-nigdy nie chciałem być zły, i nie chcę zostać -złapałem się za głowę -
wybacz, wybacz! nie wiedziałem że oni to robią! - łza spłynęła mi po
policzku - ale jeśli trzeba obronię cię przed nimi zabiję ich, mimo że w
moich żyłach płynie także ich krew, niestety nie potrafię się już
zmienić, może to po prostu płynie w moich żyłach, nie... nie! będę was
bronił każdego z watahy przed nimi - krzyknąłem z pewnością siebie 'ale
czy dam radę? nie... będę musiał, przecież niedługo ta wataha będzie
moim domem, będę musiał...'
-Ezreal co... się dzieje? - wilczyca patrzyła na mnie z przerażeniem
-co? - zauważyłem że się świece 'nie on znowu mnie przywołuje? przecież już myślałem że jestem wolny, wolny!'
-najwyraźniej na mnie czas - powiedziałem do wilczycy uśmiechając się -
wiem że nie cierpisz ludzi nie będę dawać ci więcej cierpienia - po
chwili zmieniłem się w cżłowieka i amulet mnie przeteleportował
-nie!!! nie chce tu być nie - chwyciłem się za głowę i krzyczałem, po
chwili spojrzałem na talizman z oczami we łzach - zostaw mnie w
spokoju!!! zakochałem się a tu takie bagno - podeszłem do wielkiego
amuletu i go kopnąłem - widocznie muszę zostać już na zawsze sam -
usiadłem przy amulecie - ale czekaj mogę cię zniszczyć, ale moja moc
zniknie na zawsze, czy moim przeznaczeniem jest na prawdę zostać już na
zawsze samemu? zakochałem się w wilczycy, ale ona nie cierpi ludzi pewno
dawał bym jej więcej przykrości, tu nikt nie będzie mnie szukać -
skuliłem się koncie 'chce do niej wrócić ale nie mogę' łza spłynęła mi
po policzku a po chwili zasnąłem na piasku.
<Nuit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz