Jeżeli ten śmieć myślał, że mnie pokona, to się bardzo pomylił. W końcu
ja jestem Luke! Biały Demon! Po za tym walczymy o Amber, stawka dwa razy
większa...
-Nie chcesz zginąć szczeniaku, prawda? Więc zejdź mi z drogi!-warknąłem.
-Nigdy w życiu! Nie dam ci nikogp skrzywdzić!-cholerne, honorowe wilki... niech je ktoś wszystkie powybija...
-Sam tego chciałeś, gnido...-skoczyłem na niego wbijając mu pazury w
łapy i pozostawiając na nich dłygie szramy. Jednak on mi się wyrwał i
urzył jakiejś mocy, która pchnęła mnie bardzo silnie na ścianę. Przez
chwilę przed oczmi latały mi gwiazdy, ale zaraz znikły. Cały świat
zrobił się nagle czerwony. Duper, zmieniam się w furię... Skoczyłem na
małego, ale ten niespodziewanie wbił mi pazury w pierś i przejechał nimi
aż do brzucha. To bolało. Ale nie pokona mnoe tak łatwo... moja biała
sierść powoli zaczęła zabarwiać się na czerwono, ale to nic. Pokonam go,
a potem zdobędę Amber... bez względu na wszystko...
*Szczeniaku? >.< Amber? Lily? Infil? Pokonam wszystkich...*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz