-Zakłócasz mój spokój - warknęłam.
-To nie twoje jezioro, więc mogę zachowywać się tu jak chcę. - parsknął.
-Owszem, możesz. Ale po co? - odwróciłam się do niego. - Usiądź, uspokój się. Posłuchaj jak pięknie brzmi cisza...
-Ciszy nie słychać.
-Będziesz podważał moje wypowiedzi logiką i sensem?
Samiec się przenikliwie uśmiechnął. Usiadł i 'wsłuchał się' w ciszę.
-Teraz może coś upolujesz - zażartowałam.
-Widziałaś moje pokraczne polowanie? - zarumienił się ze wstydu.
-Nie polujesz gorzej ode mnie. - uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę jeziora.
<Joseph? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz