Spacerowałem po terenie. Jak zwykle bez celu. Zwykły spacer wieczorem.
Pomyślałem, że życie w tej watasze, mocno się zmieniło. Kiedyś było tu
nieco spokojniej, co w zasadzie mi się podobało. Teraz jednak dość
często myślałem o odejściu.
Szedłem powoli, rozmyślając o sensie bytu. Nie wiadomo skąd w myślach
pojawiła mi się Inka. Posmutniałem. W zasadzie dawno jej nie widziałem,
nieco bałem się, że już nie chce mnie znać.
Znalazłem pewien cel. Znaleźć ja i spędzić z nią nieco czasu. W końcu
była moją partnerką, w ogóle nie powinienem był pozwalać, na to co już
się stało. Niestety czasu nie cofnę.
Poszedłem na polanę. Usiadłem na centrum i przymknąłem oczy. Miałem nadzieję, że może sobie skojarzę gdzie często bywała.
- Witaj - usłyszałem za sobą, znany mi głos.
- Inka?
- Syriusz?
- Azar - uśmiechnąłem się - Ale dla ciebie to mogę być nawet Syriusz.
- Co się z tobą działa, przez ten czas?
- W zasadzie nie wiele... siedziałem w jaskini i... no spójrz, odmieniło
mnie - uśmiechnąłem się - Jednak nie w środku. Dalej jestem taki jak
kiedyś.
Wadera uśmiechnęła się. Przytuliłem ją.
- Chcesz się przejść?
<Inka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz