Czułam ręce Kiby przesuwające się od kolana w górę. W miłosnym uniesieniu zaczęłam powoli rozpinać jego koszulę, delektując się każdą chwilą. Przejechałam dłonią po jego włosach czekając na dalszy rozwój wydarzeń. W pewnej chwili zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Kiba... - Próbowałam coś powiedzieć, mimo czułam, że słowa zamierają w moich ustach. Czekałam moment z zamkniętymi oczami. Po kilki sekundach uścisk ukochanego nieco zelżał.
- Tak? - Wyglądał na zawiedzionego.
- Ja... ja przepraszam, ale my nie możemy. - Usiadłam obok załamując ręce i wydając z siebie żałosny jęk. Mój ukochany złapał mnie za dłonie i przysunął je bliżej swojej twarzy. Zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Ale dlaczego? - Spytał zasmucony
- Bo to wszystko dzieje się tak szybko. Ja chyba nie jestem jeszcze gotowa... - Czułam jak po policzku spływa łza. Kiba wstał i zaczął zapinać swoją koszulę. - Wybaczysz mi?
<Kiba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz