sobota, 9 listopada 2013

Od Mononoke C.D Nuit

Trzęsły mi się łapy. Do tej pory Niut podtrzymywała mnie, lecz kiedy puściła upadłam. Wezbrała we mnie złość. Jak oni mogli tak bezczelnie oszukiwać?! Wysyczałam przez zaciśnięte zęby:
-Dziękuję za pomoc.- postarałam się wstać. Niut patrzyła na mnie z wyrazem urazy w oczach. Powiedziała:
-Jak Ci się nie podoba, że sterczę tu dla ciebie i tracę cenny czas walki to mogę sobie pójść.- w jej głosie wyczułam nutkę irytacji.
-Nie o Ciebie mi chodzi. Chodzi mi o te kłamliwe, zaplute kundle! Jak one śmią oszukiwać?!
-Kto tam wie co jakiemuś pół mózgowi łazi po głowie?- spytała pół żartem.
-Nikt... Właśnie w tym problem...- powiedziałam spokojniej. Jednak moja dusza krzyczała o pomstę do nieba.- Chodźmy.- powiedziałam twardo. Chciałam zrobić pierwszy krok, lecz łapy odmówiły mi posłuszeństwa. Zakręciło mi się w głowie usiadłam. "Szlag!"- pomyślałam.- "Muszę walczyć!"- wstałam mimo bólu, który przeszedł przez moje ciało niczym prąd.
-Idź pierwsza.- powiedziałam do Niut. Kiwnęła głową. Siłą woli uniosłam się nad pole bitwy i z góry zadawałam "wybrańcom" psychiczny ból.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Nie minęło dużo czasu gdy nasi przeciwnicy poddali się. Niedobitki uciekły z podkulonymi ogonami. My zaczęliśmy świętować. Ja nie brałam udziału w tych zabawach.
Wzięłam na plecy mojego syna i ruszyłam ciężko do swojej jaskini. Byłam tuż przed nią, gdy zobaczyłam Zekiena. Czekał na mnie przed moją jaskinią. Gdy mnie spostrzegł podbiegł do mnie. Powiedział z falką troski w głosie:
-Och Mononoke, tak się o Ciebie martwiłem...- przytulił mnie i pocałował. Lekko się uśmiechnęłam.
-Nie było powodu.- powiedziałam uspokajająco. Nie musiał wiedzieć, że łapy mi wysiadają, i że kręci mi się w głowie.
-Pomóc Ci?- spytał.
-Nie, dzięki. Poradzę sobie.- dałam mu buziaka na pożegnanie i zniknęłam we wnętrzu jaskini.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Basior był młody miał zaledwie 2 lata. Czułam, że jego dusza krąży koło mnie, że mówi do mnie, że mnie nienawidzi.... Użyłam całej mej mocy by wyciągnąć z mojego wcielenia ziemi całe dobro. Gdy mi się to udało skierowałam jego połowę w ciało wilka, a drugą rozproszyłam w powietrzu.
Skupiłam się. Słyszałam krzyki bólu, przekleństwa wysyłane pod moim adresem, wściekłość i.... nagle zrobiło się zupełnie cicho. Otworzyłam oczy przede mną zaczęła się formować postać.... Wilk...
http://fc04.deviantart.net/fs70/i/2011/081/a/c/northern_lights_by_nataliedecorsair-d3c7u0q.jpg
 Siedział przede mną. U wejścia do mojej jaskini. Pełen emitującego z siebie dobra i.... miłości.... Mimo woli łza spłynęła mi po policzku... Mój syn....
-Dziękuję mamo.- powiedział do mnie metalicznym głosem. Wstał, podszedł do mnie, polizał mnie w policzek... - Teraz mogę odejść z tego świata w pokoju.... Nie płacz... Wrócę gdy będziesz tego potrzebować.... - odwrócił się i wyszedł z jaskini. Jeszcze ostatni raz się do mnie uśmiechnął i.... zniknął.... Rozpłynął się wśród gwiazd migoczących na niebie.... Odszedł... W pokoju.....
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Pochowałam go w ciemnym zakamarku mojej jaskini - chciałam zawsze mieć go przy sobie. Mimo smutku mego serca po jego stracie... - byłam szczęśliwa.... Dlaczego? - Bo spełniłam swoją rolę w tym rozdziale mego życia. Teraz skończyłam go pisać. Ale to nie koniec. Mam jeszcze wiele pustych stron do zapełnienia. Rozpoczynam nowy rozdział - rozdział pt.: "Ja, Zekien i nasze wspólne życie..." Czy to dobra nazwa? Przekonam się wkrótce....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz