Podbiegłam do krzaków i rozchyliłam gałęzie, w momencie kiedy Mononoke zemdlała w wyniku krytycznych obrażeń.
- Wezwij boginię! - wykrzyknął Ezreal, osłaniając moje tyły, kiedy
reszta wilków jeżyła się i dochodziło do krótkich, ale bardzo mocnych
potyczek.
Usiadłam obok wadery i zamknęłam oczy. Skupiłam się tylko na jej bijącym sercu. Wpadłam w trans i wyszeptałam ciche wezwanie.
- Mama Quillo - szeptałam, zaciskając powieki - Przyjdź do swej wybranki, gdy Ciebie potrzebuje.
Poczuła delikatny zefirek mierzwiący moją sierść - Bogini byłą blisko.
Poczułam je pytanie w swojej głowie i pokazałam łapą w odpowiedzi na
leżącą obok waderę.
- Mononoke to waleczna wilczyca, Mama Quillo. Ale nawet takie potrzebują czasem wsparcia.
Poczułam milczącą zgodę. Nad waderą uniosła się srebrna smuga magii, zasklepiając jej rany i dodając energii.
- Dziękuję Bogini - wyszeptałam w głębokim ukłonie - Ofiarę złożę jak tylko zakończymy tę bitwę.
Energia ulotniła się z delikatnym powiewem, na odchodnym głaszcząc mnie
czule po głowie i wyostrzając zmysły. Mononoke otworzyła powoli oczy i
spojrzała na mnie niepewnie.
- Chodź - pomogłam waderze wstać - czeka nas walka.
(Mononoke?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz