Na początku czułam się lekko nieswojo. Nic dziwnego skoro fakt, że się myliłam był druzgocący. Sama wiedziałam z doświadczenia, że jak się rozwija, to można wyleczyć. Jednakże jak to już stadium zaawansowane, to w większości przypadków nie da się wyleczyć, albo jest to po prostu trudniejsze. Chciałam go pocieszyć, dać nadzieję ale co otrzymałam? Jego zdenerwowanie, wywołany moim współczuciem i chęcią pomocy? Nie wiem, irytacja była na pewno, każdy głupi by to zauważył. Po za tym jak sam stwierdził, żaden alchemik nie jest w stanie mu pomóc. Był u najlepszych lekarzy. I nic. Nic dziwnego. Najwybitniejsi alchemicy i medycy, są po prostu zawalani różnymi sprawami i nie mają czasu rozpatrzeć pod każdym kątem.
Za swoje uniesienie również przeprosił i widocznie trafiamy na głębsze tematy, na które Ruki nie jest gotowy mówić.Szczerze jakoś mnie to nie interesuje. Wiem, że to przeszłość a on jest silnym mężczyzną, który da radę sobie ze wszystkim. I posiada wiele szczęścia. Ja osobiście pomimo, że nie miałam za pewne tak dramatycznej historii jak on, nie chciałabym o niej mówić. Przeszłość to temat zamknięty, jedyne co mnie interesuje to przyszłość.
Ruki wytłumaczył też, że choroba objawia się wzmożoną agresją w stosunku do innych i za pewnie nie tylko. Milczałam, wpatrując się w jego plamy, analizując od czego powinnam zacząć. Tak, będę dążyła do likwidacji, a przynajmniej osłabienia skutków tej tajemniczej choroby. Wziął wiszący na gałęzi sweter i prędko go założył. Przemienił się w wilka i usiadł do mnie plecami, potulnie jak baranek. Otworzyłam oczy szerzej. Plamy na sierści wyglądały niesamowicie, nadawały mu charakter, jakby był mieszańcem. Połączeniem wilka z jakimś kotowatym, które ma futerko w plamki. Podeszłam do niego i dotknęłam pleców, gładząc je.
-Proszę, powiedz coś - wyszeptał obracając głowę, by spojrzeć na mnie złotymi, wilczymi ślepiami.
Swoje spojrzenie z pleców przeniosłam na oczy Ruki'ego.
-To tylko skutek magii. Twoim skutkiem są niegroźne plamy i wzmożona agresja. Dobrze by było, gdybyś unikał sytuacji w których łatwo wybuchasz - powiedziałam to co mogłam spokojnie wywnioskować.
-Łatwo ci mówić - prychnął. - Skąd możesz wiedzieć takie rzeczy.
-Opatrywałam ci ranę. Widzę, że zapomniałeś, że sobie cokolwiek zrobiłeś. Alchemia wiąże się w pewien sposób z medycyną. Po za tym to za długa historia, mogłabym ci o tym mówić i mówić - westchnęłam lekko mrużąc oczy.
-Ah... przepraszam, przez to wszystko chyba rzeczywiście zapomniałem - bąknął pod nosem zmieszany.
-Nie szkodzi. I wiem, że zastosowanie się do mojej rady będzie trudne ale w niektórych sytuacjach tak się da - zaczęłam głaskać go po miękkim futrze. -Niektórzy na przykład nic także nie mogą zrobić. Muszą być jedynie bardzo ostrożni, a najlepiej żeby w ogóle nie korzystali z formy wilczej - dodałam lekko inspirując się swoim przypadkiem.
Łamliwość przednich łap i pozostałości po skrzydłach to naprawdę coś niepraktycznego, z czym nikt nie chciałby się spotkać. Nijak polować, nijak uciekać w gąszczach. Po prostu słaby organizm.
-Aż tak źle? - zdziwił się. - Spotkałaś takich osobników? - dopytał chcąc chyba wiedzieć jak bardzo inny mają gorzej, więc nie może marudzić, że on ma wybitnie źle. Ja jedynie kiwnęłam głową. Zastanawiałam się czy mogę mu się pokazać w tej wilczej formie. Biłam się z myślami, ponieważ to mógłby być mój koniec. Wzięłam się jednak w garść i zabrałam niepewnie rękę. Odsunęłam się na jeden krok i dokonałam przemiany w swoją prawdziwą, formę. Mogłabym być dumna ze swojej wilczej krwi ale to, co zrobiła magia, to cios poniżej pasa. Wiem, że siedzę w alchemii, ale chciałabym się bronić w tej formie, nie bojąc o złamanie. Delikatnie wystąpiłam przed niego by pokazać to, jak ja wyglądam. Bardzo bałam się jego reakcji, tego, że zacznie mi współczuć. Nie pragnę współczucia, chcę być po prostu silna i umieć z tym żyć. Wszystko jest przecież możliwe. Nie raz mi to życie pokazało. Przeważnie nie zmieniający się wyraz pyska, wyrachowana i bijąca chłodem postawa jest całkowitym przeciwieństwem mojego charakteru.
(Ruki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz