Patrzyłam na niego lekko zdziwiona.
- Drżysz nie z powodu psychicznej miłości. Po prostu jesteś psychicznie chory. - zaśmiałam się. Basior w ogóle nie odpuszczał.
- Lessuś - powiedział z lekką chrypką w głosie. - Wiem, że tego chcesz. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Skąd możesz wiedzieć co ja chcę ? - spytałam ironicznie.
- Wiesz, że cię nie puszczę, póki nie dostanę twierdzącej odpowiedzi. -
powiedział, a uśmieszek nie schodził mu z twarzyczki. ,,Jak ja bym mu ją
chętnie ukręciła" pomyślałam zaciskając zęby.
- Aha no już. - wywróciłam oczami. Shogun stał zaledwie kilka centymetrów przede mną.
- Nie oszukujmy się... - spojrzał mi prosto w oczy. - Nie zatrzymasz uczucia, ktore nas łączy...
- Niby jakiego uczucia ? - zaśmiałam się. - Mój drogi Shoguniaczku...
chyba wyobraźnia płata ci figle. - z udawanym współczuciem patrzałam na
niego. - Jeżeli niby odczuwasz do mnie takie uczucia, to jak chciałbyś
mnie ukarać ? - zapytałam z przebiegłym uśmieszkiem.
- Uhu... nieźle pogrywasz młoda damo... Jesteś bystrzejsza niż myślałem -
gwizdnął - To lubię. - szepnął mi do ucha. Zaciekawiona dalszym tokiem
wydarzeń zaczęłam uwodzicielsko krążyć wokół basiora.
<< Aww jak gorąco !! Shoguniaczku ? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz