niedziela, 12 lutego 2017

EVENT Od Tytanii - "Kryształ"

Raz do roku organizowane było święto, na które mieli przybyć wszystkie koty. W centrum miasta znajdował się kryształ, który Tytania musiała pilnować, gdyż zlecił jej to władca.
Była to szansa na polepszenie stosunków z kotowatymi, więc wadera nie miała tutaj wiele do mówienia. Zgodnie z prośbą władcy udała się do królestwa kotowatych. Szybko otrzymała niezbędny do nocnego czuwania ekwipunek. Miecz, kuszę, zbroję specjalnie przygotowaną na jej wilcze ciało oraz jedzenie i wodę.
Wadera była niemal pewna, że cholernie będzie się nudzić. Zazwyczaj święto przebiegało bez przeszkód, a doba mijała spokojnie. Zgodnie z rozkazem stanęła dwa metry od kryształu, wraz ze skrzydlatym wilkiem, którego nigdy wcześniej nie widziała na oczy.
Miasto dosłownie..świeciło. Ceremonia miała charakter raczej wesoły, przez co wszędzie dało się słyszeć wesołą muzykę oraz śmiechy. Dopiero pod koniec doby kotowaci mieli się uciszyć i udać pod kryształ, aby wyrecytować formułkę, dzięki której mają dostać nieśmiertelność.
Kwiaty i kryształy przyozdabiały mieszkania, przez co wszędzie dookoła było kolorowo. Niektórzy puszczali w górę lampiony, które Tytania obserwowała z dużym zaciekawieniem. Dopiero, gdy odpłynęła jej partner potrącił ją i warknął:
- Nie śpij! Jeszcze dwanaście godzin!
Wadera zdała sobie sprawę, co przed chwilą zrobiła i żeby zapomnieć na chwilę o uroczystości ugryzła kawałek kanapki przygotowanej przez jakiegoś kotowatego. Nie było dużo tego jedzenia, jednak wystarczająco na jedną dobę.
- Jesteś wilkołakiem? - zapytała wadera, żeby przerwać irytującą ciszę.
- Tak. - warknął przez zęby nieznajomy i nie odzywał się już więcej.
Wadera nie chciała go do tego zmuszać. Obejrzała się za siebie i dostrzegła dwoje, dobrze napakowanych niedźwiedzi, strzegących kryształu o wiele bliżej. Tytania tylko westchnęła, a kiedy jeden ze strażników skierował na nią wzrok, ta szybko go odwróciła.
Nagle zapadła cisza. Kotowate przerwały zabawę i zgasiły wszystkie możliwe światła. Tytania ujrzała wyłaniającą się królową z lampionem w pysku. Szła dumnie w stronę kamienia. Wadera i jej towarzysz przesunęli się, aby wpuścić ją i jej poddanych. Dostrzegła kątem oka, że jeden z kotowatych okryty był jakąś czarną płachtą i nie pokazywał pyska.
Nemezis zrobiła się podejrzliwa i wbrew nakazowi odwróciła głowę, kiedy kocica zaczęła recytować formułkę, a właściwie nie tyle recytować, co śpiewać. Widziała kątem oka, jak dziwnie ubrana postać zbliża się niebezpiecznie do królowej a po chwili..wyciągnęła pazury.
Tytania bez zastanowienia skoczyła na nieznajomego przerywając ceremonię i zrzuciła z niego płachtę.
Stworzenie..zniknęło.
Królowa spojrzała ze zdziwieniem na Tytanię, która tylko ją przeprosiła i cofnęła się kilka kroków. Zajęła na powrót swoje stanowisko i przeczekała całą ceremonię, które przebiegła już bez większych problemów. (...)
- Zrobiłam z siebie totalną kretynkę! - warknęła Tytania odchodząc już od swojego stanowiska.
Wychodząc z miasta napotkała jednak sługę wielkiej kotowatej, który kazał jej się zatrzymać.
- Królowa ci..dziękuje. - powiedział nieśmiało ocelot. - Ktoś chciał zakłócić ceremonię, a ty go powstrzymałaś.
- Nie powstrzymałam, tylko przerwałam obrzęd. - powiedziała spokojnie Tytania oddalając się od sługi.
Kotowaty chciał pobiec za nią, ale zdał sobie sprawę, że wadera nie ma ochoty z nim dyskutować. Cofnął się więc i wrócił na posterunek do królowej. Tytania naprawdę dobrze się spisała, ale pewnie nadal nie była tego świadoma.
Wadera chciała już po prostu wrócić do domu, aby odpocząć po nieprzespanej nocy. (...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz