Otworzyłam sklejone oczy. Przetoczyłam się po posłaniu. - Ładny dziś dzień! - pomyślałam.
Wstałam i rozprostowałam łapy. Wyszłam powoli z jaskini. Rozejrzałam się. Cieszyłam się już, że przybyła wiosna, a tu śnieg. Od razu zmarkotniałam. Przeczesałam łapą grzywkę. Największy ból sprawiał mi brak wianka na głowie. Mogłabym założyć jakiś 'zużyty', ale zapach zwiędłych kwiatów nie należy do przyjemniejszych.
Zrobiłam obrót wokół własnej osi po czym ruszyłam przed siebie.
Mijając jakiegoś wilka poczułam, że drży.
- Coś ci jest? - zapytałam.
- Nie, nic.
- Jestem Lonely.
- Ja Speancer - odpowiedział.
(piszę z pamięci i nie wszystko może być dobrze)
Tajemniczy wilk był rosłym basiorem. Posiadał złotawo czerwone skrzydła i wyjątkowo długi ogon. Zapewne musiał mu utrudniać ucieczki.
- Jesteś w watasze? - zapytałam podejrzliwie.
- Tak, ty zresztą też.
- Obserwujesz mnie?!
< Speancer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz