnia 2014

Od Lost Angel C.D Lily

Zmieniłam się w ducha i przeniknęłam zwierzaka lądując na ziemi. Zmieniłam się z powrotem i złapałam za jego szyję zaciskając mocno kły. Wzbiłam się w powietrze i podniosłam zwierzaka. Na odpowiedniej wysokości puściłam go, wróciłam do codziennej postaci, wyleczyłam wszelkie rany i poleciałam za Lily. Gdy ją znalazłam zleciałam i stanęłam przed nią mówiąc:
-I co? Żyję!

(Lily?)




Od Aelity C.D Lily, Amy, Infil'a, Rico i Fritz'a

Usłyszałam znajomy głos.
-Lily! - krzyknęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi.
Rzuciłam się do przodu, w stronę kości, kościotrupów i ciemności.
Chwilę później nic nie widziałam. Teraz usłyszałam swoje imię.
-Aelita! - powtarzał głos.
-Lily! - biegłam do przodu. Wpadłam na kogoś.
To nie była Lily...


<Lily?>

Od Aelity C.D Joseph'a

-Rozumiem... - odpowiedziałam cicho.
-Więc, jakie masz marzenie? - powtórzył.
-Nie mam marzeń.
-Jak to? - basior wyglądał na zszokowanego.
-Normalnie... Po co marzyć? I tak te marzenia się nie spełnią...
Chyba go zdołowałam, bo spuścił głowę i mi nie odpowiedział.
-Przepraszam... - odwróciłam głowę.

<Joseph?>

piątek, 25 kwietnia 2014

Od Joseph'a C.D Aelita

- Deszcz... - stwierdziłem pełen odrazy, spoglądając na to co dzieje się poza naszym schronieniem - drzewem.
Nastała długa chwila ciszy, w pewnym momencie musiałem ją przerwać pytaniem:
- Czy myślisz że marzenia się spełniają?
- A czemu pytasz? - odpowiedziała mi Aelita, podnosząc głowę.
- Sam nie wiem, trochę z ciekawości, trochę aby przerwać ciszę...
- A co jest Twoim marzeniem? - odpowiedziała znów pytając.
- Trudno ubrać to w słowa...

< Aelita? :3 >

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

Ups... Jak ja mogłam się tutaj znaleźć?! Nie no, szybko ruszyłam w drogę, przecież musiałam pokonać aż 200 km... Biegłam, o biegłam, i biegłam... I tak w kółko przez całą drogę. I wtedy stał się cud. No po prostu nie do pomyślenia! A mianowicie... Dobiegłam. Czym prędzej weszłam do jaskini.
- Aelita?!- Krzyknęłam.- Jesteś tutaj?!- Odpowiedziała mi cisza. Ruszyłam dalej. Tym razem zrobiłam sobie most nad polem minowym. Przeszłam po nim i skręciłam w następny korytarz. Szczerze mówiąc nie widziałam zbyt wiele, było za ciemno.
- Aelita?- Rzuciłam w przestrzeń.

<Aelita?>

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Poczekaj!- Krzyknęłam.- Nie pod takim kątem, bo siebie też zabijesz.- Zauważyłam dobitnie.- Gdybyś jeszcze tego nie pojęła, to każde bliższe spotkanie z tym stworzeniem skraca twoje życie. Może je również w tępie natychmiastowym zakończyć. Dkatego dobrze ci radzę, zostaw zwierzaczka!- Powiedziawszy ostatnie słowa roześmiałam się i czym prędzej stamtąd zwiałam. Niech sobie umiera przez jednorożca, jeśli chce.

<Lost Angel?>

Od Lost Angel C.D Dylan

-Wilkach?-zapytałam -Znam ciebie i jeszcze jedną waderę, ale rozglądałam się trochę i te wilki, które wyglądają podejrzanie, czyli część by na ich widok padła jak muchy są niebezpieczne, część są miłe, a część średnia-odpowiedziałam.
-Czyli nie jest źle?-zapytał basior.
-Tak, jest całkiem spoko-uśmiechnęłam się i przyłożyłam skrzydła do ciała. -Też jestem nowa...-powiedziałam trochę ciszej.

(Dylan, jaka reakcja??)

Odchodzi

Taylor nas opuszcza z powodu oddania konta.

Od Dylan'a C.D Lost Angel

-A co ma być teraz?-zapytałem.
-No nie wiem. Może chcesz iść gdzieś jeszcze?-zzapytała.
-Jeżeli są warte zobaczenia miejsca to.... To chyba tak.
-To chodź. Pokażę ci łąkę nowiu.
-Łąkę nowiu? To coś związane z księżycem?-zapytałem.
-Wiesz... Sama nie wiem, ale chyba tak.-powiedziała i poszliśmy.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałem.
-Już ci większość opowiedziałam. Co chcesz jeszcze wiedzieć?-zapytała.
-Może hmn... Coś o watasze i o wilkach? Tak żeby późnie, w razie czego, odnaleźć się w temacie.

<Lost Angel?>

Nowy Formularz Infantila, Koszt:2700

Imię: Infantil (po hiszpańsku dziecinny, ale wszyscy mówią do niego Infil)
Motto: ,,Sztuka to łamanie zasad"
Płeć: Samiec
Wiek: 35 lat (Wieczny)
Rodzaj wilka: Wilk połączony ze żmiją, magii, elektryczności
Charakter: Miły, trochę, a czasami nawet bardzo szalony, lubi się wygłupiać i przebywać w towarzystwie innych wilków, ludzie mu nie przeszkadzają wręcz przeciwnie uwielbia ich wnerwiać, pomimo wieku zachowuje się jak dorastający szczeniak, uwielbia wygłupy i robić kawały, ma poczucie humoru, nienawidzi jak ktoś mu rozkazuje, ale CZASEM naprawdę jak trzeba to się posłucha, wypełnianie poleceń bez ryzyka jest dla niego nudne i zbędne, nie cierpi siedzieć w miejscu, rwie się do walki i ryzykowania, jest sprytny, wytrzymały i potrafi znieść wszystko by uratować bliską mu osobę, lubi bawić się ze szczeniakami, wycie do księżyca jest dla niego cudowną rzeczą. Rzadko ma zły humor. Lubi wygodę.
Głos:

Stanowisko: Wojownik
Moce:
Wilk żmii:
*Zęby śmierci (kiedy chce w zębach może mieć śmiertelny jad)
*Wszystko inne co ze żmijami powiązane
Wilk magii:
*A kuku (jeśli chce może się teleportować oraz sprawiać, iż różne rzeczy się pojawiają lub znikają, tak że w czasie)
*Wszystko inne co z magią się wiąże
Wilk elektryczności:
*Panowanie nad elektrycznością
*Wszystko inne coś od i do elektryczności
Zakochany: Kocha Lily i zrobi WSZYSTKO aby jej nie stracić
Rodzina: Rico, jestem jego wujkiem
Talizmany: Ma taką kosteczkę, która jest bardzo dziwna

Przyjaciele: Lily, Amy, Rico, Fritz, Lay Detoro...
Wcielenia:
Wilk magii:
Ma dwie formy jako od magi ogólnej:

I magi czasu:
Wilk elektryczności:
Wilk żmii: (GŁÓWNE)
Cechy fizyczne: Dobrze zbudowany, silny, zwinny
Inne: Poznaj go bliżej...
Inne zdjęcia:
 


Człowiek:









Właściciel: Furoku



Od Aelity C.D Regis'a

Brakowało mi jego uścisku. Spałam smacznie w niego wtulona w jego ciało. Cieszyłam się że znowu udało mi się go zmienić. Poza tym nie wiem, co by mi odbiło gdybym już z nim nie była. Kochałam go. Kochałam go całym sercem i duszą.
Rano obudził mnie deszcz. Było mokro i zimno. Wtuliłam się bardziej w uśpionego Regis'a. Spojrzałam na jego twarz i uśmiechnęłam się pod nosem.

<Regis? :3>



Od Aelity C,D Lily, Amy, Rico, Infil'a i Fritz'a

-Lily!- krzyknęłam kiedy wadera zniknęła.
Zostałam sama. Sama w ciemnym korytarzu. Kurz opadał bardzo powoli. Bałam się. Okropnie się bałam. Nie chodziłam do takich miejsc, w ogóle ich nie lubiłam. Cóż, trzeba iść dalej. Szłam dalej między polem minowym. Skręciłam i zobaczyłam pełno kości, oraz kilka kościotrupów.
-Lily... - wyjęczałam cicho. -Ktokolwiek...

<Lily? :OOOO>

czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Infil'a C.D Lily, Amy, Rico i Fritza

Fritza puściłem wolno i zacząłem się zmieniać. Ale nie zmieniałem się w jakieś jedno z moich wcieleń tylko w coś nowego. W nocy coś mnie ugryzło i dlatego się obudziłem. Biegłem i biegłem nie mogąc się zatrzymać. Jak zawsze mroczne i straszne zakazane tereny są czymś nowym. Szczerze mówiąc muszę trochę zwolnić bo nie znam terenu i zaraz będzie źle. Głos mi już się zmienił a teraz jeszcze co? Język mi się rozdwoił... że co?! To co mnie ugryzło musiało być chyba jakimś gadem czy coś. Mniej siły wymagało biegnięcie dalej niż zatrzymanie się. Nagle nogi odmówiły mi posłuszeństwa i zatrzymałem się. Coś poczułem. Zacząłem się rozglądać, ale oprócz tego co zwykle wyschniętych traw po palonych drzew i w oddali kilka wulkanów nic innego nie było, do czasu gdy spojrzałem w dół.
- Głupi ma zawsze szczęście- powiedziałem sam do siebie
Zatrzymałem się akurat przy krawędzi jakiejś bardzo głębokiej rozpadliny. Była bardzo dziwna jak by ją ktoś stworzył dla jakiegoś konkretnego powodu. Przeskoczyłem ją jednym wielkim skokiem. Zaczęło padać, ruszyłem prosto spacerkiem ciesząc się z pogody, która odpowiadała mojemu nastrojowi. Po jakimś czasie lunęło a nie było się gdzie ukryć. I dobrze, po co się chować gdy pogoda dopisuje? Na drodze zrobiło się bardzo mokro i ślisko. Nagle obok mnie walnął piorun. Nic mnie to nie ruszyło. W ogóle to miałem taką obojętną minę... jak nie ja. Mijałem kałuże gdy nagle przede mną pojawiła się kolejna. Nie chciało mi się jej obchodzić więc zanim przez nią przeszedłem spojrzałem na swoje odbicie. Dziwnie wyglądałem. Niedaleko znowu walnął piorun i zaczęło się palić... ciekawe co jak tu wszystko JUŻ popalone. Przeszedłem przez kałużę i zacząłem się coraz dziwniej czuć. Koło mnie pojawił się... ktoś, ale wyczułem po jego zapachu, że to nie wilk. On w jednej chwili schował mi się pod brzuchem.

- A ty tu czego chcesz?- warknąłem przeciągając ,,SZ", nie mając ochoty z nikim rozmawiać
- Hej, żmijo trochę grzeczniej, proszę- powiedział nie znajomy
- Kim jessteś?- zapytałem już trochę spokojniej, chyba od tej rozmowy nie ucieknę
- Jestem nikim ale ty masz poważną burzę w sobie, co?- zaśmiał się
- Kim- powiedziałem bez specjalnego zainteresowania
- Kotem- odrzekł ze śmiechem
- Co?
- Kota nie widziałeś?
- Ale ty nie śśśmierdzisz jak kot...
- Bo jak byś nie zauważył to LEJE!!!
- A no tak- powiedziałem i zacząłem się śmiać
- Bardzo zabawne- rzekł zaczynając się już niecierpliwić- A teraz może zabierzesz mnie gdzieś do jakiejś jaskini czy coś- odpalił papierosa bo mu zgasł przed chwilą
- Ej, ej, ej uważaj trochę z tym ogniem bo mnie pod palisz
- Wilki się nie palą- powiedział i buchnął mi dymem prosto w nos
Wyszedł z pode mnie rozkładając parasol latający obok niego
- No, prowadź- powiedział gdy patrzyłem na ten latający parasol- nie gap się tylko idź
- A ja?- zapytałem w żartach
- Ty podobno lubisz deszcz- powiedział i usiadł na myszy troszkę bardzo większej od zwykłej- Wyglądasz na takiego co to zna tereny emanujące złą energią na wylot, więc prowadź- nalegał
- No dobra ale czy nadążysz?- zapytałem się śmiejąc
- Chyba nas nie doceniasz- powiedział i poklepał swoją mysz po głowie- dawaj Szczerbatek
- Okej- w mgnieniu oka ruszyłem jak torpeda, po chwili obok mnie pojawił się ten dziwny kot
- A tak w ogóle to jestem Lay Detoro (czyt. Laj Detoro) ale możesz mi mówić kot w butach, albo szefie, hrabio, władco... co jeszcze? Mistrzu.
- Dobra zrozumiałem Lay- powiedziałem ze śmiechem- Infantil ale wszysscy mówią mi Infil
- Ty też z Hiszpanii?
- Tak jakby...
Biegliśmy i nawet nie zauważyliśmy kiedy przestało padać. Znowu zrobiło się duszno.
- A więc, co teraz robimy?- zapytałem go
- Mów co cię gryzie- rzekł- mam wielką łatwość mówienia innym co mają robić... taki trochę psycholog
- Co ma mnie gryźć?
- Na przykład pchły- zaczęliśmy się śmiać- Żartowałem. Ale tak czy inaczej mów.
- Nic. Mam cudowną waderę, podobno jesstem fajnym wujkiem...
- Ale?
- Mam problemy z mówieniem prawdy najbliższej mi ossobie
- Ponieważ?
- Kocham ją i nie chcę aby jej się coś sstało. Nawet teraz nie wiem gdzie na jest.
- Mam sposób...- powiedział i wyczarował jakąś starą, ciężką książkę- Jest takie coś abyś wiedział co ta osoba myśli, ale trzeba zapłacić pewną cenę...
- PIĘTNO... wiem
- Masz jedno, prawda?- zapytał zaciekawiony
- Tak- powiedziałem i mu je pokazałem, po chwili zaczął się śmiać
- Stara Valliona nadal w fachu?
- Blisska emerytury. Znacie się?- zapytałem, a on nieznacznie machną ogonem- Ale nie chcę kolejnego a tym bardziej jeśli ona ma na tym ucierpieć- chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem- nawet nieświadomie. Chcę inny sposób
Kot mruknął coś pod nosem i wrócił do szukania czegoś co mogło by mi pomóc.
Wiele godzin szukał, przeglądał wiele książek i w tym czasie bawił się ze mną swoim ogonem. Nie do wiary jaką koty mają podzielną uwagę. Wieczorem wyczarowałem sobie coś w rodzaju budy i położyłem się w niej wygodnie. Myślałem o Lily.
*Następnego dnia rano*
- ZNALAZŁEM!!!- wykrzyknął Detoro- Mam to wreszcie! MAM!- rzucił mi książkę przed nos i zaczął tańczyć coś dziwnego
Spojrzałem zaspanymi oczami na księgę, malutki druk i zacząłem czytać.
- Dzięki temu będziesz mógł czytać jej w myślach, przekazywać jej coś, też w myślach, wiedzieć co teraz czuje, dowiesz się gdzie ona się znajduje (nie zawsze to działa ale jednak), Będzie też cena którą musisz zapłacić- powiedział tajemniczym głosem- Jak ją coś zaboli ty odczujesz to z dwukrotnie większą siłą... ale dla kogoś tak zakochanego jak ty to nic wielkiego, nieprawdaż?
- Ale ona nic nie będzie płaciła? Tak?-pokiwał głową na tak-Jak to się robi?- zapytałem
On chwilę tłumaczył ale zobaczył w moich oczach nie zrozumienie i się wkurzył
- Eh... No to może inaczej. Odbędę na tobie rytuał czegoś tam a potem ty ją pocałujesz, wrócisz do mnie ja jeszcze coś zrobię i z głowy. Ale muszę cię ostrzec. Niektórzy dostali przez to obłędu...- wypowiedział to jak w jakimś dramatycznym filmie
- Czy ty jesteś zdrowy psychicznie panie doktorze?
- Nie. A bo co?
- Nic. Zróbmy ten rytuał czy coś tam.
- A zagrożenie obłędem?- wzruszyłem ramionami
- Liczę, że w ostateczności będziesz wiedział co zrobić
- No ba. Śmierć czy coś takiego
Zaczęły się wielkie przygotowania do rytuału czegoś tam. Zajęło nam to cały dzień. W nocy wyciągnięto mnie ze snu i kazano mi stać w kole zielono-fioletowego ognia. On odmawiał jakieś dziwne cosie których nie rozumiałem i po trzech godzinach było już po wszystkim.
- No a teraz idź jej poszukaj a ja będę w tamtej chacie, a i jeszcze musisz ją pocałować w usta nie? No, to cześć-powiedział pstryknął palcami i zadymiło się.
Dym szybko opadł a ja zobaczyłem go jak szybko uciekał do swojej chatki. Chyba coś mu nie wyszło. Zacząłem wracać ale nagle się zatrzymałem.
- Jak ja ssię jej tak pokarzę? Przecież ja nie wyglądam jak ja. Ale ona się zmienia ja chyba też mogę. Muszę jej tylko jakoś wytłumaczyć.
Raźnie wróciłem do domu a tak kogo znalazłem? Fritza.
- Ssiemka- spojrzał na mnie zdziwiony
- My się znamy?
- To ja Infil- powiedziałem i pokazałem mu piętno
- Wyglądasz inaczej.
- Się zmieniłem i tyle. Gdzie Lily?
- Nie wiem.
- Musimy jej poszukać. Teraz.

<? Ale muszę przez ciebie wymyślać kamracie >

Od Lost Angel, Zadanie: "Co Zrobić?"

Nie jestem tu długo, znam tylko dwie osoby. Wybrałam się gdzieś poza tereny, ale nie zakazane: gdzieś w inne krainy, których nie znam i w których nie byłam: ciągnęła mnie zwykła ciekawość. Stanęłam między ziemią a niebem na wielkiej skale i rozejrzałam się. Nagle ten ból i tyle…
*****
Budzę się: nie wiem, gdzie jestem. Obok mnie krab. Patrzę na skrzydła: poranione. Próbuję się uleczyć: nic nie wychodzi. Jeszcze raz, skupiam się mocnej, dokładniej. Nic.
,,Mistyczny punkt 0x0”-pomysłałam. Jest taki punkt, właśnie 0x0 w którym żadna moc nie działa: najgorsze, że ciągnie się on wiele kilometrów, a ja nie znam nawet swego położenia. Nie próbowałam się nawet zmieniać: to i tak bez sensu, tylko stracę czas. Postanowiłam najzwyczajniej iść prosto w świat. Machnęłam skrzydłami: może by mnie uniosły. A jednak nie… ciągle łapami dotykam ziemi.
-Cholerny świat! Niech go piekło pochłonie!-nagle ni stąd ni zowąd zapaliła się jedna trawa, a potem to przerodziło się w wielki, ogromny pożar.
,,To są jaja jakieś!”-pomyślałam i pobiegłam w stronę wody. Stanęłam przy brzegu i zaczęłam biec przy nim najszybciej jak potrafiłam: przebytą odległość niektórych szusów zwiększałam machnięciem skrzydeł. Tylko oby dalej: za mną dym, który dotarł do mojego nosa i zaczął drażnić oczy. Jeszcze trochę, jeszcze kawałek: to wmawiałam sobie. Nagle ryk. Zatrzymałam się i uspokoiłam. Ogień zebrał się w jedno i wystrzelił ukazując płomiennego, wielkiego, ognistego smoka.
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTd8YRt50ldFVP0RjmtX2v7nIHapVOlr9OzYjltl1hOyPOkOoVy
Poddałam się i usiadłam. Smok wzbił się w niebo i zgasł stając się niewidocznym. Sfrunął z nieba i w chwycił mnie w swe szpony unosząc wysoko. Nie walczyłam: dałam mu się nieść. Zacisnął szpony: gdybym się szarpała i próbowała walczyć poraniłabym się, a chciałam wyjść z tego w jak najlepszy stanie. Próba przemiany w ducha: nic to nie dało. Smok wzbił się wyżej: z jego nozdrzy buchnął dym pysk się rozwarł. Schylił łeb i spojrzał na mnie, a ja na niego. Nie mogłam odczytać jego myśli, ani mu nic w głowie powiedzieć. Buchnął we mnie dymem i znów patrzył przed siebie jak dawnej. Nagle wypuścił mnie na jakieś polanie. Upadłam łamiąc sobie kości tylnej łapy. Zwinęłam się i okryłam skrzydłami. Potwór wrócił i stanął rozprostowując skrzydła. Powiedział:
-Co robisz w tej części świata anielski pomiocie.
-Pomiotem nie jestem-powiedziałam stając na trzech łapach i rozprostowując skrzydła.
-Tak?-powiedział-Pokaż co umiesz.
-Tu jest punkt 0x0, który zabiera wszystkim istotą moce jak nie wiesz.-powiedziałam. Jego oczy rozszerzyły się.
-A no fakt, jak widzę, głupim aniołem światła nie jesteś-powiedział.
-Światła? Jestem upadłym aniołem niedorajdo!-powiedziałam niemal przemieniając się, lecz to miejsce powstrzymało mą przemianę.
-Wybacz, pomyliłem cię z innym aniołem prześladującym te tereny. Jest podobny do ciebie, lecz ma inne oczy-powiedział przyglądając się moim oczom.
-Wiesz gdzie znajdują się tereny Watahy Srebrzystego Nowiu Księżyca?-zapytałam.
-Idź przed siebie: nie ma tam już punktu 0x0, ale jest urwisko, za nim cieśnina i znów urwisko, urwisko terenów watahy. Jesteś na wyspie.
-Wyspie?-zapytałam.
-Tak, ale trafisz również na zakazane tereny. –odpowiedział.
Po tych słowach odleciał zostawiając mnie. Przede mną był las. Słońce zaczęło zachodzić. Położyłam się i zaczęłam myśleć. Nic mi do głowy nie przychodziło, więc na trzech łapach zaczęłam iść przez puszczę. Grał tam istny koncert: ryki, jęki, piski, szelesty, uderzenia: wszystko w jednym. I to BUM! BUM! gdy przechodziło jakieś większe zwierzę. Nad moją głową przeleciał ptak rajski, obok przebiegł lis. Ten las tętnił życiem. Ja natomiast byłam ranna, ciężko na dodatek. Nie zauważyłam liny zawieszonej na drzewie tworzącej pułapkę i nadepnęłam na nią: lina owinęła mi łapę i uniosła me ciało do góry. Ni stąd ni z zowąd wyskoczyli jak duchy ludzi, dzicy ludzie. Wyszczerzyłam kły wisząc na linie. Jeden chwycił maczugę i z całej siły uderzył mi nią w pysk. Zemdlałam.
*****
-Żyje?-ktoś spytał.
-Żyje… niestety trzeba było ją uderzyć, bo inaczej zrobiłaby nam pewnie krzywdę.-ktoś odpowiedział. Otworzyłam oczy: miałam zabandażowaną łapę i siedziałam w solidnej klatce. Wyszczerzyłam zęby do ludzi i warknęłam.
-Ostry wilk-powiedziała kobieta.
-Odsuńcie się: dajcie jej odpocząć-powiedział najwidoczniej wódz wioski.
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTbZfDgcNZ56bvUe01juAIncketAqKjXfFQ7LnyVrqH4i08kVQH
Schowałam kły gdy wszyscy odeszli. On spokojnym krokiem zbliżył się i kucnął.
-Nie denerwuj się: wiem jakiej jesteś rasy i chcemy ci pomóc.
-Myślisz, że tak łatwo tobie zaufam? Mylisz się!-warknęłam.
-Spokojnie anielico ciemności, smok Tabur nam o tobie wystarczająco powiedział. –odpowiedział. Nagle on też zmienił się w smoka. –Jesteśmy plemieniem smoków.
-Jestem już poza punktem 0x0?-spytałam.
-Tak..-odpowiedział. Uleczyłam się i zdjęłam bandaż. Smok otworzył klatkę. Nagle na niebie rozprysła się kula światła.
-O nie, znów anioł powrócił.-powiedział smok. Miałam zdrowe skrzydła, gotowe do lotu. Wzbiłam się w powietrze i ujrzałam anielicę.
http://th.interia.pl/51,b338f973a4542526/anielica.jpg
Rozpoznałam ją, była to Denekria.
-Lost Angel, ty tu?-spytała. Nic więcej już nie powiedziała: użyłam mocy duch, pojawiłam się obok niej i rozerwałam gardło brudząc jej strój i skrzydła.
-Osłabłaś trochę-powiedziałam. Jej ciało padło tam, gdzie jest. Nagle moja moc znów osłabła i zaczynałam spadać, ułożyłam inaczej skrzydła i delikatnie sfrunęłam.
-Anioł z głowy, ale co z moją mocą?-zapytałam się smoka.
-Nadużyłaś jej, więc ciebie opuściła: na terenach watahy będziesz mogła dopiero użyć jej do woli, teraz jeszcze trzyma cię jeszcze trochę moc punktu 0x0. Biegnij do swoich!-powiedział.
-Dziękuje-odpowiedziałam mu i odbiegłam. Widziałam już cieśninę i niewielki kawałek zakazanych terenów. Bez wahania wskoczyłam do zimnej wody i za pomocą łap i skrzydeł płynęłam. Prąd sprzyjał mi lekko pchał w stronę lądu. Wyszłam na niego i zaczęłam wchodzić po spółkach skalnych. Gdy byłam na szczycie, byłam już wykończona. Padłam na twarz ciężko oddychając. Poleżałam tak trochę i pomyślałam:
,,Nie mając mocy nic prawie nie mogę zrobić, ale wie jedno: nigdy nie pójdę na teren punktu 0x0”. W ten sposób przyznałam się do swej słabości. Wstałam i poczłapałam do watahy, gdzie mogłam odpocząć.

Od Lexi

Szłam przez mroczny las czując zapach śmierci i obecności innych wilków.Po paru minutach wyszłam na leśną łąkę gdzie usłyszałam czyjeś wycie.Raczej to był basior wrogo nastawiony.Wycie zdradza wszystko.
-Co tu robisz nieznana wadero a morze szpiegu z innej watahy?-zapytał dziwny głos brzmiący do właśćciela tego baśora
-Zwariowałej nieznam tego miejsca-zaczełam stawać się bardziej czujna
-Hmmm...I co z tobą zrobić
Z Lasu wyłonił się niewysoki basior o czerwonych oczach wyglądał wrednie wręcz demonicznie
-Czyż by się panienka zagubiła-zahihotał
-Kogo nazywasz paniennką a morze ty się przestraszyłeś-też zahihotałam
-Jak simiesz -żucił się namnie lecz odskoczyłam i stałam się niewidzialna
-Ha ha ha przykro mi ze mną nie tak łatwo niejestem zwykłą tam waderą jestem waderą jestem waderą mroku śmierci i tak dalej
-I co z wiąsku z tym -stał się czujniejszy
-I to że mogę w każdej chwili cię uśmiercić
-To czemu tego niezrobisz?-zapytał-czyżby ta wadera się bała
-Nigdy-skoczyłam mu do gardła stając się znowu widzialna dla jego oczu


<niech jakiś basior dokończy>

Od Lost Angel C.D Dylana

-Nie bądź taki pewny. Nie dość, że się leczę, to przybieram inną formę, a po śmierci wracam do piekieł gdzie ożywam.-powiedziałam
-Masz inną formę?-zapytał. Tym razem nie robiłam tego w gniewie: po prostu pokazałam ją.
-Upadły anioł we własnej osobie-powiedziałam z głupawym uśmiechem. Zatrzepotałam skrzydłami i znów zaczęły ,,spadać" pióra jak to u mnie normalne, tylko ich ,,spadało" dużo.
-I co teraz?-zapytałam Dylana.

(Dylan?)

Od Lost Angel C.D Lily

-Boi się go!-warknęłam lekko zdenerwowana
-Może!-odparła równie zdenerwowana wadera. Jednorożec powrócił bardziej rozpędzony, szykując się do ataku.
-Odsuń się...-powiedziałam. Wadera zrobiła kilka kroków w tył. Skupiłam się i zebrałam cały gniew zmieniając postać na białą.
-Czemu jesteś biała?-spytała
-Jako upadły demon w pełnej formie kiedyś byłam czarna, teraz jestem taka.-odparłam i wzbiła się w powietrze i celując wprost na jednorożca śrubowałam by go zabić.

(Lily?)

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

- No ok, a teraz ruszamy, ale dobrze ci radzę, bądź bardzo ostrożna.- Ledwo przekroczyłyśmy zakręt i już wpadłyśmy w iluzję. No to pięknie. A może to nie była iluzja? Kto to tam wie... Przed oczami przewijały mi się różne sceny, praktycznie całe moje dzieciństwo... Jednak na wierzch wychodziły głównie złe rzeczy, najszczęśliwszy czas mojej egyzestencji został zmieniony w najgorsze, co kiedykolwiek przeżyłam. I wtedy wszystko ustało, a my znów stałyśmy w pozornie pustym korytarzu. Osrożnie ruszyłyśmy przed siebie. I wtedy napatoczyłyśmy się na miny. Kto normalny urządza sobie pole minowe na środku korytarza?! To już chyba była lekka przesada... Zaczęłyśmy ostrożnie chodzić pomiędzy minami. I wtedy zdarzyło się TO. Weszłam prosru na ładunek wybuchowy, Rozległ się przenikliwy gwizd, a potem otoczyły mnie obłoki pary. Zacisnęłam powieki, wiedząc, że nie chcę oglądać własnej śmierci. Jednak nic się nie działo. Niepewnie uchyliłam jedno oko... Byłam na terenach naszej watahy... Jakim cudem nagle znalazłam się 200 km od poprzedniego miejsca, kiedy miłam zginąć?! Jednak nigdzie nie było Aelity... Ups, chyba tam została...

<Aelita? Napisz co tam u ciebie xd>

Od Lily C.D. Lost Angel.

- No, to jest ognisty jednorożec... Pełno ich tutaj...- Rozejrzałam się dookoła.- A tak właściwie, to co my robimy na zakazanych terenach?!- Warknęłam.
- No co się tak wściekasz? To już nie można sobie zrobić małej wycieczki?- Spytała robiąc niewinną minę.
- Niby wiem, że tu są najlepsze imprezy urządzane przez zdziczałą społeczność, no ale bez przesady! Jesteś tutaj jakiś dzień i już pakujesz się w tarapaty?
- Idę o zakład, że nie byłaś lepsza. Przyznaj, w co się wpakowałaś pierwszego dnia?
- Ty sobie chyba ze mnia jaja robisz... Pierwszego dnia to prawie zginęłam, ale mniejsza o to! Przecież nie o mnie tu rozmawiamy.
- A to niby dlaczego ja mam się nie wpakować w zwyczajne kłopoty?
- Bo nie. Dla twojego własnego bezpieczeństwa.

<Lost Angel? Wiem, to brzmi jak bełkot kogoś pijanego xd>



Od Dylana, Zadanie: "Co Zrobić?"

Pewnego razu, postanowiłem że zwiedzę sobie wulkany które pokazała mi Lost Angel. Gdy byłem już bardzo blisko, zapomniałem że wtedy zmieniam się w demona. Gdy się w niego zamieniam nie wiem za bardzo, co wtedy robię. Taka jest już moja klątwa. Nagle, poczułem okropny ból. Czułem, jak skóra schodzi z mojej czaszki płatami, a potem.... Ciemność, ciemność, ciemność.

****
Obudziłem się nad jakimś urwiskiem.
-No zaje***cie!-krzyknąłem w dół, a mój głos odbił się echem. Gdzie ja wogóle jestem? W oddali dostrzegłem jakąś plażę. Pomyślałem, że będą tam inne wilki. Bez wahania ruszyłem w tamtą stronę. Później, droga prowadziła przez kamienny korytarz i krzaki. Po chwili, wyszłem na plażę. Nagle korytarz za mną zamknął się. Po jednej stronie plaży, był las a po drugiej woda.
-No pięknie! Utknąłem!-krzyknąłem sam do siebie.-No myśl Dylan, myśl. Już wiem! Zamienię się w wilka chaosu i rozwalę drzewo tak, żeby można z niego było zrobić tratwę!-myślałem na głos. Próbowałem się zmienić ale.. Coś mi nie wychodziło.
-Co jest..-podeszłem do jedego z drzew.-Eukaliptus! Gorzej być nie może....-powiedziałem. Drzewa eukaliptusu odbierają mi moje moce. Po chwili na brzegu plaży dostrzegłem konia. Był jakiś dziwny. Podeszłem do niego ale on uciekał. Zaczałem go gonić, od jednej strony do drugiej.
-No czekaj! Stój! Bydle jedne!-krzyczałem za nim, a koń rżał wesoło i miał mnie w du*ie. Stanąłem zmęczony, i machnąłem na niego ręką. Po chwili, poczułem jak koń, stanął obok mnie. Zauważyłem teraz że miał on skrzydła i.. Kły. Pogłaskałem go po pysku.
-Osz ty szujo! Tak ty to sobie zaplanowałeś.-powiedziałem i zaśmiałem się.
-Moment, moment.... Przecież możesz mnie zawieść, do watahy!-krzyknąłem.
-Ale najpierw cię poznam. Pewnie doskwiera ci samotność.-powiedziałem. Poszłem, do drzewa z
liśćmi eukaliptusa a pegaz za mną. Wziąłem garść liści i podłożyłem mu pod pysk.
-No dalej. Jedz liście.-koń tylko prychnął i posmarkał mi całą łapę.-A więc, nie jesz ich. A może trawę?-zapytałem i schyliłem się by zerwac jej trochę. Po chwili, dotarło do mnie że to plaża.
-Co ty wogóle jesz?-zapytałem konia, a on jakby zrozumiał i poleciał do morza. Po chwili wyłonił sie z niego z garścią, krewetek w pysku.
-Taka akcja...-powiedziałem.-A co ty jesteś? Ogier czy klacz?-zapytałem konia a on dalej stał.
-Teraz to stoisz jak słup soli.-burknałem. Podeszłem do niego.
-Klacz. Będziesz się od dzisiaj nazywać...... Czekaj....Już wiem! Krewetka! Tak! Krewetka!-krzyknąłem. Spróbowałem wsiąść na klacz. Udało mi się.
-Jak się tobą kieruje...-powiedziałem. Złapałem się grzywy i przycisnałem prawą łydkę do boku Krewetki. Skręciła w prawo. Przycisnąłem lewą, skręciła w lewo.
-Dobra, panel sterowania za nami. Teraz... Leć!-krzyknąłem. Nic.
-Dalej! Wio!-Krewetka stała niewzruszona.
-No! Bujaj kopyta!-krzyknąłem podskakując na niej.-Drzyj podkowy!-znów nic. Po chwili zrezygnowałem z prób.
-No super. Nie polecisz, co nie?-zapytałem, a klacz przytaknęła.
-No świetnie. Siedzę tu sobie i gadam do konia i... Matko!-krzyknąłem nagle.-Ty kiwnęłaś
głową?!-zapytałem, a klacz znów to zrobiła.-To może nie jest jeszcze ze mną tak źle!-krzyknąłem wesoło i z radości, walnąłem ją ręką w zad. Nagle jak z procy, klacz pofruneła w górę. Ja, że nie byłem przygotowany, zsunąłem się z niej i teraz trzymałem się za ogon.
Wdrapałem sie w końcu na nią, i próbowałem zlokalizowac gdzie jestem. Nie wiedziałem. Krążyliśmy tak nad wyspą, bo bałem się polecieć dalej. Nastał wieczór. Wróciliśmy na plażę.
Zasnąłem.

*******
Rano jednak, zdecydowałem się. Zacząłem na niej lecieć. Po chyba 6 godzinach (dziwne, że pegaz się nie zmęczył) zauważyłem jakąś wyspę. Wylądowaliśmy na niej. Pegaz zaczął jeść trawę. Nagle
nie wiedomo skąd wyskoczyli jacyś, dziwni, dzicy, ludzie. Pojmali mnie i wrzucili do jakiejś drewnianej klatki. Dawali mi surowe mięso i jakąś starą wodę do picia. Siedziałem tam ze trzy dni. W końcu w nocy, gdy wszyscy spali, zacząłem gryźć pręty z bambusa. Minęły około trzy
godziny, zanim nie zrobiłem dziury. Zaczałem się powoli przeciskać przez nią. Gdy byłem już w 2/3 tej dziury, nogą zachaczyłem o inny pręt, i konstrukcja runęła budząc wszystkich. Zacząłem uciekać bardzo szybko, a ludzie mnie gonili. Gdy wybiegłem na brzeg wyspy, nagle z drzewa spadła Krewetka i głową, wsadziła mnie na grzbiet. Uciekliśmy. Udało nam się. Lecieliśmy znów bardzo długo. Prawie 2 dni, oczywiście z małymi przerwami. Byliśmy już bardzo wycieńczeni. Brak pożywienia, mocno doskwierał. Po chwili, dostrzegłem jakiś ląd. To była moja wataha!
-Krewetka! Patrz!-krzyknąłem. Ona od razu przyspieszyła. Po 15 minutach, wylądowaliśmy na ziemi, ale pegaz nie wylądował ładnie, gładko, tylko przewrócił się, więc wylądowałem pod drzewem. Krewetka, miała zakrwawione skrzydła i leżała obok mnie. Oddychaliśmy ciężko.
-W końcu....-zaczałem mówić zdyszanym głosem.-W końcu, jesteśmy w domu.....-szepnąłem do Krewetki, którą lekko głaskałem po pysku.

Od Cobalt'a C.D Shaft

-Może mały pokaz? - spytałem
-Pokaz? - zdziwiła się
Usiadłem przy wodzie, a ona lekko dotykała moje łapy, dając przyjemne mrowienie... Zamknąłem Oczy. Po chwili sprawiłem że z wody w wynurzył się wieloryb, jednak trudno było go opanować. Po czym zrobiłem jego wodną kopie i go wypuściłem. Sprawiłem że woda uniosła się w górę i robiła spiralę (nie cała oczywiśćie xD) Po czym przekształciła się w wielkie koło, przez które przeskoczyła kopia wieloryba. Stworzyłem dość dużą kulę wody, którą skierowałem wysoko w niebo, kiedy pękła pojawiły się drobne diamenciki, które, pięknie błyszczały w słońcu. Po chwili zrobiłem piękną fontannę, układającą się w wiele różnych wzorów. Po chwili usłyszałem westchnięcie wadery. Szybkim ruchem sprawiłem że fontanna stała się czerwona od gorąca wody i przybrała wygląd smoka, który po chwili wyzionął ogień, który skończył się kilkanaście centymetrów od nosa wilczycy i mojego.

<Sama byś pomyślała!>.< Co ja jestem ,___,Shaft?>

Od Dylana C.D Lost Angel

-Skąd wiesz?-zapytałem.
-Tak się tylko mówi. A co, ty byłeś w piekle?-zapytała ze śmiechem.
-No... Tak jakby...-odpowiedziałem cicho.
-J-jak t-to?-spytała.
-Tak to jest jak się jest pół demonem.-wygadałem się.
-D-demonem?
-Tak. Miałem ci tego nie mówić, ale tak jakoś wyszło. Te wulkany.... Przyciągają.
-Przyciągają?
-Tak. Wszystko co związane z piekłem, bólem, strachem i ciemnościami przyciąga demona.-odpowiedziałem.-Tylko nie możemy się skusić.
-Dlaczego?-zapytała.
-Bo w tedy Mefistofeles, wciągnął by nas z powrtem do piekła. Nie chcę tam wracać. Podoba mi się tu! Bardz!.-krzyknąłem, i moje oczy zaczęły świecić na żółto. Poczułem straszny ból, rozrywający mnie od środka.
-Schowaj się!-krzyknąłem ostatkami sił, a Lost Angel schowała się za skałą i mnie obserwowała. Darłem się przerażającym krzykiem w niebo głosy. Ten lament, wypełniał panującą wokół ciszę. Złapałem się z całej siły za głowę. Powoli schodziła skóra z mojej głowy, pokazując białe kości. Dookoła mnie pojawił się czarny dym. Dalej krzyczałem i wydawałem dziwne dźwięki.
-Nieeeee!!!!-krzyknąłem z całej siły i... Wszystko ustało. Dym się rozwiał, ból ustał a skóra powoli wracała na swoje miejsce. Po chwili podeszła do mnie Lost Angel. Nie wiedziałem czy się boi czy nie, bo
skuliłem się pod drzewem.
-Co to było?-zapytała.
-Demon... To on tak krzyczał. Chciał się uwolnić. Gdybym mu pozwolił w twojej obecności to on by cię...... Zabił....


<Lost Angel?>



Od Regis'a C.D Aelita

-Kocham Cię - wyszeptałem jej do ucha
Wilczyca zrobiła wielkie zszokowane oczy, ale nie pozwoliłem jej na mnie spojrzeć i trzymałem ją w uścisku.
-Regis? - znowu poczułem ciepłe łzy dziewczyny
-Myślałaś, ze cię tak zostawię? - mruknąłem
-Sama nie wiem co myślę... - odpowiedziała kładąc głowę na moim ramieniu
-I co dałaś radę znowu mnie odmienić - zaśmiałem się cicho
-To nie tylko moja zasługa, sam walczyłeś - odparła po czym cały jej ciężar spadł na mnie
Wziąłem ją na ręce i zauważyłem że zasnęła. Usiadłem z nią pod drzewem. Trzymałem ją przed sobą by było jej ciepło a rękoma oplotłem talię.
-Dobranoc - pocałowałem ją w głowę i sam zasnąłem

<Aelita?>

środa, 23 kwietnia 2014

Od Aelity C.D Joseph'a

Położyłam głowę na łapach.
-Przestań się mazać. - uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się. Słońce zniknęło. Zaczęły pojawiać się ciemne chmury i zaczął kapać deszcz. Lubiłam taką pogodę, ale Joseph najwyraźniej nie bo szybko schował się pod drzewem. Położyłam się obok niego. Oparłam głowę o jego ramię. Samiec delikatnie drgnął. Wzięłam głowę i położyłam na ziemi. Byłam bardzo zmęczona. Poczułam zimny wiatr. Było twardo i mokro. Deszcz mocniej się rozpadał. Teraz to nie była mżawka. Deszcz uderzał o ziemię zrywając kwiaty i łamiąc małe gałązki.

<Joseph? :3>

Od Aelity C.D Regis'a

Cieszyłam się, że choć trochę poczułam Regis'a. Zrobię wszystko, aby się zmienił i był taki jak wczesniej. Był dla mnie w tej chwili najważniejszy. Nic i nikt nie liczył się bardziej. Tylko on. Chciałam teraz usłyszeć 2 magiczne słowa, które zawsze szeptał mi cicho do ucha. ''Kocham Cię''. Tak, to to chciałam usłyszeć.

<?>

Od Aelity C.D Lily, Amy, Rico, Inifil'a i Fritz'a

-Możemy - uśmiechnęłam się. Szłyśmy dosyć długo. Lily mówiła że to będzie 30-200 km. A więc było to jednak 200 km.
Usiadłam. Byłyśmy na pustkowiu. Żadnej zwierzyny, rośliny.
-Wchodzimy?- wskazała jaskinię.
-Nie po to szłam 3 godziny. - uśmiechnęłam się i weszłyśmy. Od razu usłyszałyśmy ryk. Jakby ktoś kogoś ze skóry obdzierał. Lekko się cofnęłam.
-Już wymiękasz? - uśmiechnięta szła przed siebie.
-W moim życiu mało było takich wrażeń...
-To co ty masz w życiu?
-To już rozmowa na inną okazję...


<Lily? Miło że wspomniałaś o piecach ze wścieklizną xd>

Od Lost Angel C.D Lily

-Ruszamy-napięłam skrzydła ,,spadło" z nich kilka piór i znikło. Wzbiłam się w powietrze.
-Pióra ci spadły-powiedziała wadera szukając ich.
,,Wcale, że nie: ich nie ubywa, spadają co jakiś czas a przed dotknięciem ziemi znikają"-powiedziałam jej w myślach robiąc nad nią kółko. Leciałam spokojnie nad waderą oglądając teren. Nic ciekawego się nie działo: słońce powoli zachodziło, a my szłyśmy gdzieś przed siebie. Troszkę dziwnie się czułam: dawno nie latałam przy takim wietrze, który sprawiał, że nic prawie nie musiałam robić. Nagle coś dostrzegłam: było to ogniste.
-Powiedz mi, czy jesteśmy na zakazanych terenach?-zapytałam.
-Tak.-odrzekła wadera-A co?
-Bo ja coś tam widziałam i wiem nawet co.
-Co?-zapytała.
Nagle przeleciała obok nas ognista smuga.
,,Ognisty jednorożec"-powiedziałam jej w myślach.

(Lily?)

Od Joseph'a C.D Aelita

- Tak? Też masz za sobą rozstanie? - po policzku spłynęła jej łza.
- Hahaha... i to nie jedno - powiedziałem i otarłem łzę z policzka Aelity - Naprawdę myślałaś że jestem ... inny ? - zacząłem głośno myśleć.
- Chyba tak...
Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie zdążysz się jeszcze na mnie zawieść... i to nie raz - spojrzałem na Aelitę powtórnie, i znów się uśmiechnąłem - Ale nie płacz już, ten przez kogo płaczesz z pewnością nie jest wart Twoich łez.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo myślę, że nikt nie jest ich wart.

< Aelita ? noms :3 >

Od Regis'a C.D Aelita

Przyznam bardzo trudno było mi się od niej oderwać, ale jednak w końcu mi się udało.
-Obrzydliwiec z Tego Regisa... - mruknąłem - lubi takie rzeczy - nie wiem czemu ale nagle złapałem dziewczynę w pasie i sam zacząłem ją całować, nie mogłem się powstrzymać, to jakby pragnienie...

<?>

Powitajmy Serdecznie Nową Wilczyce Szczęścia!

http://fc01.deviantart.net/fs20/f/2007/228/f/7/__The_Sparklish_Blue_Husky___by_chaoslavawolf.jpg
Imię:suzi
Motto:nie oceniaj książki po okładce
Płeć: Wilczyca
wiek: 2 ,5
Charakter:miła , nieśmiała, lubi zabawe, przyjacielska ciągle szuka tego przyjaciela
Głos:

Stanowisko:Nauczycielka Alchemii
Rodzaj wilka: wilk szczescia i smutku
Moce:
kiedy jest szczesliwa przy niej staja sie same dobre zeczy natomiast gdy jest smutna i zla zmienia wyglad i wszystko dookola niej sie psuje i dzieja sie same zle zeczy
Wcielenia:  jako wilk smutku

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7rnRofggiUA0WOdUM_Uct1zR_QWau7XUEOsoupciVXe9g2Tew4zE_1hZqCdsu6CaVmBdxF68W6Xid5MjtincQxfxfmPsWPcPhqV881TILO_FkD0Df4M04ZlP_43Z3iaATyhp7pm0T_kpZ/s320/blog_ip_5131399_7974303_tr_spw3ro.jpg.png
Talizman:

Zakochany/a w: Kapral Levi
Przyjaciele: -
Rodzina: -
Inne...: mój ulubiony kolor to niebieski
Właściciel: wiktoria-12
Inne zdj.:
http://www.octopus.pl/sercaall/2-R.jpg
http://i.pinger.pl/pgr160/995e9089000a5bde50795bf4jak byłam mała 

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Wiesz, latać nie umiem, konkretnego celu również nie mam... Dlatego... Ruszamy przed siebie! Ou yeah, to jest pomysł.- Stwierdziłam z wyszczerzem.
- Chyba cię coś...
- Nie, ależ skąd. Jestem całkowicie (nie)zdrowa psychicznie!
- Aha?
- No to co, ruszamy?

<Lost Angel?>

Od Lost Angel C.D Dylana

-To chodźmy-podreptałam, nie chciało mi się latać. Złożyłam skrzydła i przyłożyłam je do boków ciała. Dylan szedł za mną. Szliśmy przez las. Następnie do wzniesienia i zaszliśmy lekko na dół.
-Co do czytania w myślach, mogę to robić jeżeli spojrzę komuś w oczy, co do mówienia w myślach, to kiedy chcę-powiedziałam mu. Poczułam się przy nim pewnie, bezpiecznie. Pierwszy raz.
,,Czyżbym się zakochała?”-pomyślałam-,,Pierwszy raz czuję to uczucie co do wilka, nawet do stwórcy czegoś takiego nie czułam”. Przełknęłam ślinę i strzyknęłam lewym uchem.
-Jesteśmy na miejscu- odrzekłam gdy znaleźliśmy się na miejscy niedaleko wulkanów, które dzisiaj pięknie dymiły.
-Podobnie tu jest jak w piekle-powiedziałam.

(Dylan?)

Od Lost Angel C.D Lily


-To pokaż mi takie miejsce, gdzie można coś robić-odrzekłam już spokojnie. Nagle trzasnął obok mnie piorun. Nawet nie drgnęłam. Poczułam jękom spaleniznę. Spojrzałam na przypaloną sierść i skórę. Dopiero teraz poczułam lekki ból.
-Nic ci nie jest?-spytała Lily.
-To nic poważnego- powiedziałam i uleczyłam się: odrosła również sierść.
-To gdzie chcesz mnie zabrać?-spytałam rozprostowując (bo ciągle je mam na wieszku) skrzydła-Ja polecę, a ty pójdziesz, chyba, że też umiesz latać, to obie polatamy.
(Lily?)

Od Lily C.D. Lost Angel.

- Spokojnie, nie unoś się tak.- Stwierdziłam już poważnie znudzona.- A tam.- Skinęłam głową na lewo.- Jest opętana wiewiórka, która cię śledzi.- Spojrzałam dokładnie w tamto miejsce.- Ups, już nie żyje.
- Skąd niby wiedziałaś, że ona tam jest, skoro ja niczego nie wyczułam?
- Ma się ten dar. I dużo doświadczenia.- Uśmiechnęłam się złośliwie.- Wiesz, że ktoś chce cię dopaść, co nie? W innym wypadku byłabyś zdziwiona, że ściga cię wiewiórka.- Ostatnie słowo wymówiłam z taką ilością jadu, na którą stać tylko Lucyfera. W powietrzu rozległ się chichot.
- Co to było?- Spytała zdziwiona Lost Angel.
- Nic, co powinno cię zainteresować. A teraz wybacz, ale mnie się już naprawdę nudzi!

<Lost Angel?>

Od Lily C.D. Aelity, Amy, Fritz'a, Infil'a i Rico.

- Wiesz, nawet jesteś spoko... Jak piece ze wścieklizną.- Stwierdziłam.
- No wiesz ty co? Mam czuć się obrażona?- Zapytała ze śmiechem.
- No ba, przecież to ja jestem ta zła.- Zrobiłam krótką przerwę.- Nie sądzisz, że za mało się dzieje? Żadnych niebzpiecznych przygód...
- Yhy, bo przecież spadanie w przepaście to żadna rozrywka.- Zauważyła ironicznie.
- No oczywiście! Ja potrzebuję akcji!- Musiałam zebrać myśli.- Wiesz co? Mam nawet pewien pomysł.- Stwierdziłam ze złośliwym uśmiechem.- Widzisz, może nie mam aż takich kontaktów jak niektórzy na tym terenie, ale jednak coś potrafię załatwić... Jak podstawienie nam pod nosy niezłej przygody mogę załatwić.- Kiwnęłam głową w stronę... Czegoś.- Z tego co mi wiadomo, to stoi tam wielka forteca dzikich wilków, jakieś 30 do 200 km stąd. Ponoć jest nie do zdobycia. Obalimy ten mit?

<Aelita? Tak, wiem, jestem dziiiwna xd>

Od Dylan'a C.D Lost Angel

-O ku*wa.-powiedziałem jak usłyszałem jej głos w głowie, a po chwili zaśmialiśmy się.
-Nie wiedziałem ze czytasz w myślach.-powiedziałem.
-No to na przyszłość już uważaj.-odparła.
-Jestem Dylan.-przedstawiłem się.
-Lost Angel.-odpowiedziała.
-Ładne imię. -zauważyłem.-Może przejdziesz się gdzies ze mną?
-A gdzie?-zagadnęła.
-W sumie... Jestem nowy więc właściwie to nie mam pojecia.-odparłem wzruszając ramionami.
-Wiesz... Znam takie miejsce.-odparła.


<Lost Angel?>

Od Lost Angel Do Dylana

Chodziłam niedaleko zakazanych terenów i ujrzałam kogoś, kto chociaż trochę mi odpowiadał. Podeszłam do niego nic nie mówiąc. Spojrzał na mnie. Spojrzałam swoimi pustymi oczami w jego oczy i wyczytałam z jego myśli:
,,Czego ta wadera ode mnie chce?"
Odpowiedziałam mu na to w myślach:
,,Niczego oprócz poznania ciebie..."

(Dylan?)

Od Lost Angel C.D Lily

-Ja raczej nic nie robię, ale ty to istna torpeda-odrzekłam nie rozumiejąc jej zachowania. Jest taka szczęśliwa jak ja za czasów życia anielskiego. Nudzić? Jej się nudzi? Dopiero teraz chyba zauważyłam, ile w tym życiu straciłam. Ale zmieniać się na pewno nie będę.
-Pomyśl trochę...-odrzekła ewidentnie ciekawa, co mogę wymyślić.
-Ja nic nie robię takiego odkąd dowiedziała się o pewnej rzeczy-odpowiedziałam.
-Jakiej rzeczy?-zaciekawiła się.
-To już na pewno nie twoja sprawa-uniosłam głos.

(Lily?)



Od Aelity C.D Lily, Inifil'a, Fritz'a, Amy i Rico.

-Hmmmm... - zastanowiłam się.
Wadera uśmiechnęła się pod nosem. Klepnęła mnie w ramię i zaczęła skakać dookoła mnie krzycząc ''BEREK!''. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam ją gonić. Po kilkugodzinnej zabawie położyłyśmy się na polanie w lesie.

<Lily? Brak weny :3>

Od Aelity C.D Joseph'a

-Nie musisz...
-Spoko.
-Chcę tylko, abyś nie myślał o mnie jak o ''różowej laluni'', gdyż nią nie jestem.
-To mi akurat udowodniłaś - uśmiechnął się, powodując tym u mnie małe rumieńce. -''Różowa lalunia'' nie poszłaby ze mną łapać królików.
-Racja - zaśmiałam się.
Odwzajemnił śmiech.
-Wiesz, myślałam że jesteś inny. Ponury, nie potrafiący się uśmiechać.
-Dlaczego tak myślałaś?
-Mam przykre wrażenia za sobą, więc teraz myślę tak o każdym basiorze.
-Chyba wiem, o co chodzi.
Spojrzałam na niego z żalem.
-Tak? Też masz za sobą rozstanie? - po policzku spłynęła mi łza.

<Joseph? szykuje się poważna rozmowa :O>

Nowy Groźny Wilk!

http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/f/2012/342/5/6/that_confidential_side___secret_santa_2012_by_grypwolf-d5ncdsi.png
Imię: Dylan
Motto: "Byliście najlepsi, niezastąpieni, a teraz jesteście popier*eni ... "
Płeć: Wilk
Wiek: 4 lata
Charakter: Można powiedzieć żema wszystko w czterech literach, lubi pić, walczyć, palić, dokuczać, kłucić się, wszczynać bójki, anarchista, zabawny, mściwy, chamski, nie potrafi kochać, klnie, antychrys, kocha chaos i taniec pogo, na niemiły żart potrafi cięto odpowiedzieć, chętnie zabije, złodziej, odważny, często się nie kontroluje i wychodzi z niego demon, który widoczny jest w kamieniu na zdjęciu, dla niektórch miły, zaufany, przyjacielski i pomocny.
Głos: coś o anarchi-

Stanowisko: Tropiciel
Rodzaj wilka: Wilk Anarchista
Moce: Totalna destrukcja, zadawanie bólu oczami, furia (bardzo często), przerażający krzyk, zmiana w demona, rozmawianie ze zmarłymi wilkami, panuje nad elektrycznością.
Wcielenia:
Demon-
http://fc03.deviantart.net/fs70/i/2014/040/4/d/235234_by_jester_back-d75qchk.png
Chaosu-
Welcome and Good night by Grypwolf
https://www.jubileo.pl/images/83311244_wisiorek_wir_aj98_1%5B1%5D.jpg
Cechy fizyczne: Bardzo silny i szybki.
Talizman:
Zakochany w: Na razie nikim
Przyjaciel: Może jest podobny Talon'a ale jednak on ma rogi.
Rodzina: Porzucił
Inne: Porzucił rodzinę, bo szukał nowych przygód, nie umie usidzieć stale na tyłku, nie cierpi wilków które się podlizują, kocha ryzyko i adrenalinę, umie grać na wielu instrumentach.
Właściciel: kainet
Inne zdj.:
Jako elektryczny:
http://th09.deviantart.net/fs71/PRE/f/2013/252/2/8/he_carved_crown_out_of_thunder_by_grypwolf-d6losec.png
Z Talon'em XD
http://fc06.deviantart.net/fs70/i/2013/306/0/e/there_s_a_war_comin__by_xkoday-d6srk6v.png

http://fc04.deviantart.net/fs71/i/2014/045/c/3/burning_soul__read_description___by_xkoday-d76iv9e.png

http://th06.deviantart.net/fs70/PRE/i/2014/095/5/2/big_boys_by_pineapplebarghest-d7d8jcv.png

http://fc05.deviantart.net/fs71/i/2014/098/3/2/sketch_stonewright_by_xkoday-d7dpkl4.png

wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Lily C.D Lost Angel

- Spoko. Niech ci będzie, po raz pierwszy spotykam anioła.
- A demony?- Spytała zdziwiona.
- Phi, trudno nie spotkać, jak się ma takich w rodzinie, ale mniejsza o to!
- Jesteś dość ekscentryczna, wiesz?
- Taaak, ciągle mi to mówią, co zaczyna się już robić lekko nudnawe. Bo widzisz, ja nienawidzę siedzieć w miejscu ani ciągle rozdrapywać starych ran. To jest zbyt nudne.
- Jesteś dużo dziwniejsza niż mogło się wydawać na początku.
- Wiem, ale zaczyna mi się już nudzić. Co robimy?

<Lost Angel?>

Od Lily C.D. Aelity, Infil'a, Fritz'a, Amy i Rico.

- Widzisz, ja potrzebuję w swoim życiu adrenaliny. Dawno już się nic nie działo, i najnormalniej w świecie zaczęło mi się nudzić.
- U ciebie to normalne?- Spytała.
- Normalnie bym użyła jakiejś mojej mocy i bym sobie poradziła, ale w tamtym miejscu stało się coś dziwnego. Nie miałam w ogóle do tego dostępu. Ale chyba wiem kto to zrobił.- Stwierdziłam patrząc przed siebie ze złośliwym uśmiechem.
- Czyli...? O co w tym chodziło?
- Ujmę to tak. To było takie małe zaproszenie na herbatkę rodzinną. Dodam, że cała moja rodzinka nie żyje, a dziadek będzie bardzo zadowolony, mogąc zobaczyć mnie w piekle.
- A kim jest ten twój dziadek, że tak cię nienawidzi?- Aelita spojrzała na mnie zdziwiona. W sumie to jej się nie dziwię.
- Nikt ważny, tylko zwykły, nudny, podstarzały Lucyfer. I nie tyle, że mnie nienawidzi, tylko raczej chce mieć rodzinę w komplecie. Głupi, sentymentalny dziad.- Stwierdziłam uśmiechając się lekko.
- Chwila, TEN Lucyfer jest twoim dziadkiem?- Przytaknęłam.- Nie wyglądasz na...
- Chorą psychicznie? Złą, stukniętą, nienormalną? Czy po prostu na demona?
- Wszystko...
- Mój ojciec poświęcił życie żeby to ze mnie wyciągnąć.- Zachichotałam złośliwie.- Jednak nie wyszło mu to do końca.
- Aha, ok? Załóżmy, że nic się nie wydarzyło.
- Spoko. No to co robimy?

<Aelita? xd Świeże powietrze daje mi dziwne pomysły... xd>

Od Fritza C.D Infil'a

- Od kiedy ty syczysz?- zapytałem ze śmiechem
- Ja nie syczę- odpowiedział z pogardą
- A to przed chwilą to co było?- jego zabójcze spojrzenie przygwoździło mnie do ziemi
- Skończ już z tym, jasne?
- Okej szefuńciu...- Infil poszedł przodem, a ja opuściłem głowę i zacząłem szeptać sam do siebie.
Mój ojciec był starym chińskim magiem. Kiedyś uczył mnie jak się wymawia niektóre zaklęcia. Jak przywołam tego złego to może razem go zabijemy i dzięki temu spłacę mój dług. Pradawne zaklęcia czy coś takiego płynęły z mojego pyska jak strumień wody.
- To ci się nie uda, więc nawet nie próbuj- powiedział i przygniótł mnie do ziemi
- Okej, okej. Nie będe go próbował przywoływać
Puścił mnie i ruszył w milczeniu, a ja za nim jak ten baran.
- Ej panie ośle zwolnij bo my barany w tym jeden matoł nie nadarzamy
- Co?- zapytał zdziwiony
- Nic, nic- tak go nie rozluźnię.
- A jak poszła ci pierwsza walka z nim?
- Kiepsko
Po chwili wszystko mi opowiedział. Starcie pierwsze ze szczegółami. Zrobiło się ciemno, rozpaliliśmy ognisko i Infil opowiadał dalej. Starcie numer dwa było bardzo ciekawe.
- Ale nadal nie rozumiem dlaczego zamknąłeś wejście do ciebie tym kamieniem
- Spokojnie nie tylko ty nie wiesz- powiedział bardzo poważnie
Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
- Daj tego rumu- powiedział a mi zabłyszczały oczy
- Tak nareszcie- wyczarowałem dużo butelek
- Ale tylko troszkę
--RANO--
Obudziło mnie burczenie w brzuchu. Gdy otworzyłem oczy Infil już nie spał. A może nadal...
- Co to było?
- Nie dobrze jest spać na zakazanych terenach. Podobno one dziwnie działają na psychikę.
- Ta jasne, a nasz statek zawsze był pchany przez małe wróżki morza
- To nie było śmieszne
- Cicho patrz- powiedziałem i wskazałem łapą dziwne zwierze, zaburczało mi w brzuchu- Ale jestem głodny
- Upolujmy go i wyjdźmy stąd
Upolowaliśmy, zjadłem bo Infil nie chciał i zaczęliśmy wychodzić z zakazanych terenów. Przy granicy mój kamrat nie chciał wyjść.
- Nie wychodzisz?
- Nie- powiedział i zawrócił
- Ale czekaj gdzie ty idziesz?
- Nie chcę wychodzić z tego miejsca.
Chciałem pójść za nim ale nawet nie pozwolił mi postawić jednej łapy. Rzucił się na mnie. Kiedy tak sapał nad moim gardłem spojrzałem mu w oczy. Miał rozszerzone źrenice.
- Chłopie nie zabijaj mnie- zawyłem żałośnie a jego oczy wróciły do normy. Byłe pełne strachu.
- Idź i znajdź Lily... albo nie idź po Rico- powiedział zmienionym głosem- Albo kogoś koto mnie będzie mógł uspokoić. Lily w to nie mieszaj.
Jego oczy znowu zrobiły się złe. Zeskoczył ze mnie i pobiegł w głąb zakazanych terenów. Przez chwilę leżałem na plecach tak jak mnie zostawił i patrzyłem w miejsce gdzie były jego przestraszone oczy. Poderwałem się na równe łapy i pobiegłem do ich jaskini.

<Wymyśliłem. A teraz ktoś może po drodze się napatoczy albo już w jaskini będzie?>

Od Joseph'a C.D Aelity


- Nie wiem co cię tak dziwi... - mruknęłam i położyła się na plecach.
Po chwili usiadłem obok niej. Byłem cały mokry, podobnie zresztą jak Aelita. Słońce było wysoko, a ja nisko - taka kolej rzeczy... - pomyślałem sobie w duchu. Po dość długim czasie powiedziałem w końcu tonem pełnym ironii:
- Jeżeli wolisz abym traktował Cię jak samca, nie ma sprawy...

< Aelita ? ^^ sorry że takie krótkie :[ >




Od Infil'a c.D Lily, Amy, Rico, Fritza

- Co jest?- zapytał
- Już nie chcę tam wchodzić- mam same złe wspomnienia co do tych terenów
- No chodź- nalegał dalej- A tak dokładnie to ile czasu nam zostało do przyjście tego wysłannika diabła?
- On już nie przyjdzie... zabiłem go
- Nie widać po tobie żebyś był tego pewien
- Zabiłem go i tyle
- Ale on ci się śnił. A pojawił się w tedy, co miałeś z nim kłopoty dlatego bo wypowiedziałeś jego imię- jak on się do tego dokopał?- Już ty dobrze wiesz jak. PIĘTNO...
- Cicho
- A teraz powiedziałeś przy tej swojej wilczycy jego imię i ci się przyśnił. To nie dziwne?
- Trochę...
- Co dokładnie mówił?
- Mówił, że go nie zabiłem. Powiedział też, że dzięki mnie jest silniejszy czy jakoś tak. Dobra chodź my już
- Jej!
Powoli postawiłem łapę na zakazanym terenie. Chwilę się wahałem ale wskoczyłem na zakazane tereny i już powoli po nich wędrowaliśmy. W sumie dawno Lily się nic nie przydarzyło i bardzo dobrze. Ale to świadczy tylko o jednym, albo Victorowi i jego podwładnemu skończyły się pomysły albo wreszcie się ktoś za nich wziął. Mijaliśmy spalone drzewa. Kamienie stojące to tu, to tam. Gdy nagle...
- Sybirion- mój kompan zaczął się chichrać pod nosem- chodź tu łajzo
- Cicho bądź!- krzyknąłem
- Czego się boisz, przecież sam mówiłeś, że go zabiłeś
- No... no tak ale- zacisnąłem zęby- masz się zamknąć
- Czemu? Myślisz, że zjawi się zza światów i cię weźmie do siebie w gości?
- Nie, ale bądź cicho- wysyczałem
Zacząłem się dziwnie czuć.

<? Jak już coś wymyślisz to nas nie zabij :P>

Od Fritza C.D Infil'a

- Oj no nie przesadzaj przecież nie raz prawie diabeł nas przywitał...
- Ciebie prawie...
- Czekaj co?- schował uszy- Czyli ten Sybirion to...
- Tak, przyszedł po mnie i muszę przyznać, że prawie się mu udało- chyba to miała być tajemnica
- Ona wie?- zapytałem i pomyślałem o jego wilczycy żeby wiedział o kogo chodzi
- Wie tylko tyle ile potrzebuje wiedzieć- zacząłem się śmiać, on przed nią dużo rzeczy ukrywa
- A jak jej powiem o tym to...
- Cię zabiję- znowu wybuchłem śmiechem
- Nie raz mi tak groziłeś i zobacz ja nadal żyję.
Już miało się robić jasno gdy nagle lunął deszcz. Ognisko zgasło z głośnym sykiem. Spojrzeliśmy na siebie i pomyśleliśmy o tym samy. Idziemy na ZAKAZANE TERENY!!! Ruszyliśmy biegiem.
- Skoro tu jest dzień to tam jest...
- Noc.
Wybiegliśmy przez wodospad i znaleźliśmy się w ciemnym lesie. Ale o dziwo tu też lało. Infil wzruszył ramionami i wystrzelił jak z procy, zostawiając mnie z tyłu. Po chwili dogoniłem go i biegliśmy nos w nos jak za dawnych czasów. Nagle Infil zwolnił i stanął w miejscu. Akurat przed wejściem na zakazane tereny. Ale cóż... zrobiłem to samo.

<?Czemu stoimy?>

Od Aelity C.D Joseph'a

Usiadłam na brzegu i spojrzałam na wychodzącego z wody basiora.
-Bo mnie uderzysz? - uśmiechnęłam się do niego.
-Mógłbym, ale kobiet się nie bije.
-Nie lubię rozważania, czy jestem kobietą.
Basior wyglądał na zdziwionego.
-Nie wiem co cię tak dziwi... - mruknęłam i położyłam się na plecach.
Słońce było nad nami.

<Joseph? :3>

Od Infil'a C.D Lily, Amy, Rico, Fritz

- Mam...- odparłem- wreszcie mam
- Więc czemu tego używasz?- zapytał chytrze
- A ty?
- Ja już nikogo nie mam- powiedział i zaczął pić z kolejnej butelki
- No tak- skuliłem uszy
- A więc jednak pamiętasz- zaczął się śmiać
- Niby co?- no to się wkopałem
- Wiesz co. Nie udawaj i czemu Lily nic o tym nie wie?
- Bo tak będzie lepiej
- Dla ciebie?
- Dla wszystkich- mruknąłem i zamyśliłem się.
Przypomniał mi się ten dziwny sen. Ciekawe dlaczego mam takie schizy.
- Kto to ten Sybirion?- zapytał wyrywając mnie z wiru myśli
- Wiesz, że jak z tego korzystasz to nie tylko sobie skracasz życie?
- Wiem ale to takie zabawne
Dla kogo zabawne, dla tego zabawne.

<Fritz?>

Od Lost Angel C.D Lily

Pokazałam oczy i spojrzałam w jej czytając jej zamiary i szukając oznak na bycie aniołem.
-Nie jesteś złą osobą, ani aniołem, więc mogę ci zdradzić moje imię. Nazywam się Lost Angel to znaczy Zagubiony Anioł.-odrzekałam.
-Aniołem?-zapytała zdziwiona.
-Za pewne słyszałaś kiedyś o aniołach. Są to dobre istoty. Ale jest pewna ich grupa, które stały się czarne i złe. Jestem takim oto. Stąd moje imię: przed staniem się upadłym aniołem nie miałam imienia, dali mi tak na imię mając nadzieję, że znajdę dobrą drogę. Wrzucili mnie do piekieł, ale jak widzisz: jestem tutaj.

(Lost Angel może ciebie polubić Lily)

Pomocy!

Chciałam prosić was o pomoc, z powodu że wyświetlenia naszej watahy, strasznie zmalały ;/ Mam nadzieję że zaprosicie tu nowe twarze, a nagroda będzie jeszcze większa niż dotychczas, ponieważ nie chcę by powtórzyła się sytuacja z próbą zamknięcia bloga!

Dziękuję Alpha Riven

Od Silence

Obudził mnie kapiący deszcz na zewnątrz jaskini. Przeciągnęłam się i wyszłam z kryjówki. Na świecie było mokro i ponuro, nie było słychać nawet śpiewu ptaków. Jedynie szumiący wiatr i lekki deszcz obijający się o jaskinię. Wróciłam do kryjówki, zdjęłam maskę i zanurzyłam lekko pysk w kamiennym strumyku. Usłyszałam czyjś szelest za jaskinią, natychmiastowo wrzuciłam maskę na pyszczek. Jest magiczna, gdyby właściciel chciał, by była na pysku, zrobiłaby to. Odwróciłam się, powoli wychodziłam z jaskini, czułam wilcze ślady, nie moje. Podczas gdy już wyszłam z owej jaskini, zobaczyłam jak jakiś wilk ucieka. Pobiegłam za nim, wilk był czarny, a z jego pyska wypływała czarna smuga...Wilk zatrzymał się, odwróciwszy się spojrzałam na niego. Warczał groźnie, zaczęłam i ja. Podniosłam ogon, wilk cofnął się o krok. Wszystko dobrze, świetnie, ale ktoś się zjawił, gdy JA chciałam ukarać tego wilka, za to, że wtargnął na tereny watahy.

< Kto się pojawił? :3 >

Od Fritza C.D Infil'a

Po chwili już byłem pijany, co do Infil'a to nadal się trzymał. Godzinę próbowałem go przekonać ale się nie dał.
- Oj Infil... no napij się ze mną rumu.
- Nie, dzięki
- Z tego co pamiętam to nie pijesz od tego co się stało...- na moim pysku zagościł chytry uśmiech kiedy mi przerwał
- Nie wiem o co ci chodzi- powiedział udając, że nie wie o co chodzi
- Doskonale wiesz
- Nie- warknął nie przyjemnie
- Okej...
Zapadła grobowa cisza. Poszliśmy do ogniska, które już zaczęło wygasać.
- Za jakąś godzinę może dwie będzie robiło się jasno- powiedział- do tego czasu będziemy tu siedzieć
- Nie mam ci tego za złe...- warknął- byliśmy pijani
- Zamknij się
- Ale wiesz o co chodzi skoro mnie uciszasz- jak go podejść?
- Może wiem. Czego ode mnie chcesz? Jak tu dotarłeś?- wytrzeźwiałem w mgnieniu oka.
Zanosi się groźna rozmowa. Infil nie należy do tych z anielską cierpliwością, a ja już mam u niego duży dług.
- Niczego. Czy starzy koledzy nie mogą się po prostu spotkać?
- Jasne czemu nie? Ale ty nigdy nie jesteś bez interesowny- dobry jest- Nie dam ci się podejść
- Ty też to wykorzystujesz
- Wiem ale to niszczy wewnętrznie
- Nie masz dla kogo żyć?

<? Co dalej wymyślimy, kamracie?>

Od Joseph'a C.D Aelity

Widząc Aelitę w jeziorze zacząłem się śmiać... a raczej pokładać ze śmiechu...
Widząc to powiedziała w końcu:
- Co Cię tak bawi?!
- HahaHah... Twój widok w jeziorze.... AaahaHaha...
Gdy ja tak śmiałem się w najlepsze, Aelita kilkoma szybkimi ruchami wyszła z wody, po czym wepchnęła mnie wprost do jeziora... No tak, teraz to ona przewracała się ze śmiechu... Nie skomentuje tej sytuacji...
A ja stałem sobie kulturalnie w wodzie, i lampiłem się na nią najbardziej pustym spojrzeniem które byłem w stanie z siebie wydobyć. W końcu powiedziałem :
- No, tak to się nie bawimy...

< Aelita? ^^ >



Od Lily C.D. Lost Angel.

Podeszłam do jakiejś wilczycy, która prawdopodobnie była tutaj nowa.
- Hejo, kim jesteś? Pierwszy raz cię tu widzę.- Stwierdziłam, że dla nowej będę miła, żeby nie zrazić jej do świata.
- Może jestem nowa, a może nie. Nie powinno cię to interesować.- Stwierdziła. Ah, czyli to jest ktoś z charakterkiem.
- Lily jestem, a ty?
- Nie interesuj się.
- No ale poooooowiedz, jak się nazywasz?

<Lost Angel? xd>

Od Aelity C.D Lily, Inifil'a, Fritz'a, Amy i Rico

-Nareszcie otworzyłaś oczy! - uśmiechnęłam się do wadery.
-Kim ty jesteś?
-Osobą która cię uratowała.
-A gdzie ja jestem?
-Polanka, niedaleko wodospadu.
Wadera się podniosła.
-Dziękuję ci...
-Drobiazg - uśmiechnęłam się.
-Masz na imię...?
-Aelita.
-Lily - uśmiechnęła się promiennie.
-Co ty robiłaś nad wodospadem? Teraz coraz częściej występują trzęsienia ziemi!

<? :3>

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Lily C.D. Infil'a, Fritz'a, Amy i Rico.

Spojrzałam na nich w zamyśleniu... Hmm... Raczej nie chcę przebywać z dwoma facetami, którzy zachwilę na 99,99% mej pewności, będą pijani.
- Wiecie, myślę, że długo się nie widzieliście i dam wam troszeczkę czasu wolnego od mej wrednej osoby.- Stwierdziłam uśmiechając się złośliwie.- Ale dobrze radzę, uważajcie, bo jeszcze się potopicie po pijaku.- I poszłam. Przeszłam przez wodospad i weszłam do lasu. Wszędzie panowała taka kojąca cisza... Jak ja dawno nie byłam sama, zaczęło mi już tego brakować. I wtedy stanęłam na brzegu jakiejś olbrzymiej przełęczy. Usłyszałam za sobą jakiś szelest, chyba ktoś tam był. Nagle ziemia zaczęła mi się osuwać pod łapami. Oj, niedobrze... Spróbowałam zrobić sobie tam lodowe podłoże, ale coś było nie tak. Żadna z moich mocy nie działała. Co jest, do stokrotki?! Nie mogłam się nawet ruszyć. I wtedy stało się. Spadłam. Następną rzeczą jaką pamiętam, było odzyskanie świadomości na jakiejś polance. Przy mnie ktoś był.

<Wiem, że jest nas dużo, ale.... Kto dokończy? xd>

Od Aelity C.D Joseph'a

Przed nami było stoczenie. Zastanowiłam się. Jak to przejść?
-Wiem! - powiedział. - Ześlizgniemy się i złapiemy go z wyskoku!
-Ok! - zgodziłam się. Ciekawy pomysł.
Przygotowaliśmy się. Joseph pojechał pierwszy, a ja za nim. Do połowy górki szło dobrze, później zawadziłam o jakiś kamień i spadłam na basiora. Gwałtownie przyśpieszyliśmy.
-CO TY ROBISZ?! - przekrzyczał wiatr.
-NIECHCĄCY!
Jechaliśmy... Królik nam uciekł. No a jak. Dopiero teraz zauważyliśmy, że przed nami jest jezioro. Próbowaliśmy zawrócić.
Basior skierował nas na jakiś kamień. On się zatrzymał, ale ja wyleciałam w górę i wpadłam do jeziora. Roześmiał się głośno.

<Joseph? XD>

Od Lost Angel

Jakiś czas temu pożegnałam się z piekłem, a jeszcze bliżej dzisiejszego dnia była wiadomość z nieba. Nie miałam co robić, czas mijał tak szybko, a ja miałam nie korzystać życia? Na pewno nie wrócę do piekieł: nie dam się złapać aniołom ani zabić. Trafiłam na tą watahę niedawno. Od razu rzuciłam się na zakazane tereny, gdzie spotkałam kolegę z piekieł: właściwie był przy wulkanie, był to piekielny pies imieniem Drako. Ominęłam go i ruszyłam na te ,,normalne" tereny. Drako nawet mnie nie spostrzegł. Lepiej dla mnie. Pojawił się gdzieś na widnokręgu wilk. Nie wiem jaki i który, ale wilk. Stanęłam w miejscu wpatrując się w niego. Zaczął podchodzić do mnie.

(Ktoś chętny odpisać?)

Od Joseph'a C.D Aelity

- Nie przeklinaj, bo się nauczę.
- No dooobrze... wedle życzenia - powiedziałem znów ironizując i przewracając oczami.
- Patrz następny... Tylko teraz ostrożnie... - powiedziała ściszając głos i przeciągając sylaby - No już do parteru - dodała po chwili.
A ja oczywiście grzecznie posłuchałem, i po chwili znów czołgaliśmy się w kierunku puszystej kupy futra, tym razem hopsającej zwinnie koło niewielkiego ale dość głębokiego jeziora.

< Aelita? pseplasam :[ >

Od Aelity C.D Joseph'a

-Chodź - pociągnęłam go na ziemię. Czołgaliśmy się i przyczailiśmy w krzakach.
Joseph zagapił się na królika i uderzył głową w drzewo i spłoszył królika.
-Brawo, geniuszu! - walnęłam go w głowę.
-Ała!
-Cierp, nie będzie jedzenia.
Przeklnął pod nosem.
-Nie przeklinaj, bo się nauczę - uśmiechnęłam się pod nosem.

<Joseph? :3 Spłoszyłeś nam jedzenie! :< >

Od Aelity C.D Regis'a

-Co mam zrobić?
-Nie wiem...
Wpadł mi do głowy pewien pomysł... Był ryzykowny, ale to chyba jedyne, co mogłoby uwolnić Regis'a. Zmieniłam się w człowieka. Podeszłam do chłopaka. Stanęłam na palcach i pocałowałam go... długo. Na początku się szarpał, lecz później przestał. Czułam że ten pocałunek sprawia mu przyjemność...

Od Regis'a C.D Aelita

Wilczyca znowu wskoczyła mi na kark Tym razem zamieniłem się w człowieka i wadera szybko spadła.
-żałosne - parsknąłem
-niby co!? - warknęła
-to jak ten Regis cię kochał - mruknąłem - pokaż mi co potrafisz, a może go uwolnię - uśmiechnąłem się cwaniacko

<?>

Promuj nas!

Oto Baner naszej watahy. 
Promuj nas! 

kod  HTML:
<a href="http://pl.tinypic.com?ref=2d2f0y1" target="_blank"><img src="http://i61.tinypic.com/2d2f0y1.jpg" border="0" alt="Image and video hosting by TinyPic"></a>

Lany Poniedziałek

Mam nadzieję ze wszyscy dostali porządny chrzest od rodzica XD Bo ja miałam rano całe mokre spodnie :C i poza tym wojna z bratem na podwórku + bombą wodną w łeb od najstarszego XD

Od Joseph'a C.D Aelita

Gdy byliśmy już na miejscu, powiedziałem szybko, parodiując powagę:
- A wiesz może jak takiego królika wytropić, co?
Aelita spojrzała na mnie, z trudem powstrzymując śmiech.
- No właśnie średnio...
- Hahah no to mamy problem...
- Patrz tam - powiedziała nagle Aelita, gestem głowy pokazując na kicającego obok niskich krzaków puszystego, białego króliczka.

< Aelita? ;D >

Witamy Nowego Adepta ;D

http://www.iv.pl/images/53560255038033572877.jpg
Imię: Shanti
Motto: Baw się i szalej, nie pytaj co dalej!
Płeć: Wilczyca
wiek: 1 rok
http://www.iv.pl/images/40064746998651028471.jpgCharakter: Zabawna, ruchliwa
Głos: Zwykłe wycie
Stanowisko: Zostanie Tropicielką
Rodzaj wilka: Wilk zabawy
Moce: Lewitacja, hipnoza
Wcielenia: Wilk, duch wilka
Cechy Fizyczne: Siła

Talizman:
Zakochany/a w: To szczeniak, nie myśli o tym!
Rodzina: Sierota
Inne...: Lubi zabawę. Jej ulubioną zabawą jest ściganie się po drzewach.
Właściciel: To sierota!
Inne zdj.: Ni ma :>

Od Shaft C.D Cobalt'a

- Zaraz ci na serio odgryzę tą płetwę! - krzyknęłam radośnie. Zaczęłam ganiać się z Cobalt'em lecz wynik był już przesądzony. Za Chiny nie mogłam go złapać, bo przecież woda, to jego żywioł. Nie miałam szans. Gdy po jakimś czasie całkiem opadłam z sił i zrezygnowana wyszłam na brzeg. Basior poszedł w moje ślady.
- I co? Fajnie było, nie ? - zapytał rozbawiony i zadowolony z triumfu.
- Mogłam cię wtedy zjeść. - sapnęłam ukazując swoje równe ząbki w uśmiechu. - To... co teraz robimy? - spytałam gotowa odpłacić się Cobalt'owi za przegraną.

<<Cobalt ? Oczekuję ciekawego rozwoju akcji xd>>

Nowa Wadera

https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQvv_ZyltJaNv8sL-kTyisDi8-N_BOiI6OqBTo0CIBHoFe1U_noCA
Imię: Lost Angel
Motto: ,,Gdy serce umrze, zostanie tylko rozum”
Płeć: samica
Wiek: 15 lat
Charakter: Lost Angel to smutny wilk ukazujący tylko smutek i gniew. Typowy upadły anioł. Nie lubi wilków pogodnych i wesołych, uwielbia mścić się na wrogach. Wbrew pozorom okazuje niektórym opiekuńczość i przywiązanie, a nawet otwiera się i powierza sekrety. Trudno zdobyć jej zaufanie jak i zaznajomić się z nią do tego stopnia, że można się z nią czuć bezpiecznie, bo będzie się wiedziało, że nic nikomu nie zrobi.
Głos:

Stanowisko: obrończyni Betha
Rodzaj wilka: upadły anioł
Moce:
*Plagi- używać tej może tylko w prawdziwej formie. Polega na zaklinaniu rodu, osoby, gatunku, pokolenia itp. rzucając na nich plagi, które trwają aż do ich śmierci.
*Duch-tą formę używa kiedy chce: zmienia się w ducha. Duch porusza się z prędkością światła, lata, wysoko skacze i w porównaniu do innych form nie ma skrzydeł. Może ukazać się, a niewidzialną można wyczuć w pojęciu takim, że ktoś tu jest. Używając do ataku, zmienia się w ducha (nie można jej uderzyć, ona nie może też używać innych mocy, ani ciebie uderzyć), szybko się przemieszcza, wraca do normalnej formy i atakuje. W tej formie może ruszać przedmiotami (również w formie niewidzialnej)
*Wieczność-żyje wiecznie, a po śmierci trafia do piekła, ozywa i jeżeli się jej uda, wraca na ziemię
*regeneracja- leczy (również z chorób) siebie w błyskawicznym tempie
*moce umysłowe- czyta w myślach za pośrednictwem oczu i może mówić komuś w myślach
Wcielenia:
Prawdziwa forma:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip65TAaDsEmb-T4eawGpS8w7Q3HQ0Nkg7keKPrq17ShBelbNf6rEFR2ZXq472pBGeGv3fVFB-ovH9-ISf2Ajt4PYEmAGMdqk63YmzRyGBKnh3_6XnHU6Z7-P5HrE0eI_JTKBL9n3Ll6EeS/s320/hhhhhllljhufgy.jpg
Duch:
http://fc05.deviantart.net/fs71/f/2011/363/d/0/wind_by_xomalice-d4kmise.png
Cechy Fizyczne: zwinny wilk o zabójczej sile
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS31yGie_rM4fC_C9CQ729aHX7oe8uEFF0OeB-I0iHSZoL2fMyr7w
Talizman:
Zakochana w: podoba się jej Itachi
Przyjaciele: brak
Rodzina: stworzona
Historia: Więc została stworzona przez człowieka jako szczenię. Przywiązała się do niego. Lecz pewnego dnia było spotkanie w niebie, na które się wybrała. Wtedy, miała 3 lata, zabito jej stwórcę. Gniew i chęć zemsty ją ogarnęła. Z pokornego, miłego, dobrego anioła stał się okropny, żądny krwi upadły anioł o czarnych skrzydłach. Natychmiast w domu pojawiły się zastępy aniołów, zakuły ją i wrzuciły do piekieł, gdzie swoje lata żyją rosnąc w siłę. Pewnego dnia między ziemią, a piekłem powstała szczelina przez którą uciekła z piekła. I tak trafiła na ziemię, silniejsza i potężniejsza, rozgoryczona i kipiąca złością. Zaczęła szukać bez skutku oprawców. Nagle głos z nieba rzekł, że oni trafili w ręce demonów, które pożarły ich ciała i dusze. Ta wiadomość ugasiła gniew wadery i przybrała swoją maskującą postać. Nie miała zamiaru wracać do piekieł: nie po to z nich uciekła, by do nich wracać. Więc maszerowała przez świat i natrafiła na wilki różnej kultury i pochodzenia, na tą watahę, gdzie jak widzicie została.
Cechy szczególne: Lost Angel nic nie je, nie pije, nie sypia. Jej skrzydła czasem gubią pióra (których nie ubywa, takie złudzenie), które znikają w powietrzu
Właściciel: Kochana456
Inne zdj.:
http://img2.wikia.nocookie.net/__cb20140113040608/freerealmswarriorcats/images/thumb/4/49/Wings_lol_by_global_wolf.jpg/360px-Wings_lol_by_global_wolf.jpg
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRqb9oqD73h2giKkJqzjvtii19zkKEbpkf00JSrvOxn1WgMkwN9
http://www.drawingnow.com/file/pic/gallery/109387_view.jpg