- Z prawej - mruknęłam do wilczycy.
- Co? - zapytałam wciąż się śmiejąc.
- Z prawej. Ktos nas obserwuje. - mruknęłam, a potem dodałam głośniej. - Noo, to co, moze pójdziemy poszukać Ci nowej jaskini?
- ymm... Jasne - przytaknęła i rozejrzała się niepewnie
- Udawaj, ze nic nie widziałaś -mruknęłam.
Ruszyłam w prawo, w stronę krzaków za którymi ktos sie czaił. Lavley
szła tuz za mną. Nagle usłyszałysmy szmer, jak gdyby ktoś uciekał
potrącając gałezie.
- hej! zaczekaj! - ruszyłam w pogoń, Lavley także. Biegłysmy ile sił w
łapach, ale dystans miedzy nami a tym kimś się nie zminiejszał. -
Antiope! - wykrzyknęłam, a orlica wyprzedziła nas i zrównała się z
uciekinierem. Na chwile połączyłysmy umysły, bym poznała, kto to taki.
Ta informacja do tego stopnia mnie wybiła z rytmu, ze potknęłam się o
własne łapy i wywróciłam na pysk. Lavley na szczęście dała rade mnie
wyminąc i w miare bezpiecznie wyhamować.
- Hej, Nuit, wszystko w porządku? - spytała zatroskana
- Taak.. Ałałał... Masz moze pomysł, dlaczego Angel nas obserwował?
- Angel..?
- No wiesz, samiec Betha..
(Lavley?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz