sobota, 19 kwietnia 2014

Od Infil'a C.D Lily, Amy, Rico, Fritz

Chyba trochę przesadziłem z tymi wspomnieniami. Nie mam najmniejszego zamiaru jej o tym mówić bo będzie się martwiła, a ja tego nie chcę. Przestałem się śmiać i znowu posmutniałem opuszczając głowę. Nie mogę jej powiedzieć. Po chwili Lily też przestała się śmiać, podniosła moją głowę i spojrzała mi w oczy.
- Infil...- zaczęła
- Po co masz się tym martwić?
- Bo jesteśmy razem i wszystkie kłopoty powinniśmy rozwiązywać wspólnie- powiedziała rozdrażniona
- Lily kocham cię i nie chcę abyś się tym przejmowała- powiedziałem
Lily się podniosła i ruszyła przed siebie.
- Lily? Gdzie ty idziesz?- powiedziałem i ją wyprzedziłem
- Skoro nie chcesz mi powiedzieć to nie mamy o czym rozmawiać- powiedziała
- Ale to nie tak, że nie chce...
- To jak?- warknęła zatrzymując się
- Bo... no nie mogę tego wytłumaczyć
- Czyli po prostu nie chcesz
- Nie o to chodzi- powiedziałem i opuściłem głowę
- Pytam ostatni raz: powiesz mi o co chodzi?
- Eh... Bo widzisz przypomniał mi się Victor i Sybirion
- Victor?
- Nie mówiłem to mój najgorszy wróg... a Sybirion to... no chyba wiesz
- I co tyle?
- No w sumie to tak- powiedziałem z uśmiechem- zimno się robi może rozpalimy ognisko?
- Okej- z jej twarzy i głosu nic nie dało się wyczytać
Już po chwili zapadł zmrok, w tym miejscu było wyjątkowo ciemno. Ognisko zostało rozpalone i jego ciepło nas ogrzewało.
W mroku ktoś zaczął się śmiać. Poderwałem się na równe nogi i razem z Lily zamieniliśmy się w wilki. Stanąłem przed nią i zacząłem warczeć
- Dam sobie radę- szepnęła mi do ucha i stanęła obok
- Nie- powiedziałem i skoczyłem w cień, miałem tylko nadzieję, że Lily nie wskoczy za mną
Na nieszczęście oberwałem czymś w głowę. To coś pękło i się rozlało. Padłem w miejsce oświetlane przez ognisko. Lily zaraz zjawiła się koło mnie.
- Umieram!- wrzeszczałem- pochowają mnie w pudełku po butach.
- Cicho bądź- powiedziała
- Ale ja umieram
- Oj Infil... nie przesadzaj to tylko butelka z łatwo palnym czymś- powiedział ktoś a w jego łapie pojawiła się kula ognia która oświetlała jego przeklęty pysk
- Sy... Sybirion? Ale ty nie żyjesz! Zabiłem cię tym dziwnym mieczem
- Tak na prawdę ja wciąż żyję i dzięki tobie jestem jeszcze silniejszy. ILE RAZY MOŻNA KOGOŚ ZABIJAĆ, CO?- powiedział i rzucił we mnie kulą ognia.
Usiadłem spanikowany... To był tylko sen. Jak dobrze, że tylko sen. Był środek nocy... a tak w ogóle to gdzie ja jestem? Rozejrzałem się i zobaczyłem, że leżę na łóżku, Lily nie było koło mnie. Wstałem i szybko zbiegłem po schodach. Przed domem nadal paliło się ognisko. Wybiegłem jak z procy gdy usłyszałem głos mojej ukochanej wilczycy i jeszcze kogoś. Zobaczyłem, że przy ognisku siedzą dwie osoby na przeciwko siebie. Sekundę później już stałem przed Lily i zacząłem warczeć.
- Co ty wyprawiasz?!- wykrzyknęła Lily
- Ciszej- powiedziałem- Kim jesteś?
- Nie poznajesz starego kumpla?
- Że co?- zapytałem zdziwiony
- To ja twój najlepszy kamrat nie pamiętasz mnie? Odbiliśmy na sobie piętno.
- Piętno?- zapytała oburzona Lily
- Nic ważnego- powiedziałem wściekły, że o tym wspomniał
- Skoro mówisz, że ,,nic ważnego" to znaczy, iż pamiętasz mnie
- Jasne że cię pamiętam kogoś kto chciał mnie zabić... wielokrotnie ciężko zapomnieć
- Nic o tym nie mówiłeś- powiedziała Lily
- To nie było istotne- powiedzieliśmy w jednym czasie a ja zgromiłem go wzrokiem
- Jak śmiesz odnajdywać mnie po tylu latach?- warknąłem
- Tak? A jak ty śmiesz żyć normalnie po tym co stało się z moim ojcem
- Mówiłem ci, że to nie moja wina! Edward był nie ostrożny i dlatego go...
- Zabiłeś?- przerwał mi- To chciałeś powiedzieć?
- Co ja... NIE!- jeszcze chwila i mu skocze do gardła.
- To może to zrób?- zaproponował
- Jak możesz to wykorzystywać?
- Czekaj ci o co w tym wszystkim chodzi?- zapytała Lily stając między nami
- Chodzi o to, że twój Infil'ek nie ma takiego czystego konta jak cie się wydaje.
- Zamknij się- powiedziałem i skoczyłem na niego
Leżał pode mną i pojękiwał.
- A tobie co?- zapytałem- Wino ci zaszkodziło?
- Jak byś chciał wiedzieć to ja piję tylko RUM!- wrzasnął i z rzucił mnie z siebie
- I o wiele lepiej ci idzie jak nie jesteś trzeźwy
- Właśnie dzięki, że mi przypomniałeś- powiedział i w jego łapie pojawiła się butelka
- O nie...
Rzuciłem się na niego, ale niestety uczyliśmy się razem i to przewidział. Wpadliśmy do wody i zaczęliśmy się śmiać. Już było dobrze?
- W miarę- powiedział
- Znowu?
- Żyjesz?- zapytałem
- Tak- odpowiedział, spojrzałem na Lily, ona tylko kiwnęła głową w zamyśleniu
Znowu zaczęliśmy się śmiać.

<? Spokojnie Zgadaliśmy się i tak to miało wyglądać >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz