niedziela, 23 lutego 2014

Od Lily

Kiedy tam się bili/ próbowali pozabijać/ dopingowali, ja wyszłam. Nudziło mi się. Dawno nic ciekawego mi się nie przydarzyło. Stwierdziłam, że przydałoby się zajrzeć do ludzi, w końcu dawno mnie tam nie było. Przebiegłam przez wielki obszar terenu i zobaczyłam z oddali jakąś wioskę. Zmieniłam się w człowieka i weszłam do innego świata. Chodziłam chwilę ulicami miasteczka i strasznie się nudziłam. Jednak wtedy wśród ogólnego gwaru usłyszałam świst nadlatującego pocisku, który leciał prosto na mnie. W ostatniej chwili odskoczyłam, a kulka uderzyła w ścianę, która była w miejscu gdzie jeszcze chwile temu była moja głowa. A niech to szlag trafi! Zapomniałam, że banda Riley ciągle się na mnie nie odegrała. Słabo, a szczególnie, że nie mam pojęcia gdzie oni są, a ja stoję na widoku! Oj, nie jest dobrze. W moją stronę poleciały następne pociski. Jest okropnie! Moje szanse przeżycia są minimalne... No cóż, jak na razie muszę spróbować się ukryć. Całą moją nadzieję pokładałam w słuchu i w tym, że wyłapię każdy najmniejszy dźwięk. Rozglądałam się na boki. I wtedy ją zobaczyłam. Stała wśród drzew i wydawała rozkazy przez krótkofalówkę. Czarne włosy jak zwykle miała związane w wysokiego kucyka, a na jej twarzy gościł złośliwy uśmiech. Jej czarne jak noc oczy wpatrywały się we mnie z chęcią mordu. Tak, to była Riley. A niech to, na pewno ma ze sobą cały oddział strażników i w ogóle. Inaczej by się tutaj nie pojawiła, to nie w jej stylu. Nie chce nadstawiać karku... Chyba, że... Nie, to raczej nie jest możliwe. Przecież jej służba nie mogła jej zdegradować po tym, jak zwiałam. No cóż, kolejne pociski o milimetry minęły moją głowę. Chyba postanowili zmienić strategię, bo następna kulka trafiła w moje ramie. Zabawne, że na ulicy jeszcze nie wybuchnęło zamieszanie. Z ręki płynęła mi krew. Au. To bolało! Nie no, skup się. Powtarzał sobie w myślach. Następny pocisk trafił w nogę. Musiałam zwolnić, bo jakoś nie dawałam rady biec w takim stanie. Do lasu miałam jeszcze kawał drogi. Traciłam coraz więcej krwi, uderzały we mnie następne pociski. Było źle. Dobiegłam do lasu. Wbiegłam kawałek w jego głąb. Przestali mnie ścigać. Zmieniłam się w wilka. Nagle przed moimi oczami pojawiły się czarne plamki. Zemdlałam.

<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz