Popatrzyłem na nią zrezygnowany.
-Ale ja nie umiem... Jak tylko go widzę to aż mnie łapy swędzą... Ja się
dla niej zmieniłem... ale ona dalej mnie nie chce... Cały sens mojego
życia to ona... nie umiem bez niej żyć...-powiedziałem.
-A byliście razem?-zapytała mnie znienacka. Popatrzyłem na nią zdziwiony.
-Tak w sumie to nie...
-To skąd wiesz, że nie umiesz?-popatrzyła na mnie wymownie.
-Bo tak czuję... żeby to zrozumieć, nie wystarczy kochać... trzeba poznać obie strony kochania... tą wspaniałą, i tą okropną...
-I mam uwierzyć, że poznałeś obie?
-Fajnie by było...-warknąłem.
-Wiesz co? Ja tu próbuję pomóc, a ty na mnie warczysz... dzięki, do
współpracy mnie nie zachęciłes...-mruknęła z lekkim rozdrażnieniem w
głosie. A na początku była wystraszona... -Ty po prostu cackasz się sam
ze sobą, wmawiając sobie nieistniejące rzeczy...
-Nie wmawiam sobie niczego! Odkąd ją zobaczyłem, już mi się podobała!
Twarda, nie zawachała się uderzyć pierwsza! Byliśmy przyjaciółmi... a
potem schrzaniłem... i nie umiem naprawić...-w miarę jak mówiłem z moich
oczu spływały łzy. Nie umiem już wytrzymać... nie bez niej... wszystko
jest szare, nudne, smutne... odkąd ją poznałem, tylko ona umie ten świat
pokolorować... a ona mnie nie chce... nie mam już żadnego sensu w
życiu...
<Nascina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz