kiedyś cały czas udawał człowieka)
zrobiłem mapy podziemnych tuneli Piltover. (miasta w którym mieszkał) Ich jakość była tak dobra, że rząd Piltover postanowił kupić mapy i zaoferował mi stanowisko Głównego Odkrywcy.To zdecydowało o moim późniejszym życiu - porzuciłem studia magiczne na rzecz archeologii. Od tamtej pory liczne moje przygody były spisywane w postaci romantycznych opowiadań. Jednak ostatnia podróż zaprowadziła mnie wprost przed oblicze drugiego daru - uśpionej magicznej mocy. Podczas badania piramid na Shurima Desert, odkryłem amulet o niesłychanej mocy. Abstrahując od samego rozmiaru amuletu (był dwukrotnie większy od Ezreala), pozwala swojemu posiadaczowi na kontrolowanie i kształtowanie magicznej energii - pod warunkiem, że źródło magii znajduje się nieopodal. To spowodowało, że mogłem wykorzystać pokłady magii, którą nosiłem w sobie, bez specjalnego wysiłku. Dobra okazja dla Odkrywcy z Powołania. Jedynym mankamentem jest to, że z nieznanych przyczyn amulet ten jest posłuszny magii przywoływania. W każdej chwili i bez ostrzeżenia, mogę nagle walczyć w roli bohatera dla, jak to sam określam, 'upartego przywoływacza, który za wszelką cenę chce rozwiązać jakiś zagrażający światu, nieistotny konflikt.' Sam przyznaję, że bycie przywoływanym od czasu do czasu na Fields of Justice nie jest wysoką ceną. 'Nie masz zbyt wiele czasu na studiowanie zbutwiałych tomów, gdy jesteś zajęty czołganiem się tam, skąd owe tomy pochodzą.' I takie jest moje motto. Niedawno chodziłem znowu po pustyniach i amulet mnie wezwał po chwili się pojawiłem w mieście. Zaczęło mnie to denerwować i ruszyłem w podróż, cały czas odczuwałem że amulet wezwie mnie w kilka sekund, ale tego nie zrobił. Pierwszy raz poczułem się na prawdę wolny i przybrałem moja prawdziwa postać, wilka. Biegłem szczęśliwy i zadowolony przez lata. Jednak nie tego pragnąłem... Chciałem.. rodziny poczuć jak ktoś... i w tedy zobaczyłem wilczycę od razu wpadła mi w oko jednak myślałem że źle mnie przyjmie, czyli np.: gryzieniem, warczenie i tak dalej. Nie wiedziałem czy ona jest z jakiejś watahy czy nie. Z trudem ruszyłem dalej. Znajdowałem się na wielkiej stromej górze. No i jak to powiedzieć jak zwykle miałem przygodę poślizgnąłem się i spadałem w dół. Myślałem że to koniec ale ja się szybko nie poddaje... za każdym razem gdy próbowałem się złapać nie udawało mi się, aż nagle użyłem swojej ukrytej siły i się przeteleportowałem, niestety na wilczyce która wcześniej widziałem, Miałem nadzieje że nic jej nie zrobiłem -przepraszam - krzyknąłem błagalnym głosem -nic się nie stało heh -to dobrze - westchnąłem z ulgą ale myślałem że wilczyca będzie miał inna reakcję od razu bardziej ja polubiłem, pierwsza moja myśl to że jest niesamowitą i piękną wilczycą - a po za tym hej - uśmiechnąłem się -Hej - wilczyca odwzajemniła uśmiech Miałem czuły słuch i usłyszałem jak z góry spadają kamienie -co? - krzyknąłem, wilczyca chyba też coś słyszała ale nie wie dział co to Zacząłem biec i zobaczyłem jak wilczyca stoi zamiast uciekać, kamienie... muszę coś zrobić. Zacząłem biec jej stronę "nie nie zdążę" i nagle się przeteleportowałem i osłoniłem wilczycę -nic ci nie jest? - wyszeptałem ledwo <Nuit? > |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz