- Cóż... - Zamyśliłam się. - Nie mam ciekawej historii. Jestem jedynaczką bez rodziców. Mama umarła, kiedy byłam szczeniakiem, niedługo potem życie stracił tata. - Niechętnie się uśmiechnęłam. - Najzabawniejsze w tym jest to, że nawet nie wiem w jaki sposób. - Otarłam łzę. Spojrzałam na Moliben'a. Tak... wyszłam na mażącą się dziewuchę, która jak większość wilków straciła rodziców. - No... to by było na tyle. Co się stało już się nie odstanie. - Uśmiechnęłam się.
- Może pójdziemy dalej? - Zaproponował basior. Chętnie przystałam na tą propozycję.
- W takim razie pokażę ci jedno miejsce. - Uśmiechnęłam się idąc w kierunku lasu. Szłam w kierunku strumyka bardzo dla mnie drogiego, gdyż to tam czasem bawiłam się z ojcem. Po kilki minutach przedzierania się przez suche patyki doszliśmy do celu.
Zanurzyłam łapę w wodzie.
- Grr zimna... - Mruknęłam żartobliwie.
<Moliben? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz