Opuściłam łep. Jakoś tak cieplej zrobiło mi się na sercu gdy Kiba powiedział do mnie te słowa.
- Ty też jesteś niezwykły... i kochany. - szepnęłam i zaczęłam się powoli oddalać. Nagle gwałtownie zawróciłam, liznęłam Kibę w policzek i odbiegłam rumieniąc się.
Biegłam nieprzerwanie, aż do skraju lasu gdzie przystanęłam i spojrzałam za siebie. Nic nie mogło trwać wiecznie, a ten spacer był ogromną przyjemnością. Trudno, jutro znowu muszę powrócić do swoich obowiązków. Znów nadchodzi monotonia dnia, masa pracy i ani minuty wytchnienia.
- Chcę jeszcze powtórzyć ten spacer - powiedziałam sama do siebie i zniknęłam wśród krzaków jaśminu kierując się do swojej jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz