- haha, Lavley, hahah, jesteś NIE - SA - MO - WI - TA ! - wydyszałam między napadami śmiechu.
'Ciekawie mieć takie moce' - pomyślałam - ' I ciekawe co innego skrywa w
sobie ta wilczyca'. Ale nie chciałam wnikac w jej umysł, więc gdy tylko
się uspokoiłam (co nie było najprostszym zadaniem, ale jakoś cudem
dałam radę) spojrzałam na nią zapłakanymi ze śmiechu oczami i zapytałam :
- Co jeszcze w sobie kryjesz, chichotko?
W tym momencie usłyszałam wezwanie Antiope. No tak, moja przyjaciółka
przecież nie mogła dac o sobie zapomnieć. Gdy krążyła nad nami, obie
podniosłyśmy głowy.
- Poznaj Antiope, moją magiczną orlicę.
- Antiope? To dość.. niespotykane imię - odparła zarumieniona Lavley.
- No cóż, wyjątkowe, jak ona sama - wyszczerzyłam się, a na jej pysku
znów zakwitł uroczy uśmiech - W mojej dawnej watasze przekazywaliśmy
sobie legendy i mity. Antiope była w nich Królową Amazonek. Podobno
znała ją moja prababcia!
Orlica wylądowała na grzywce zasłuchanej wilczycy. Lavley miała tak zdezorientowaną minę, że parsknęłam śmiechem.
- Wybacz, czasem jest bezczelna. Antiope! Złaź! - tym razem powodu do
śmiechu dała nam obrażona orlica. Łatwo było się śmiać z poznaną
wilczycą. - A Ty, masz jakiegoś towarzysza?
(Lavley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz