- Oj no nie przesadzaj przecież nie raz prawie diabeł nas przywitał...
- Ciebie prawie...
- Czekaj co?- schował uszy- Czyli ten Sybirion to...
- Tak, przyszedł po mnie i muszę przyznać, że prawie się mu udało- chyba to miała być tajemnica
- Ona wie?- zapytałem i pomyślałem o jego wilczycy żeby wiedział o kogo chodzi
- Wie tylko tyle ile potrzebuje wiedzieć- zacząłem się śmiać, on przed nią dużo rzeczy ukrywa
- A jak jej powiem o tym to...
- Cię zabiję- znowu wybuchłem śmiechem
- Nie raz mi tak groziłeś i zobacz ja nadal żyję.
Już miało się robić jasno gdy nagle lunął deszcz. Ognisko zgasło z
głośnym sykiem. Spojrzeliśmy na siebie i pomyśleliśmy o tym samy.
Idziemy na ZAKAZANE TERENY!!! Ruszyliśmy biegiem.
- Skoro tu jest dzień to tam jest...
- Noc.
Wybiegliśmy przez wodospad i znaleźliśmy się w ciemnym lesie. Ale o
dziwo tu też lało. Infil wzruszył ramionami i wystrzelił jak z procy,
zostawiając mnie z tyłu. Po chwili dogoniłem go i biegliśmy nos w nos
jak za dawnych czasów. Nagle Infil zwolnił i stanął w miejscu. Akurat
przed wejściem na zakazane tereny. Ale cóż... zrobiłem to samo.
<?Czemu stoimy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz