-Ruszamy-napięłam skrzydła ,,spadło" z nich kilka piór i znikło. Wzbiłam się w powietrze.
-Pióra ci spadły-powiedziała wadera szukając ich.
,,Wcale, że nie: ich nie ubywa, spadają co jakiś czas a przed
dotknięciem ziemi znikają"-powiedziałam jej w myślach robiąc nad nią
kółko. Leciałam spokojnie nad waderą oglądając teren. Nic ciekawego się
nie działo: słońce powoli zachodziło, a my szłyśmy gdzieś przed siebie.
Troszkę dziwnie się czułam: dawno nie latałam przy takim wietrze, który
sprawiał, że nic prawie nie musiałam robić. Nagle coś dostrzegłam: było
to ogniste.
-Powiedz mi, czy jesteśmy na zakazanych terenach?-zapytałam.
-Tak.-odrzekła wadera-A co?
-Bo ja coś tam widziałam i wiem nawet co.
-Co?-zapytała.
Nagle przeleciała obok nas ognista smuga.
,,Ognisty jednorożec"-powiedziałam jej w myślach.
(Lily?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz