Obudził mnie kapiący deszcz na zewnątrz jaskini. Przeciągnęłam się i
wyszłam z kryjówki. Na świecie było mokro i ponuro, nie było słychać
nawet śpiewu ptaków. Jedynie szumiący wiatr i lekki deszcz obijający się
o jaskinię. Wróciłam do kryjówki, zdjęłam maskę i zanurzyłam lekko pysk
w kamiennym strumyku. Usłyszałam czyjś szelest za jaskinią,
natychmiastowo wrzuciłam maskę na pyszczek. Jest magiczna, gdyby
właściciel chciał, by była na pysku, zrobiłaby to. Odwróciłam się,
powoli wychodziłam z jaskini, czułam wilcze ślady, nie moje. Podczas gdy
już wyszłam z owej jaskini, zobaczyłam jak jakiś wilk ucieka. Pobiegłam
za nim, wilk był czarny, a z jego pyska wypływała czarna smuga...Wilk
zatrzymał się, odwróciwszy się spojrzałam na niego. Warczał groźnie,
zaczęłam i ja. Podniosłam ogon, wilk cofnął się o krok. Wszystko dobrze,
świetnie, ale ktoś się zjawił, gdy JA chciałam ukarać tego wilka, za
to, że wtargnął na tereny watahy.
< Kto się pojawił? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz