Dokładnie nie wiem co się stało... Poczułam jak mróz spowija moje ciało.
Po chwili obudziłam się na środku jeziora, była zima... nie wiedziałam
co się dzieje. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Ale już wiem mam na
imię Ophellia... powiedział mi to księżyc mój najbliższy przyjaciel.
Przez wiele lat żyła wśród ludzi, jednak... oni mnie nie widzieli byłam
tak jakby duchem. Ludzie mogą mnie dopiero zobaczyć jak uwierzą w
magiczne wilki, no ale cóż raczej nie mają takiej wiary. Jak byłam
niewidzialna dla nich potrafiłam im pomóc na każdy sposób, przed
bandytami i tak dalej, odeszłam jednak, bo kilkoro dzieci we mnie
uwierzyło... Zawsze byłam sama to dla mnie za dużo. Ruszyłam przed
siebie biegłam w płatkach śniegu, potem w zielonych liściach i raz
ciepłym a raz zimnym powietrzu, czułam wszystko co mówił mi wiatr co
chciał mi przekazać.
Księżyc.... chce coś mi powiedzieć. Pobiegłam tam gdzie mi powiedział. Kazał mi szukać równie oczu przepełnionych miłością 'tylko co to znaczy?'Biegłam wśród czerwono - żółto - czerwonych liściach i zasypanych ścieżkach, potem w deszczu, smutek... na razie tyle czułam, ale w głębi, nadzieję. Jest... zima... idę wyczerpana co mam zrobić? ledwo widzę. Zemdlałam. Nagle obudził mnie kojący głos. -hej! nic ci nie jest? -co.. się dzieje? - ledwo widziałam i nie mogłam się prawie wogólę ruszać, pierwsza reakcja to to że wilk mnie obudził tylko po to bym nie zamarznęła <Assum?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz