Spojrzałem trochę krzywo na wilczycę po czym powiedziałem.
- Czemu sądzisz, że cię obserwuje? - No bo skąd wiesz, ze jestem w watasze? - Któregoś razu na spacerze cię zobaczyłem, od i cała tajemnica skąd wiem, ze należysz do tej watahy. -Oh, rozumiem. Wybacz że trochę się uniosłam. - Nie ma sprawy, wile razy w starej watasze tak miałem. Idziemy się przejść? - A dokąd? - No nie wiem nawet i do wodopoju. - Może być. Poszliśmy nad wodopój, było spokojnie i cicho. woda była lodem i aż chciało się na nią wskoczyć i się poślizgać " w sumie czemu ni?" powoli wszedłem na lód, podszedłem trochę głębiej, pośliznąłem się a Lonely się ze mnie śmiała, choć muszę przyznać ma bardzo ładny śmiech. - Nie śmiej się ze mnie, ty też byś się poślizgnęła.- Weszła dumnie na lód i się na nim ślizgała jakby robiła to od zawsze.- Jak ty to? - Tak jakoś samo z siebie. - Aha, może zejdziemy na ląd? czuje się poniżony- Uśmiechnąłem się żartobliwie. - No dobrze a co będziemy robić? - Gadać. - A o czym? - Na przykład... O! Skąd pochodzisz? ( Jakoś udało mi się to napisać, siostra musiała mi pomagać, mam nadzieję, że nie jest najgorzej i że mi szybko odpiszesz ) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz