czwartek, 20 lutego 2014

Od Bamona

Szedłem sobie jak co dzień przez las. Cały czas używałem macho-radaru, żeby nie przegapić jakiegoś smakowitego kąska. Chyba byłem na terenach jakiejś watahy, tym lepiej, więcej ciach.
I nagle coś zaczęło się dziać.
Mój macho-radar zaczął świrować, jak jeszcze nigdy nie świrował. No, może tylko wtedy, kiedy spotkałem GO, ale to raczej niemożliwe.
Muszę znaleźć źródło.
Zacząłem iść w kierunku, gdzie przekaz był najsilniejszy. Dostałem się na jakąś polanę, ale było na niej wiele samców, jedni lepsi, drudzy gorsi, ale wtedy z tłumu wyłonił się ON w towarzystwie jakiegoś szczeniaka i samic. Nie mogłem w to uwierzyć, moje serce nagle zaczęło tłuc się w klatce piersiowej jak ptak, który chciał się wydostać na wolność, chyba zaraz dostanę palpitacji!
A ON... ON nawet mnie nie zauważył!
Nie rozumiem, jak mógł być tak lekceważący, po tym, ile czasu dla NIEGO poświęciłem!
No coż, ale macho-radar nie sługa, nadal go kocham! Nic na to nie poradzę, zacząłem GO śledzić, a co mi tam!
I zobaczyłem coś okropnego - ON chyba ma dziewczynę! To niemożliwe, przecież on może kochać tylko mnie!
Skoczyłem mu na plecy.
- Infilusiu, jak ja cię dawno nie widziałem!
-O mój boże, to ty... Tylko nie to... - przewrócił oczyma. A on tak słodko to robi!
- Moja dusza płonie! Zaraz będę po zgonie, tak mocno płonie!- Zacząłem rymować, ale czego się dla takich słodyczy nie robi?
-Lily, Amber, Rico! - krzyknął. Ale on ma głoooos! Ah, zaraz mnie coś trafi!
- Oh, to twoi przyjaciele!- Wyszczerzyłem się w uśmiechu.- Jestem jego girlboyem!- Jakie zdziwione miny! A mój ukochany? Po prostu och i ach!
-Eee... że co? - spytała jakaś wilczyca. Odwróciłem się i zobaczyłem... moją kochaną siostrzyczkę, co tak mnie nienawidzi! No, nie spodziewałem się zobaczyć tu tyle bliskich mi osób!
- Amber, siostrzyczko! Gdzie ty się podziewałaś?! Szukałem cię!- Kłamałem. Szukałem tylko tego przystojniaka z niesamowitymi oczami.
-Co tu się dzieje? Wujku? - zapytał jeszcze jakiś szczeniak... tyle tu tego pospólstwa! Mam nadzieję, że ten szczeniak nie jest synem JEGO...
- Infilusiu, czy ty mnie zdradzasz?!- Wykrzyknąłem zszokowany. Przecież tak nie może być! Ale i tak go kocham...
-O co ci chodzi? - zdziwił się ON. No tak, on przecież jest nieskazitelny! I nieskalany. Na pewno, niczym Matka Najświętsza!
- Przecież jesteśmy razem od dobrych 20 lat! Jak mogłeś o tym zapomnieć?!- Jaki on słodki kiedy zapomina o tak ważnych rzeczach...
Wilczyce i szczeniak spojrzeli na niego dziwnie. Ciekawe, dlaczego?
-Nigdy nie byliśmy razem! Nawet cię nie znam... kim ty jesteś, do cholery jasnej!? - zapytał ponownie. On jest taki seksowny, jak się wkurza!
- Jak to kim jestem?- Zdziwiłem się.- Jestem Bamon, Bóg seksapilu słonko!- Zrobiłem z pyska dzióbek.
-A może zejdziesz ze mnie, cholero nieczysta? - zaproponował całkiem poważnie Infantiluś. Oh, jak on to zrobił! Zaraz padnę tu na zawał!
- Ależ oczywiście, ty mój słodki pączuszku!- Zszedłem z niego, chociaż tego żałowałem! Ja chce znowu dotknąć tego tłusz... ekhem... tych mięśni!
-Ale o co chodzi? I co ty tutaj robisz, **** *******!? - o, Amber użyła dość słabego przekleństwa, niż zwykle to robiła. Może to przez Infilusia? Może ona chce mi go odebrać!?
- I ty Amber, przeciwko mnie?! Chcesz mi faceta odebrać?- Wykrzyknąłem oburzony, przecież Infiluś jest mój i tylko mój! Niech tylko któraś z tych bab spróbuje go tknąć...
-Infil, może uciekniemy? - spytała szeptem Infilusia jakaś blond wilczyca, dotykając niechcący jego tłu...futerko. JAK ONA MOŻE!? TA... To po prostu nie do opisania!
- Słoneczko, jak możesz pozwolić na to, żeby jakaś BABA cię dotykała?! Przecież od tego masz mnie!- Rzuciłem mu się w ramiona.
-Spadaj. - upuścił mnie na ziemię.
-Skarbie, to jest okrutne! - krzyknąłem żałośnie.
-Wiem.
Zaczął mnie wlec w stronę lasu, o, jak... Romantycznie! Tylko, że on przywiązał mnie do drzewa i odszedł! Ale nadal jest słodki. Użyłem pocisku głupoty do zniszczenia sznurów. Trochę bolało, ale zadziałało. Pobiegłem za Infilusiem, zostawiając ślady z krwi jak po miesiączce.Jednak jego już nie było... Zniknęli! Postanowiłem odpocząć, żeby później uderzyć całą moją mocą seksapilu i wyrwać go z łap tych diablic, które chcą wyrwać mu duszę!
Zasnąłem z nadzieją na kolejne spotkanie mojej wielkiej miłości.

<Kto łaskawie dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz