Z trudem otworzyłam oczy, ale od razu poczułam na sobie ciepło słońca.
'Taaak! Słońce! - pomyślałam radośnie - w taką piękną pogodę brakuje
tylko uśmiechu Lavley!'. Zerwałam się na cztery łapy, i ruszyłam biegiem
do jaskini przyjaciółki. Po drodze przebiegłam także przez strumyk,
płosząc przy tym stado dzikiego ptactwa - jednak zamiast na nie polować,
roześmiałam się i biegłam dalej. Tęskniłam za nią, już dawno się nie
widziałyśmy. Widząc jej jaskinię rozpędziłam się jeszcze bardziej , po
czym wskoczyłam na śpiącą wilczycę.
- hej hej hej! Laaavleeeey! Wstawaj wstawaj wstawaj! Zobacz, jak jest pięknie!
Na początku obrzuciła mnie dość nienawistnym spojrzeniem za taka pobudkę, jednak po chwili jej pysk rozjaśnił szeroki uśmiech.
- No już, już, wariatko, daj mi chwilę - roześmiała się. Dobra pogoda
wszystkim poprawia humor po długiej zimie. Wilczyca na chwilę zniknęła w
głębi jaskini, po czym wróciła mając odrobinę bardziej przytomny wyraz
oczu - No dobra, to prowadź.
- Łąka?
- Łąka - potwierdziła.
- Kto ostatni ten gapa! - krzyknęłam i ruszyłam biegiem razem z Lavley, wtórująca mi śmiechem.
(Lavley? Moze jeszcze zima za oknem, ale niech chociaż w watasze świeci słońcee! )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz