Przyszli. Kto? Infil z tym małym, który... Już nie był mały. Nie wiem,
co ten mały zrobił Amber, ale po jego wyjściu zatrzasnęła się w pokoju i
nikogo nie wpuszczała. Lily, ta żółta, bezskutecznie dobijała się do
drzwi. Podszedłem do tego, który kiedyś był mały i wysyczałem mu prosto w
ucho :
-Nie mam pojęcia, co zrobiłeś Amber, ale jeżeli zobaczę jakikolwiek ś;lad po łzach, jesteś martwy...
-To ona zaczęła...-zaczął ten mały.
-Nie obchodzi mnie to, masz ją przeprosić!-zdenerwowałem się, ale podeszła Lily i spojrzała na Infla dziwnie.
-Zbyt mocne zaklęcie... nie umiem go przerwać, ty spróbuj...-powiedziała
i spojrzała wymownie na drzwi do pokoju Amber. Infil tylko westchnął i
podszedł do wspomnianych wcześniej drzwi. Jednak po chwili odrzuciła go
jakaś niewidzialna energia. Podszedł do nas rozcierając jedną łapą
głowę.
-Zbyt mocna, rzeczywiście... Kto mógł nauczyć ją tak czarować?-zapytał.
-No nie wiem.. ale nie postawiłaby tej zapory, gdyby nie ten maluch!-warknąłem.
-Wynocha. Już.-powiedziała Lily po czym dosłownie wywaliła mnie na pysk
za drzwi. Jednak ja zdołałem jeszcze telepatycznie posłać mojej
przeszkodzie na drodze zdobycia Amber jedno znanie.
-Jeszcze się policzymy...-nie, to nie to, o czym myślicie. Ja po prostu
już nie jestem przyjacielem Amber. Może na początku... Ale ostatnio
wszystko się zmieniło. Kiedy tylko ją widzę, świat staje się weselszy.
Kiedy jest smutna, ja również taki jestem, a w dodatku jestem zły na
osobę, która ją skrzywdziła. Tak, teraz już dobrze myślicie. Zakochałem
się w Amber...
<Rico? Przeszkadzasz mi mały... Amber? Lily? Infil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz