-Możemy - uśmiechnęłam się. Szłyśmy dosyć długo. Lily mówiła że to będzie 30-200 km. A więc było to jednak 200 km.
Usiadłam. Byłyśmy na pustkowiu. Żadnej zwierzyny, rośliny.
-Wchodzimy?- wskazała jaskinię.
-Nie po to szłam 3 godziny. - uśmiechnęłam się i weszłyśmy. Od razu
usłyszałyśmy ryk. Jakby ktoś kogoś ze skóry obdzierał. Lekko się
cofnęłam.
-Już wymiękasz? - uśmiechnięta szła przed siebie.
-W moim życiu mało było takich wrażeń...
-To co ty masz w życiu?
-To już rozmowa na inną okazję...
<Lily? Miło że wspomniałaś o piecach ze wścieklizną xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz