środa, 26 marca 2014

Lily, a nie! To Amanne!

Nastąpiła drobna pomyłka. To Amanne chce zmienić swój wygląd, a ja z niewiadomych mi przyczyn wystukałam na klawiaturze Lily ._. Przepraszam za kłopot :D

http://1.bp.blogspot.com/-TeM8aksR1Hc/UzL4tIfDc8I/AAAAAAAAAJw/NuESVI9E9Cg/s1600/happy_birthday___by_theshadowedgrim-d5vmblr.png 

I ma wcielenie starożytnej magii

http://2.bp.blogspot.com/-pswYl1xuv6E/UzL4X-I0a-I/AAAAAAAAAJY/XjBWCAlQyUg/s1600/cheekyoj3.jpg

sobota, 22 marca 2014

Od Rico C.D. Amanne, Lily, Infil'a

Tak. Od razu widać, że jej lepiej i dobrze taki był mój zamiar. Mam nie mówić księżniczka. Ale dla mnie Amy zawsze nią będzie. Jest cudowna, przepiękna, miła no a jej głos... ja nie mogę po prostu tego się nie da opisać. A ta piosenka... przejmująca historia. Amy miała racje, że mi się spodoba. Wtuliła się we mnie a ciepło bijące od niej po woli zaczęło mnie usypiać. Nie chciałem spać, chciałem się nacieszyć tą chwilą, ale jeśli się jutro przy niej o budzę chyba nie będzie takiej tragedii. W końcu zmorzył mnie sen. Śniła mi się jak zwykle niesamowicie piękna Amy, była szczęśliwa. Rano obudziłem się obudzony blaskiem słońca. Nadal mając zamknięte oczy zacząłem wymacywać obok siebie moją miłość. Oczywiście znalazłem ją całą i zdrową, nadal pogrążoną w śnie. Wstałem delikatnie aby jej nie obudzić i wdrapałem się na najwyższe drzewo. Poranek wyglądał cudownie, na koronie drzewa nada jeszcze osadzona była morka rosa. Rozejrzałem się dookoła i wypatrzyłem zwierzynę, ale przecież to pokój. Co prawda ze wszystkimi cechami z poza jaskini, ale teraz to było nie ważne. Powoli zacząłem schodzić tą samą drogą jaką wszedłem ale nagle jedna z łap mi się poślizgnęła i spadłem na gałąź niżej. Leżałem na niej mocno przytulając, z zamkniętymi oczami. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem czy Ami nadal śpi. Na szczęście spała dziś głęboko. Powoli zacząłem się podnosić gdy nagle coś trzasnęło i spadłem na sam dół, po drodze obijając się o gałęzie. Wylądowałem na plecach i spojrzałem na drogę mojego lotu. Troszkę to wyglądało źle. Połamane gałęzie leżały koło mnie a ja wśród nich spostrzegłem tą na której stałem. Spojrzałem na nią zabójczym wzrokiem
- Nie lubię cię- powiedziałem do gałęzi i wstałem otrzepując się
Ami nadal spała i dobrze bo mam dla niej niespodziankę. Podszedłem do niej i wyczarowałem pełno mięsa, zrobiłem tak aby jak się obudzi zaczęły spadać dookoła niej płatki róż. Usiadłem i czekałem. Po dłuższej chwili wstała.
- Cześć- powiedziałem pełny energii z uśmiechem na pysku
- Cześć- odpowiedziała i a ja spojrzałem na mięso a potem na nią- ty nie jesz?- potrząsłem przecząco głową
- Ty jedz, ja nie jestem głodny. Ale mogę ci coś zaśpiewać
Zmieniłem się w człowieka, wyczarowałem latającą gitarę która sama grała i zacząłem śpiewać.


I fell in love next to you
Burning fires in this room
It just fits
Light and smooth
Like my feet in my shoes
Little one, lie with me
Sew you heart to my sleeve
We'll stay quiet
Underneath shooting stars
If it helps you sleep
And hold me tight
Don't let me breathe
Feeling like
You won't believe

There's a firefly
Loose tonight
Better catch it
Before it burns this place down
And I lie
If I don't feel so right
But the world looks better
Through your eyes

Teach my skin
Those new tricks
Warm me up
With your lips
Heart to heart
Melt me down
It's too cold
In this town
Close your eyes
Lean on me
Face to mouth
Lips to cheek
Feeling numb
In my feet
You're the one
To help me
Get to sleep

And hold me tight

Don't let me breathe
Feeling like
You won't believe

There's a firefly
Loose tonight
Better catch it
Before it burns this place down
And I lie
If I don't feel so right
But the world looks better
Through your eyes

It's only been
One night of love
And maybe
That is not enough

Hold me tight
Don't let me breathe
Feeling like
You won't believe

It's only been
One night of love
And maybe
That's not enough

Hold me tight
Don't let me breathe
Feeling like
You won't believe

There's a firefly loose tonight
Better catch it
Before it burns this place down
And I lie
If I don't feel so right
But the world looks better
Through your eyes
Gdy skończyłem spojrzałem na nią pytającym spojrzeniem.

<Ja też znam tekstowo :p> 

Od Lily

Nudziłam się, i to strasznie. Codzienna rutyna (która trwa jak na razie jeden dzień, ale ciiiiicho, nic nie wiecie) mnie wykańcza. Może to zabrzmi banalnie, ale jest zbyt nudna. Dokładnie. Nic dodać, nic ująć. Najlepiej od razu przejść do rzeczy, czyż nie? Jak to czasem w życiu bywa, wstałam o świcie i cichaczem wymknęłam się z domu. Stwierdziłam, że dawno nie zafundowałam sobie żadnego porządnego treningu. Cóż, zaczęłam biec. Najpierw powoli, później coraz szybciej. Za pomocą moich zmysłów wyłapywałam miejsce położenia poszczególnych stworzeń leśnych jak i wilków. Nie wiem kiedy, ale chyba znalazłam się na zakazanych terenach... Znowu. I co jeszcze dziwniejsze, napatoczyłam się na ognistego jednorożca. Pierwszym moim odruchem, było zamrożenie jego rogu. Był to dość nieprzemyślany ruch, ponieważ straciłam okazję do zabicia stworzenia. Niech to, wyszłam z wprawy! Zwierze rzuciło się galopem w moją stronę, a ja z trudem uskakiwałam... Szybko użyłam zadymki, żeby na chwilę zmylić stworzenie. Jednak nie zdążyłam uskoczyć, gdyż zwierze zaatakowało na oślep. Ałć, dostałam w prawy bok... Pisnęłam z bólu. Jednak szybko się opamiętałam i zamknęłam jednorożca w lodowej klatce... Jedno spojrzenie, i mutant nie żyje. Kaput. Na amen. Umarł na śmierć. Zaczęłam iść w kierunku z którego przyszłam, kiedy się na kogoś napatoczyłam.

<Ktoś?>



Holly

Przepraszam, że ostatnio niewiele się udzielałam na Watasze, ale z powodów "prywatnych" nie mogłam wejść na Bloggera. Mam nadzieję, że mi wybaczycie


Miłego wieczoru Holly (Owca)

poniedziałek, 17 marca 2014

Od Luke'a C.D. Amanne i Rico

Otworzyłem spanikowany oczy. Zobaczyłem nad sobą jednostajny i dobrze mi znany sufit szpitala. Powoli zacząłem uspokajać oddech. To tylko sen, bardzo zły sen... Bo przecież Amy nie mogła zgodzić się na chodzenie z tym całym Rico, nie? A tak swoją drogą, to właśnie przez szczeniaka nie chcą wypuścić mnie ze szpitala... musiał mi rozorać brzuch i zwalić to kowadło na głowę? Najwyraźniej tak. On ma Amy na codzień, pewnie teraz świetnie się bawią, a ja? Ja muszę tu leżeć i tęsknić ze nią, za jej głosem, za jej śmiechem, za jej widokiem, za jej uśmiechem, ogólnie za wszystkim, co z nią związane... Ja już tego dłużej nie zniosę... po cichu wymknąłem się ze szpitala, powstrzymując się od jęku bólu przy każdym kroku. Powoli dowlekłem się do ich "domu". Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować ten plan... inaczej wszystko na nic... Bezszelestnie wszedłem do pokoju Amy i ruszyłem na poszukiwania. Po jakiejś godzinie usłyszałam śmiech. Jej piękny śmiech... ruszyłem w tamtym kierunku i w ostatniej chwili wyhamowałem i skryłem się w cieniu jakiejś kolumny. Amy była... Piękna. Jako człowiek, oczywiście. I do tego cholernie seksowna i kusząca. Nie wiedziałem, że umie grać na gitarze... powiedziała coś do szczeniaka i zaczęła grać. A potem on zaczął śpiewać. Nie powiem, ładnie im wyszło... Kiedy skończyli, jeszcze chwilę o czymś rozmawiali a potem poszli spać. Amy zasnęła momentalnie, ale on jeszcze długo nie mógł spać. W końcu dał jej buziaka w nos i przyciągnął ją do siebie. Dopiero kiedy byłem pewny, że oboje śpią, podszedłem. Na pyszczku Amy malowało się... szczęście? Nie wierzę... nie, nie, nie... patrzyłem z niedowierzeniem, a moje źrenice robiły się coraz większe. Wpatrywałem się w nią, a potem tknięty impulsem wybiegłem z jej pokoju. Pobiegłem w najmniej uczęszczane przez wilki miejsce - zakazane tereny. Musiałem się wyżyć. Ogarnęła mnie dzika furia. Niszczyłem wszystko na swojej drodze. Rozpacz i ból rozrywały mnie całkowicie od środka. Rzucałem się w furii, kiedy nagle poczułem coś dziwnego w swojej głowie. Nie mam szans jej zdobyć, jeżeli będę się tak zachowywał... spojrzałem za siebie i przeraziłem się. Za mną ciągnęła się rzeka zniszczeń... chyba powinienem być bardziej... delikatny? Nie wiem, ale nie umiem bez niej żyć... Wróciłem na tereny watahy zostawiając za sobą szlak z krwi i zniszczenia. Doszedłem do jakiegoś wodospadu i szybko zmyłem wszystko z siebie. Potem zebrałem kilka pięknych, pokrytych kroplami wody kwiatów i ruszyłem z powrotem do domu Amy i jej przyjaciół. Zostawiłem kwiaty pod drzwiami i ruszyłem w kierunku szpitala. Oczywiście jak to ja, musiałem na kogoś wpaść... podniosłem oczy i zobaczyłem nad sobą jakąś waderę...

*Jakaś wadera?*

Luke!

Ten wilk zmienia swój główny wygląd!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2N0GNM1344Vz1JL-N-aUYhDgwstxxWXrGPcCkfYaIjIy7sQhgXXalgbx_USS6Oja10DB8s6IvQShNLJyphwthWXJiji4vALoYCluWrg8HJG_JnLBxbwV8ALfFQRCZihALVwi4vbwR6lw/s1600/img-img.jpg

czwartek, 13 marca 2014

Od Amanne C.D. Rico

Koszmary, koszmary, i jeszcze raz koszmary. Czemu mnie się śnią? I czemu są takie realistyczne? Ale teraz mało mnie to obchodziło. Teraz liczyła się chwila. Nie wiem skąd, ale ciągle skądś leciała muzyka. I bardzo dobrze, uwielbiam muzykę... Nie mam pojęcia, jak Rico to zrobił, ale było wspaniale. Tym bardziej, że niektóre piosenki znałam i uwielbiałam je śpiewać. Kiedy jednak poleciała piosenka, której uczyli mnie od małego, po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam śpiewać :


 I'm standing on a bridge
I'm waiting in the tought that you'd be here by now
There's nothing but the rain
No footsteps on the ground
I'm listening but there's no sound

Isn't anyone trying to find me?
Won't somebody come me home

It's a damn cold night
Trying to figure out this life
Won't you take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I... I'm with you
I'm with you

I'm looking for a place
I'm searching for a face
Is anybody here I know
'Cause nothing's going right
And everythigns a mess
And no one likes to be alone

Isn't anyone trying to find me?
Won't somebody come take me home

It's a damn cold night
Trying to figure out this life
Won't you take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I... I'm with you
I'm with you

Oh why is everything so confusing
Maybe I'm just out of my mind
Yeah yeah yeah...

It's a damn cold night
Trying to figure out this life
Won't you take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I... I'm with you
I'm with you

Take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I... I'm with you
I'm with you

Take me by the hand
Take me somewhere new
I don't know who you are
But I... I'm with you
I'm with you
I'm with you...

-To ty umiesz TAK śpiewać?-zdziwił się Rico. Dobry humor mi całkowicie wrócił.
-A myślałeś, że nie?-zaśmiałam się.-Zrobisz jeszcze coś dla mnie?-zapytałam robiąc słodkie oczy.
-Dla cziebie zawsze, księżniczko...-uśmiechnął się.
-Nie nazywaj mnie tak... puścisz jeszcze taką jedną piosenkę...?
-Jasne, już się robi...


He was a boy She was a girl Can i make it any more obvious? He was a punk She did ballet What more can i say? He wanted her She'd never tell secretly she wanted him as well But all of her friends Stuck up their nose They had a problem with his baggy clothes

He was a skater boy She said see you later boy He wasn't good enough for her She had a pretty face But her head was up in space She needed to come back down to earth

5 years from now She sits at home Feeding the baby she's all alone She turns on tv Guess who she sees? Skater boy rockin up MTV She calls up her friends They already know And they've all got Tickets to see his show She tags along Stands in the crowd Looks up at the man that she turned down

He was a skater boy She said see you later boy He wasn't good enough for her Now he's a super star Slamming on his guitar Does your pretty face see what he's worth?

He was a skater boy She said see you later boy He wasn't good enough for her Now he's a super star Slamming on his guitar Does your pretty face see what he's worth?

Sorry girl but you missed out Well tough luck that boy's mine now We are more than just good friends This is how the story ends Too bad that you couldn't see, See the man that boy could be There is more that meets the eye I see the soul that is inside

He's just a boy And Im just a girl Can I make it any more obvious? We are in love Haven't you heard How we rock eachothers world

I'm with the skater boy I said see you later boy I'll be back stage after the show I'll be at the studio Singing the song we wrote About a girl you used to know

I'm with the skater boy I said see you later boy I'll be back stage after the show I'll be at the studio Singing the song we wrote About a girl you used to knoooow 

-A jeszcze jedną? Proszę, proszę, proszę?-popatrzyłam na Rico robiąc największe jak potrafiłam oczy. On tylko spojrzał się na mnie uśmiechnięty i zapytał o tytuł.



Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Gdzie nauczyłaś się tak śpiewać?-zapytał. Ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Po prostu... jakiś czas byłam człowiekiem, w świecie ludzi, żeby przetrwać trzeba mieć talent albo pieniądze... ja nauczyłam się śpiewać i grać na gitarze... zresztą ci zaraz pokarzę...-powiedziałam i zmieniłam się w człowieka. Spojrzałam na siebie krytycznym wzrokiem. Tym razem byłam blondynką, o niebiesko-zielonych oczach. Tak w sumie to ten wygląd mógłby mi zostać... Zaraz obok mnie pojawiła się gitara. Spojrzałam wymownie na Rico. Wzięłam ją do ręki i pieszczotliwie przejechałam palcami po połyskującym, czarnym drewnie. Zagrałam kilka akordów i stwierdziłam, że pomimo długiego stania w zakamarkach mojej pamięci wcale się nie rozstroiła.
-Wiesz co, nauczę cię czegoś, co właśnie mi do głowy przyszło...-powiedziałam do Rico.
-A dokładniej?-spytał się. -Będzie przy tym zabawa?-zaśmiał się.
-Jasne, tylko zmień się w człowieka, bo nie dasz rady...-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Zagram kilka wstępnych akordówa, a potem...-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Co to te akordy?
-No... ułożenie dłoni... są różne, czekaj, pokarzę ci...-powiedziałam i pokazałam mu c-dur i e-dur. -Rozumiesz?-zapytałam. Pokiwał głową na tak.
-A jakaś imprezowa-popatrzył na mnie z nadzieją.
-Niestety nie... ale spodoba ci się, jest piękna... to jakby historia...-powiedziałam.
-Skąd wiesz?-zaciekawił się.
-Bo to wymyśliłam głuptasie!-zaśmiałam się.-Tylko, że MUSI zaśpiewać to chłopak...
-Dlaczego? A nie możesz ty?
-Nie... to nie maja historia... Ja będę grała, ale najpierw tekstu cię nauczę...-powiedziałam.
-Oh, misty eye of the mountain below
Keep careful watch of my brothers' souls
And should the sky be filled with fire and smoke
Keep watching over Durin's sons

If this is to end in fire
Then we should all burn together
Watch the flames climb high into the night

Calling out father, oh,
Stand by and we will
Watch the flames burn auburn on
The mountain side

And if we should die tonight
We should all die together
Raise a glass of wine for the last time

Calling out father, oh,
Prepare as we will
Watch the flames burn over on
The mountain side

Desolation comes upon the sky

Now I see fire
Inside the mountain
I see fire
Burning the trees
And I see fire
Hollowing souls
I see fire
Blood in the breeze
And I hope that you'll remember me

Oh, should my people fall then
Surely I'll do the same
Confined in mountain halls
We got too close to the flame

Calling out father, oh,
Hold fast and we will
Watch the flames burn auburn on
The mountain side

Desolation comes upon the sky

Now I see fire
Inside the mountain
I see fire
Burning the trees
And I see fire
Hollowing souls
And I see fire
Blood in the breeze
And I hope that you'll remember me

And if the night is burning
I will cover my eyes
For if the dark returns
Then my brothers will die
And as the sky is falling down
It crashed into this lonely town
And with that shadow upon the ground
I hear my people screaming out

Now I see fire
Inside the mountains
I see fire
Burning the trees
And I see fire
Hollowing souls
And I see fire
Blood in the breeze

I see fire
(Oh you know I saw a city burning)
Fire
And I see fire
(Feel the heat upon my skin)
Fire
And I see fire
Fire
And I see fire burn auburn on
The mountain side-skończyłam powatarzać mu tekst, który powoli kształtował się w mojej głowie.
-Nigdy tego nie zapamiętam...-zaczął narzekać Rico.
-Dasz radę, to wcale nie takie trudne...-zapewniłam go. Powtarzał kilkadziesiąt minut zanim załapał. Potem jeszcze długo próbowaliśmy, zanim udało mu się powchodzić w odpowiednich momentach w odpowiednie tony, i trzeba było popracować nad szybkością... Jednak Efekt końcowy był wspaniały, przynajmniej według mnie...



 -Widzisz? Dałeś radę, efekt jest świetny!-zawołałam uśmiechnięta szeroko.
-Ale chce mi się spaaaać...-ziewnął i zmienił się w wilka. Ja również wróciłam do swojej prawdziwej postaci i położyłam się na trawie. Gitara zniknęła, a Rico położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i momentalnie zasnęłam...

*Rico? Tak jakoś pomysłu nie miałam, wykorzystałam moje kochane tekstowo.pl.... xD *

sobota, 8 marca 2014

Od Infil'a i Rico

Razem z Rico wszystkim waderą wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :D  Chociaż tu chyba powinno być Dnia Wader. Abyście dzisiaj dostały to na co czekałyście.Niestety ale nie jesteśmy zbyt dobrzy w te klocki więc ten obrazek jest dla was piękne :*
Infil i Rico :D

 http://oi57.tinypic.com/35inbj9.jpg

Od Rico C.D Amanne, Lily, Infil, Luke'a

Przytulałem Amber i próbowałem ją uspokoić. Nagle usłyszeliśmy cichy jęk, nasze spojrzenia powędrowały w jego stronę. Lily się obudziła i patrzyła na nas. Ku mojemu zdziwieniu wujek nie zaczął jej wypytywać co się stało albo chociaż by jak się czuje. W ręcz przeciwnie nawet nie drgnął... chociaż nie kiwał się pogrążony w głębokim śnie. Tyknałem go łapą a on zaczął uroczyście chrapać. Amy nadal znajdowała się w moich objęciach a Lily nam się przyglądała z uśmiechem. Gdy jakoś tak poczułem, że Amy się uspokoiła podeszliśmy do Lily.
- Jak się czujesz?- uprzedziła mnie Amy
- Jakoś- Lily zaczęła się śmiać
- Nic jej nie jest- uśmiechnąłem się ciepło
- Infil śpi?- zapytała Lily- od kiedy?
- Szczerze to nie wiemy od kiedy, jeszcze nie dawno siedział i się na ciebie patrzył- powiedziała Amy i w tym samym momencie usłyszeliśmy jak coś ciężkiego upada o ziemię.
Zacząłem się śmiać. Wilczyce powędrowały wzrokiem do dziwnego odgłosu, a potem spojrzały na mnie leżącego na ziemi i zwijającego się ze śmiechu.
- A temu co znowu?- zapytała Lily
- No bo on tak śmiesznie upada o ziemię- powiedziałem i się uspokoiłem
- Co? Gdzie? Jak?- wujek zerwał się na równe łapy i powiedział sennym głosem, znowu zacząłem się śmiać
- Dobra może już pójdziemy do domu?- zapytał wujek- jeśli oczywiście Lily się dobrze czujesz- na jego pysku pokrytym snem pojawił się uśmiech
- Ja się dobrze czuję
Już po krótkiej chwili już byliśmy w naszej jaskini. Całą drogę wujek szedł z Lily i prawie szorował nosem po ziemi taki był zmęczony, a ja czujnie się przyglądałem Amy chociaż tego nie okazywałem. Gdy już byliśmy w domu wujek i ciocia poszli się położyć spać. Amy poszła z dołowana do siebie do pokoju a ja zostałem sam. Chciałem ją pocieszyć ale Amy nic nie chciała mi powiedzieć.Pognałem więc do mojego obserwatorium i zacząłem jej szukać. Znalazłem ją po jakiś 10 minutach. Od razu wyrwałem jak z procy. W kilka chwil już byłem przy niej, ale ona mnie nie wdziała bo byłem w krzakach. Skróciłem sobie drogę trochę przez drzewa trochę przez krzaki. Usłyszałem, że płacze. Wybiegłem z krzaków i podbiegłem do niej od razu kładąc się obok niej.
- Co jest księżniczko?- zapytałem pogodnym głosem a ona podniosła głowę ukazując swoje cudownie piękne oczy pełne łez- hej... czemu płaczesz?
- Ja...- zaczęła ale przerwała jej muzyka, którą ja puściłem znikąd
- Dobra, nie będziemy tym się teraz dołować- powiedziałem i wstałem- teraz musisz się od stresować- podałem jej łapę i pomogłem wstać
Już po chwili tańczyliśmy razem. Amy się śmiała i ja się śmiałem.

<? Już nie będziesz smutna księżniczko?>

Sojusz!

Naszym sojusznikiem staje się Wataha Wilczego Sumienia!

piątek, 7 marca 2014

Od Ezreal'a C.D Nuit

-Będę Tęsknić - wyszeptałem, po skończonym wyciu
Mimo mojego spokoju, które został wykute podczas tych wszystkich momentach z Nuit, nie potrafiłem powstrzymać łez. To nie były drobne krople, lecz obfity płacz, wypełniony smutkiem...

czwartek, 6 marca 2014

Od Nuit do Ezreal'a - pożegnanie

Spotkałam go tam, gdzie zwykle, na skraju skał. Na powitanie wykrzyknęłam z daleka:
- Mój ukochany!
Odwrócił się ze smutkiem w oczach. Przeczuwał, co chcę mu powiedzieć. Podeszłam bliższej i zaczęłam mówić zrywanym przez łzy głosem:
- Muszę odejść. - wzięłam głęboki oddech - Nie wiesz, jak straszna jest dla mnie ta decyzja, jednak muszę to zrobić. Moje serce będzie za Tobą płakało, wiem, ze.. Nie pozwoli mi żyć spokojnie. - załkałam. Basior siedział obok, wyglądał niczym wykuty w skale - Kochanie.. Wyruszę teraz daleko. Nie wiem, kiedy wrócę. Postaram się to zrobić... Dla Ciebie... - szeptałam już teraz, płacząc - Jeżeli nie będziesz na mnie czekał, wiedz, że zrozumiem. Ale pamiętaj tylko, ze.. - przez chwilę musiałam się uspokoić, aby kontynuować wyznanie - Że Cię kocham Ezrealu. Jak nikogo innego wcześniej.
Odeszłam kawałek i odwróciłam się, aby spojrzec po raz ostatni na basiora. Dark odbiegł już dawno, nie miał siły na rozmowę z ojcem - zostawił mu list z jaskini. Starałam się zapamiętać sylwetkę basora, wykuć ją w swym umyśle.
- Kocham Cię - powtórzyłam szeptem.
Basior podniósł pysk i zawył, a mnie pękło serce.

(Ezrealu? Czekaj na mnie, proszę. Wrócę dla Ciebie, jeżeli tylko mi na to pozwolisz. Wrócę w maju.)

Od Nuit i Dark'a: List do Watahy!

Najdrożsi!
Piszę ten list z prawdziwym bólem serca. Muszę odejść. Nie wiecie nawet, ile kosztują mnie te słowa, jednak z powodu szkoły nie daję rady uczestniczyć w życiu watahy tak, jak robiłam to dawniej. Mogłabym wprawdzie odchodzić i wracać co dwa tygodnie, jednak będzie to tylko przeciąganie czegoś, co i tak będzie musiało się stać...
Chcę Wam podziękować. Dzięki relacjom z niektórymi wilkami czułam się jak w rodzinie, dojrzałam, a także zwyczajnie podszkoliłam się w pisaniu. Mogłam pomagać innym, zaopiekować się swoim szczeniakiem, zawiązać przyjaźnie.
Do Watahy Srebrzystego Nowiu Księżyca dołączyłam dawno i wiele tutaj przeżyłam, spotkałam wiele basiorów i wader.
Jeżeli mi się uda - oraz Alphy na to pozwolą - postaram się powrócić przed wakacjami.
Zegnajcie, niech Mama Quilla czuwa nad Wami, a lasy będą pełne zwierzyny.
Nuit z synem.

środa, 5 marca 2014

Paranormalna Avril! :D

http://oi59.tinypic.com/kazwj.jpg 

 Imię : Avril
Motto : "Żyj jak chcesz, nie jak karzą ci inni..."
Płeć : Samica
Wiek : 2,5 lat
Charakter : Nieśmiała, ale żywiołowa wilczyca, zawsze chętna do pomocy. Nie lubi szumu wokół siebie, woli pozostać niezauważona. Uwielbia dyskutować, co często denerwuje starsze wilki, które uważają ją za dziecko... Czasami wydaje się szalona...

Głos :

Stanowisko : Zabójca
Rodzaj wilka ; wilk spokoju, wilk ognia, wilk mgły, wilk paranormalności
Moce : mgła, mgła spokoju, ognisty podmuch, paranormalne zjawisko, paranormalna ja

Wcielenia :
*Ognia :

 http://oi60.tinypic.com/3342ng3.jpg

 *Mgły :


*Człowiek :
 

Cechy fizyczne : sześć ogonów i zadziwiająco słodkie i inteligentne spojrzenie.
Talizman : Czarna róża, którą bardzo rzadko nosi. Wpina ją we włosy.
Zakochana w : zobaczy się, na razie nie ma zamiaru o tym myśleć..
Przyjaciele : szuka
Rodzina : ma siostrę, która o tym nie wie. Nazywa się Amanne... i niestety też brat, Bamon, który również o niej NA SZCZĘŚCIE nie wie...
Inne : często zadaje pytania, nie myśląc czy mogą kogoś urazić...
Właściciel : Nie ujawniać

poniedziałek, 3 marca 2014

Uwaga, uwaga!

Znama nam Amber od dziś zowie się Amanne! Przyjaciele są zaszczyceni używać skrótu Amy xD
Dziękuję za uwagę, miłego wieczoru :p

Od Amber CD Rico, Luke’a, Infla, Lily i tych wszystkich w szpitalu…

Jak zwykle miałam dziwne sny. Najpierw spadałam w wielką czarną dziurę, bez końca w czerń i w czerń. Przed oczami przelatywało mi całe moje życie. Każda scena, nawet te, co chciałabym zapomnieć. Potem gwałtowny wstrząs i nagle byłam na jakiejś polanie. Rico walczył z czymś wielkim i mrocznym. A dokładniej z chmura ciemności, Chciałam podbiec i mu pomóc, ale poruszałam się jak w smole. W końcu nie wytrzymał i załamał się pod wielkim naporem tej ciemności. I wtedy coś ogromnego i świecącego ze mnie wyszło. Nie mogłam na to patrzeć, było zbyt jasne. To cos przegoniło to wszystko, ale powiedziało cos okropnego… i właśnie wtedy się obudziłam. Cała się trzęsłam. Skąd u mnie taki dziwny sen? Gorszy niż wszystkie dotychczasowe… Byłam pewna, że skądś znam to coś, co kryło się w mroku… Ktoś mnie wtedy przytulił.
-Hej, Amber, spokojnie, już wszystko w porządku…-usłyszałam uspokajający głos Rico. Przytuliłam się do niego mocniej. Był tu, nie tak jak w tym śnie… Usłyszeliśmy, że coś uderzyło o ziemię. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i zobaczyliśmy Luke’a, rozpłaszczonego na podłodze. Ktoś do niego podszedł i położył go na łóżku. Na samym końcu Sali.
-Dlaczego?-zapytałam Rico. –Dlaczego prawie wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób są albo byli mi bliscy, po jakimś czasie zmieniają się albo dzieje im się krzywda?-spojrzałam w jego oczy i z mojego oka spłynęła jedna łza. Rico znowu mnie przytulił i uspokajająco głaskał mnie po plecach. I wtedy to usłyszałam. Cichy jęk. Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. I co zobaczyłam? Słabe, ale lekko uśmiechnięte i przyglądające się mi i Rico oczy Lily…

*Lily? Koniec spania :D Rico? Infil? Luke? Cała reszta? xD

Uwaga!

Robię sobie na jakiś czas wolne, wysyłajcie wszystko do Luna123.

Dziękuję Riven

Od Luke'a CD Amber, Rico, Infla i Lily

No i Infil nam przeszkodził. Pokonałbym tego małego. Co Amber w nim widzi? Ja jestem o wiele lepszy... wpatrywałem się w Amber, ale ona w ogóle mnie nie zauważała. Potem zasnęła, i nieświadomie zrobiła sobie ze szczeniaka poduszkę. Ona jest cholernie piękna i seksowna, ja wiedziałbym jak to wykorzystać, ale ON nie wie. Po za tym ja na prawdę Amber kocham, będę o nią walczył aż do śmierci. Gdyby to mnie wybrała, nie musiałaby spędzać nocy w szpitalu. Nie, nie leżałaby na łóżku obok rannych. Leżałaby koło mnie, i o nic nie musiałaby się martwić. Ja bym dla niej niebo nagiął, ale ona woli JEGO. Między nim a mną walka nie skończona, to była dopiero rozgrzewka... Nie wiem czemu, ale kiedy tak Amber spała, a ON głaskał ją po grzbiecie i głowie ogarnęła mnie wściekłość. Dlaczego on tak może, a ja nie?! Zerwałem się z łóżka i rzuciłem w kierunku szczeniaka. On tylko mruknął coś o psuciu romantycznych chwili i ostrożnie położył Amber na łóżku. Ona natychmiast przytuliła się do poduszki i mruknęła coś przez sen, co brzmiało jak imię mojego przeciwnika. On jej się nawet śni, a ja?! Byłem coraz bardziej wściekły, wyszedłem z tym szczeniakiem na zewnątrz i zmieniłem się w wilka krwi. A ten mały...zniknął! Po chwili na moją głowę coś spadło i nic już nie widziałem. Tylko ciemność, ciemność, ciemność... A potem promień słońca. I kolejny. A potem cała ich masa. Światłość na chwilę mnie oślepiła. Ale potem wszystko się wyostrzyło. Widziałem wszystko bardzo wyraźnie. W norze, pod ogromnym drzewem leżała Amber z kilkoma szczeniakami. Były dokładnie takie jak ona, wszystkie. Zauważyła mnie i uśmiechnęła się do mnie. Podszedłem do niej i o dziwo na powitanie mnie pocałowała. Zacząłem zaważać drobne, prawie niewidoczne moje cechy w szczeniętach. Wtedy jedno spojrzało mi w oczy i powiedziało głosem tego, który zabrał mi kiedyś Amber :
-Wstawaj i walcz tchórzu! Boisz się zwyczajnie! Ja się z takimi nie zadaję...-zamrugałem zdziwiony i wszystko zrobiło się inne. Zobaczyłam tylko koło swojej głowy kowadło i ogon szczeniaka znikający w szpitalu. Udałem się tam za nim. Zobaczyłem tylko jak uspokaja całkowicie rozbudzoną już Amber, i jak ona się w niego wtula. To strasznie bolało. Jakby ktoś przebił moje serce. Coraz trudniej było złapać mi oddech. W końcu padłem na ziemię jak bez życia...

*Ktoś z obecnych w szpitalu?*

Od Yesubai Wegi - Zadanie

Obudziłam się wcześnie. Spojrzałam na śpiącego obok mnie Noxsus'a. Westchnęłam smutnie. Ciężko być realistką. Ruszyłam przed siebie. Słońce świeciło a ja spojrzałam w górę. Niebo błękitne. Ruszyłam przed siebie. Moje łapy stąpały po ziemi delikatnie. Szłam co raz szybciej. Coś pchało mnie naprzód. Jakby to tam coś na mnie czekało. Zaczęłam biec ile tchu. Niedaleko zauważyłam przepaść. Zaczęłam się zatrzymywać. Prawie spadłam. Spojrzałam w dół. Nawet dobrze że nie spadłam. Roztrzaskałoby mnie tak, że basior by mnie nie poznał. Westchnęłam. Widok zniewalał z nóg. Niedaleko zauważyłam wysepkę. Postanowiłam zejść... tylko jak? Rozejrzałam się. Z prawej strony zauważyłam zejście. Było bardzo ryzykowne. No ale cuż. Coś mnie ciągnęło tam. Powoli zaczęłam schodzić. Stąpałam ostrożnie ale w końcu łapa mi się zsunęła. Szybko postawiłam łapę z powrotem. Westchnęłam i spojrzałam w dół. Jeszcze tylko połowa. Zaczęłam schodzić coraz szybciej ze względu na to, że było ślisko. W końcu łapa mi się ześlizgnęła i w ostatniej chwili złapałam równowagę. Serce łomotało mi jak szalone. Dalej zeszłam bez przeszkód. Kiedy znalazłam się na w miare równej powierzchni. Prze de mną ukazała się rzeka. Westchnęłam. Cichy wiatr powiał w stronę wysepki. Cofnęłam się trochę i ruszyłam biegiem. Nad samiutkim brzegiem skoczyłam daleko. Oczywiście wylądowałam w wodzie, bo nie mam zdolności aż tak długiego skoku. Jednak tak miałam szczęście, że nie wylądowałam na środku tylko trochę dalej. Przepłynęłam z trudem, ponieważ prąd był ciutkę za silny. Kiedy w końcu moje łapy dotknęły wysepki byłam szczęśliwa wewnątrz. Na zewnątrz moja twarz była poważna, pełna grozy. Położyłam się i oddychałam głęboko i szybko. Po pół godzinie wstałam i przyjrzałam się wysepce.

http://oi41.tinypic.com/29pst8i.jpg

Niby to starożytna dżungla ale miesza się z teraźniejszą. Wydeptana ścieżka była bardzo wąska. Przekręciłam pyszczek i przewróciłam oczami. Ruszyłam ścieżką. Rozglądałam się dookoła i brak życia. Dotarłam na dużą polankę. Stanęłam na środku i rozejrzałam się. Nikogo tutaj nie było. Nagle usłyszałam dudnienie. Z naprzeciwka wybiegły.... dinozaury!? Znieruchomiałam. Ten na przedzie zaczął hamować. Kiedy się zatrzymali, zmierzyli mnie wzrokiem. Ich wzrok wyglądał, jakby na mnie czekali. Od dawna nie czułam się aż tak zmieszana. Przyjęłam dumną i twardą postawę. W końcu ten na przedzie przemówił.
-Witaj Wega, wilczyco wojny. Oczekiwaliśmy ciebie. Jestem Centarion, przywódca dinozaurów roślinożernych.
-Witajcie. Dlaczego akurat mnie oczekiwaliście? -zapytałam poważnym głosem.
-Legenda głosi iż w czasie wojny dinozaurów roślinożernych i drapieżnych przyjdzie wilczyca wojny, a jej imię drugie imię to gwiazda. Od ciebie zależy która strona wygra. Weźmiesz udział w tej wojnie bo to jest ci pisane.-wytłumaczył krótko.
-Ale... jaka znowu wojna? Nie rozumiem po co ona jest.-wydukałam.
-Eh... Przywódca drapieżców, Rex. Zaczął polować dla zabawy na roślinożernych. Zachował się nierozsądnie dlatego wywołał wojnę.-rzekł Centarion.
Kiwnęłam głową. Chwilę się zamyśliłam. Po chwili krzyknęłam:
-Niech żyje sprawiedliwość!-zawyłam przeciągle.
-Przyłączam się do roślinożernych. Gdzieś musi być sprawiedliwość.-powiedziałam.
Dinozaury były szczęśliwie. Jeszcze nie wiedziałam, że czekają mnie ciężkie chwile. Musiałam się przygotować. Kiedy chciałam się zmienić w wilczyce wojny... przeżyłam szok. Tutaj tracę swoje moce. Westchnęłam. Muszę wykazać się zdobytym sprytem i treningami na zwinną i szybką wadere. Spojrzałam w górę. Niebo robiło się coraz bardziej ciemne. Ciemne chmury posuwały się po niebie, ciężkie. Westchnęłam i podreptałam do przywódcy. Każdy był ustawiony w szyku bojowym. Centarion na przedzie a ja z boku, gotowa na atak. Nagle z naprzeciwka wyszły inne dinozaury, także w szyku bojowym. Na jego przedzie najgroźniejszy z nich, tyranozaur rex. „Pewnie stąd wzieło się jego imię”,pomyślałam. Rex zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się szyderczo.
-Przyłączyłaś się do tej zgraji bezużytecznych i słabych dinozaurów. Zmień stronę wilczku.-powiedział.
Warkłam na niego głośno.
-A gdzie sprawiedliwość i rozsądek, których nie masz za grosz?-rykłam niż zapytałam.
Zmienił się jego wyraz twarzy. W jego oczach widziałam strach.
-Jesteś jakaś inna ale wątpie, żebyś nas pokonała.-rzekł.
Powarkiwałam na niego, zagłuszając jego słowa. Po chwili ucichłam. Usłyszałam okrzyki do walki. Wszyscy ruszyli na siebie. Ja zaatakowałam głównie te silniejsze. Kierowałam się moim sprytem, szybkością i zwinnością. Kątem oka spoglądałam na inne dinozaury w nadzieją że sobie radzą. Co nie które były słabsze dlatego im pomagałam. Nagle usłyszałam krzyk Centarion'a. Szybko odwróciłam głowę. Widok mnie przeraził.

http://s.cdaction.pl/obrazki/jurassic-park-the-game-premiera_173v6.jpg

Szybko zaczęłam biec w stronę przywódcy. Z racji iż byłam mniejsza wskoczyłam na jednego dinozaura. Skakałam z dinozaura na kolejnego dinusia. W końcu kiedy byłam wystarczająco blisko, wskoczyłam na grzbiet Rex'a. Wtopiłam swoje pazury w jego skórę. Była twarda ale o dziwo przebiły. Rex puścił przywódcę roślinożernych i głucho zawył.
-Oszczędź mnie Wega! Błagam!-jęczał ze strachem i lękiem.
Bał się mnie. Mniejsza kilkokrotnie od niego wilczyca miała go pokonać. Wzrost nie ma znaczenia, przekonał się o tym on. Jednak sprawiedliwość prze de wszystkim.
-Dlaczego miałabym cię oszczędzić!? Zabijałeś dla zabawy, to ja w imię sprawiedliwości, wymierzę ci karę!-warknęłam ostro.
Moje pazury orały skóre dinozaura. Jęczał głucho i szarpał, ale ja trzymałam się mocno. Na jego ciele aż pięć śladów wilczych pociągnięć. Przeszłam do karku. Na jego kręgosłupie zrobiłam krzyżyk. Następnie wtopiłam kły w jego kark. Krew siknęła a Rex zaczął się jeszcze bardziej wić. O mało nie spadłam. Jednak wkrótce padł i zamknął oczy pogrążając się z głębokim śnie. Z chmur zaczęło padać. Zawyłam przeciągle na znak wygranej. Dinozaury roślinożerne zaczęły tańcować z radości i wykrzykiwać moje imię. Uśmiechnęłam się i znowu zawyłam. Wycieńczona upadłam i zasnęłam. Obudziłam się pod jakimś liściem. Obok mnie był kawałek mięsa. Wyjrzałam na chwilę i zobaczyłam Centarion'a, który siedział i patrzył w dal.
-Zjedz to mięso, przecież nie jesteś roślinożerna.-zwrócił uwagę.
-No tak. Przestało padać. -stwierdziłam.
-Tak. Dziękuję, że uratowałaś mi życie.-powiedział.
-To drobiazg. Nie zostawia się w potrzebie sojusznika.-odparłam.
Spojrzałam na mięso i zaczęłam je jeść. Kiedy skończyłam, oblizałam się i wyszłam z pod wielkiego liścia.
-Ja muszę wracać. Do watahy i Noxsus'a.-stwierdziłam.
-Wiszę ci przysługe. Wskakuj na mój grzbiet. Zabiorę cię na plażę.-powiedział.
Zrobiłam tak jak kazał. Siedziałam i czekałam aż trafimy na plaże. Po pięciu minutach dotarliśmy na miejsce.
-No to.... żegnaj.-powiedziałam.
-Żegnaj.-powiedział.
Westchnęłam. Zaczęłam wchodzić na klif. Ciężko to szło. Parę razy wstrzymywałam oddech. Miałam cichą nadzieję że nie spadnę. Po około dwóch godzinach dotarłam na sam szczyt. Już byłam w domu. Bez przygód mogę odpocząć. Uśmiechnęłam się i ruszyłam na przód. Po drodze natknęłam się na szczenię. Przyjrzałam mu się.
-Hey. Yesubai Wega jestem i możesz mówić do mnie Wega lub Yesubai. A ty?-spytałam.
-Julpi. Witaj.-powiedział.
-Fajne słuchawki.-powiedziałam.
(Julpi?) 

niedziela, 2 marca 2014

Odnowiona Inka

http://th03.deviantart.net/fs71/PRE/f/2014/011/b/3/amaranth_headshot_badge_commission_by_luckypaw-d71rlke.png
Imię: Inka
Motto: Co cię nie zabije to wzmocni
Płeć: Wadera
wiek: 4 lata 6 miesięcy
Charakter: Inka to pewna siebie wadera,Bywa tajemnicza, Wierna
Uczuciowa, Uwielbia spędzać czas z innymi, stara się być mimo wszytko twarda i nie okazywać takich uczuć jak ból i smutek
http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2014/025/f/9/amaranth_cover_commission_2_by_luckypaw-d73nvp7.pngGłos: -
Stanowisko: Wojowniczka
Rodzaj wilka: Cienia
Moce:
- Zimna w Walere Cienia
- Władza nad tym co mroczne
-Techniki zabijania
Wcielenia: nie posiada
Cechy Fizyczne:
-Sprytna
-Szybka
Talizman: nie posiada
Zakochany/a w: Syriusz
Przyjaciele: Wszyscy
Rodzina: Partner Syriusz
Inne...: Lubi wiele zeczy kocha zabijanie i swojego Partnera
Właściciel: Syßir
Inne zdj.:


http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2014/011/c/d/request_7_by_blackridgewolf-d71sy5n.png



Nowe szczenie

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVgCxn6z9upzlrJrgdOn5cUCRlPNjg0yLM_Tty0tavqg7pMft5sfrDSX8a4hrW3RubGSvqcJ9wrjFiyyY_FEten87B6soV0KSpKlnIf1I8Vq4wnluh0WzrhrHn1qlf5sB2_wdu4B6En67n/s1600/Ami.jpg
Imię: Bonnie.
Motto: "Kto nie ma siły, aby być uczciwym, nie ma jej też, aby uwierzyć w uczciwość innych."
Płeć: Samica.
wiek: Rok.
Charakter: Bonnie jest bardzo żywiołowa. Uwielbia robić kawały, jednak jeśli chce potrafi być bardzo poważna mimo swojego młodego wieku. Zawsze stara się być najlepsza, jest nadpobudliwa i bywa złośliwa dla nieznajomych, jednak zyskuje przy bliższym poznaniu.
Głos:

Stanowisko: Szkoli się na zabójce.
Rodzaj wilka: Wilk magii.
Moce: Moc wyobraźni, Atak magiczny, reszta nie odkryta.
http://fc06.deviantart.net/fs14/f/2007/026/c/a/Dolphins_Pentagram_by_LyricallySpeakin.jpgWcielenia: Nie odkryte.
Cechy Fizyczne: Drobna, zwinna.
Talizman:

Zakochana w: Za młoda.
Przyjaciele: Jak na razie nikt.
Rodzina:
Ma siostrę, o której wie tylko tyle, że ma na imię Lily.
Inne...: Chce zostać żółwiem ninja.
Właściciel: MyszkaMiki
Inne zdj.: Brak