czwartek, 13 lutego 2014

Od Clarissy

Spacerowałam po terenach. Oszołomiła mnie różnorodność wilków... "W domu tak nie było " pomyślałam, od razu przypomniały mi się lekko zniszczone tereny o ciemnych barwach i wilki... wszystkie czarne, albo takie jak ja z czerwonymi plamami tu i tam... powoli zaczynało mi się kręcić w głowie od tej różnorodności, zaczęła mnie denerwować zielona trawa, niebieskie niebo i kolorowe wilki... zwłaszcza one mnie denerwowały, nie wiem czemu, ale nie potrafiłam zaakceptować tych wszystkich kolorów. Już miałam się wracać i zaszyć gdzieś w jaskini, kiedy ujrzałam coś co wyglądało według mnie bardzo miło... ciemna ścieka z czerwonymi liśćmi. Przyspieszyłam nieco krok aby uwolnić się od tych wszystkich kolorów. Usiadłam pod jednym z drzewem. Odetchnęłam z ulgą, czując ciężkie zimne powietrze. Rozejrzałam się. Na pysku namalował mi się uśmiech. Przymknęłam oczy i wsłuchiwałam się w ciszę. Usłyszałam kroki, które mąciły mój spokój, otworzyłam jedno oko i zobaczyłam jakiegoś wilka, był zamazany więc nie potrafiłam stwierdzić kim jest, z resztą i tak nikogo nie znałam.
- Masz do mnie jakąś sprawę? - zapytałam lekko znudzona
- Sprawę?
- No nie wiem, stanąłeś/aś tak przede mną, potrzebujesz czegoś czy coś? - przyjrzałam się bardziej, ale nawet przez zmrużone oczy nie mogłam niczego jasno dostrzec, dopiero po chwili zorientowałam się, że jest ciemno - A tak przy okazji, to jestem Clarissa...

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz