środa, 6 marca 2013

Od Nuit do Ezreala


Gdy tak uśmiechaliśmy się do siebie, usłyszałam łomot. Kamienie! Na szczęście tamten wilk zdązył odskoczyć, a ja? Cóż. Duchy nie zawsze wybierają dobry moment na wizję..

"Patrzyłam, jak w odległej watasze nadeszła północ. Wilki podniosły pyski i rozległo się ich chóralne, zgrane wycie. Nagle na skraju lasu pojawił się człowiek. Znałam go, wszędzie poznam tą twarz! Podszedł do wilków. Dlaczego go nie atakują?! ... "

Wizja rozmyła się, gdy poczułam uderzenia w bok. 'Znam tą twarz! Sama ją tak przecież okaleczyłam! - pomyślałam sfrustrowana. Doskonale pamiętałam tamtego myśliwego - dlaczego on zadaje się z innymi wilkami?! Przecież powinny poznać ślady walki! Nie rozumiem!'. Moje wewnętrzne rozterki przerwał cichy szept :
- nic ci nie jest?
O wielki księżycu! Zapomniałam zupełnie o lawinie. I o tym wilku. Nawet nie wiedziałam, jak się nazywa, a jednak osłonił mnie przed nią. Dotknęłam szybko jego umysłu. 'Niemożliwe! Wyrocznia!' - wykrzyknęłam w myślach - 'Pewnie jest szpiegiem. Ostrożności nigdy nie za wiele!'. Zawarczałam i przewróciłam go na grzbiet. Zablokowałam jego łapy i odezwałam sie groźnie :
- Z której jesteś watahy? Zebrało Ci się na przeszpiegi?!
Usłyszałam jego cichy jęk. Przecież on był ranny! 'Ah, jaka jestem głupia' - wytknęłam sama sobie i przestałam dociskąc go do podłoża.
- No, słucham?! - Usiadłam obok i zmierzyłam spojrzeniem. Prawdziwy z niego przystojniak, ale najpierw muszę się dowiedzieć, kim jest. - Nawet nie próbuj uciekać, nie jesteś w stanie. Więc moze grzecznie mi wytłumaczysz, co Ty wyprawiasz, zanim będe musiała Ci w tym pomóc?

(Ezreal? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz