Odwróciłam sie, ale nigdzie nie było widać Lavley. 'Pewnie chce się
pochwalić swoimi umiejętnosciami, hehe' Jednk im dłużej nie było jej
widac, tym bardziej się martwiłam. W końcu zanurkowałam, ale po wilczycy
nie było śladu.
- Lavley! - krzyczałam spanikowana - Lavley! Przestań sobie robić żarty!
Na pomoc przyleciała mi Antiope. Pikowała do wody, wcześniej obserwując,
czy nie widać jej sylwetki w wodzie. W koncu ją dostrzegła. Z jej
pomocą wyciągnęłam Lavley z wody. Była nieprzytomna.
- Lavley, błagam, oddychaj.. - mruczałam pod nosem próobując wypompować z niej wode - No dawaj Lavle.. No dawaj..
W końcu wilczyca zakrztusiła się i wzięła głęboki oddech. Popłakałam
się. Bałam się, ze strace moją jedyną prawdziwa przyjaciółkę.
- Ekkheheh.. Nuit? Co ja .. ekhehekehe .. tutaj robie? ekheheh... czemu jesteśmy... ekhehehek.. mokre?
- Ćśśs.. Nic nie mów. Głuptasie, trzeba było powiedzieć.
- Ale ja. ekhehehekhee - zaniosła się silnym kaszlem.
- wiem. Rozumiem. Nie mów już nic.
Wzięłam ja na barki i zaniosłam do jej jaskini. Ułożyłam ją i usiadłam, pilnując, czy nie będzie potrzebowała pomocy.
- Nigdy więcej pływania - wyszeptałam.
(Lavley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz