Położyłam głowę na łapach.
-Przestań się mazać. - uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się. Słońce zniknęło. Zaczęły pojawiać się ciemne chmury i
zaczął kapać deszcz. Lubiłam taką pogodę, ale Joseph najwyraźniej nie bo
szybko schował się pod drzewem. Położyłam się obok niego. Oparłam głowę
o jego ramię. Samiec delikatnie drgnął. Wzięłam głowę i położyłam na
ziemi. Byłam bardzo zmęczona. Poczułam zimny wiatr. Było twardo i mokro.
Deszcz mocniej się rozpadał. Teraz to nie była mżawka. Deszcz uderzał o
ziemię zrywając kwiaty i łamiąc małe gałązki.
<Joseph? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz