- Na serio?- Zrobiłam zawiedzioną minę.- A już miałam nadzieję..
- Nadzieję na co?- Warknęła.
- Na to, że nie żyjesz.- Stwierdziłam, uśmiechając się diabolicznie. No
bo co? Przecież nadal pozostawała mi ta cząstka genów rodziców, która
przy niej się jakoś uaktywniała.
- Phi, wolne sobie. Mnie nie tak łatwo zabić.- Stwierdziła prychając.
- Wmawiaj sobie co chcesz.
<Lost Angel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz