- Oh.. - westchnęłam i wzięłam głęboki wdech. Czułam każdą komórką
swojego ciała, ze Ezreal jest obok - czułam jak jego sierść mierzwi się
pod delikatnym powiewem, jak zapach soli miesza się z jego zapachem, jak
oddech staje się coraz wolniejszy, a serce przyspiesza, kiedy na mnie
spojrzał. Poczułam, ze wręcz wibrował od nagromadzonej w sobie miłości.
Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na ukochanego. Obserwowaliśmy się
bez słów przez kilka dłuższych chwil, nasze spojrzenia mówiły to
wszystko, co było w naszych sercach.
- Chodź - wyszeptałam, chwytając go za łapę - Ja też chcę Ci coś pokazać.
Przeszliśmy brzegiem morza w kierunku, którą podpowiadała mi Antiope.
Orlica znalazła to miejsce przed chwilą, więc wciąż zagłębiała się coraz
dalej. Co jakiś czas na mój świat nasuwały się obrazy podsuwane przez
towarzyszkę.
O zachodzie słońca weszliśmy przez wąską grotę, kryształki w skałach połyskiwały delikatnie.
- To tutaj? - zapytał oczarowany basior.
- Nie - odparłam tajemniczo - Zamknij oczy.
Basior posłuchał i od tej pory prowadziłam go za sobą. Wkrótce
dotarliśmy na miejsce : delikatne światło przesączało się przez jasną
skały, nadając sali jasność, chociaż niedługo miała nadejść noc. Krucha
skała tworzyła wiele zakrętów i kryjówek. Podłożę stanowił miękkie,
nadmorski piasek.
- Już? - dopytał ze szczenięcą niecierpliwością Ezreal
- Policz do piętnastu i zacznij mnie szukać. - powiedziałam, uśmiechając się i uciekając w labirynt kryjówek w skale.
(Ezreal?)
|
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz