piątek, 14 lutego 2014

Od Luke'a

Szedłem sobie po jakiś ładnych terenach. Nudziło mi się. Uciekłem z poprzedniej watahy, tak było tak... jednolicie. Zupełnie jek w rzymskim legionie. Identyczne ruchy, wyświczone pozy... A ja nie znoszę czegoś takiego... Wtedy życie jest takie proste, przewidywalne... Jedynym urozmaiceniem była walka, bardzo mi jej brakowało... Kiedy tak rozmyślałem o walce i o tym, jak mogę pokonać potencjalnych wrogów, zobaczyłem człowieka, dokładnie uroczą dziewczynę. Na początku chciałem ją zaatakować, ale zobaczyłem, że wilk, w którego kierunku biegła, również zmienił się w człowieka. Myślałem, że się pocałują, ale nie. Najpierw wilk-człowiek oberwał z liścia, potem został trzepnięty w głowę ręką, aż ugięły się pod nim kolana, a na koniec dziewczyna kopnęła go w brzuch, aż zgiął się w pół. Szybko zmieniła się w zielonego, słodkiego wilka i nie oglądając się za siebie, odbiegła. Tego się nie spodziewałem... Powinna zostać i czekać... tylko nie wiedziałem o co chodzi... Za to czułem od niej śmierć. Musiała coś zabić, po za tym miała krew na łapach... postanowiłem za nią pójść. Mijając tego wilka, który z powrotem był wilkiem rzuciłem mu potępiające spojrzenie, którego on nie zauważył, bo rzucił się w kierunku jakiejś innej wadery. Acha. A więc o zdradę chodziło. Ale najpierw ważniejsze, czyli ta zielona wilczyca. Muszę dowiedzieć się, kim ona jest. Ruszyłem po śladach, na śniegu bardzo widoczna była krew... Dotarłem do jakiejś jaskini, z której po chwili wynurzyła się szukana przezemnie wadera w towarzystwie jakiegoś szczeniaka i jakiejś innej wilczycy. Czyli przyjacielska. Wpatrywałem się w nią uporczywie, aż lekko zaniepokojona odwróciła w moją stronę głowę. Obrzuciła mnoe wyzywającym spojrzeniem i ruszyła za przyjaciółmi. Ostra. Właśnie mam nowy cel... chcę ją koniecznie jako przyjaciółkę...

*Amber? Imponująca długość opowiadania.... ;p*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz