Gdy Lily się odwróciła ujrzała za sobą wielkiego niedźwiedzia.
Przez chwile wszyscy zamarliśmy. Infil patrzył na miśka podejrzliwie,
Amber podbiegła i stanęła przede mną a Lily stała w miejscu i patrzyła
wielkimi oczami na tego wielkiego, puszystego i słodkiego misia. Infil
otrząsnął się, odciągnął przerażoną Lily od niedźwiedzia i posadził obok
nas. Ja byłem na żelkach i rozpierała mnie energia przez co moje oczy,
pazury i plamki na plecach zaczęły świecić błękitnym kolorem. Już nie
wytrzymałem po prostu musiałem zacząć się ruszać. Wyrwałem do przodu
omijając najpierw jedną waderę, potem drugą i już miałem skoczyć na tego
wielkoluda gdy nagle za ogon złapał mnie wujek. Miś się zdenerwował i
ryknął przeraźliwie. Wydawało mi się, że kiedyś już widziałem tego misia
ale nie mogłem skojarzyć gdzie. Infil zamarł na amen.
- Puść go!!!- rozległ się głos puszystego potwora
Od razu przypomniało mi się gdzie go spotkałem.
- Wujku ja go znam- powiedziałem do wilka a ten zgromił mnie wzrokiem możesz mnie puścić, nic mi nie będzie
- Nie ma mowy, zostajesz tu- jego głos był bardzo stanowczy.
- Puść go!!!- powtórzył wściekły miś.
W końcu udało mi się wyrwać wujkowi i skoczyć na puchatą istotę. Gdy
skoczyłem, niedźwiedź dał mi się ponieść i na pewno NIE udawał, że go
przewróciłem. Zaczęliśmy się turlać śmiejąc się, w końcu się
zatrzymaliśmy.
- Puszek!- wykrzyknąłem szczęśliwy i wtuliłem się w niego.
- Puszek?- zapytali wszyscy razem zdziwieni
- Tak- rzek- jestem strażnik tego całego lasu
- I moim przyjacielem- powiedziałem
- Otóż to wielkoludzie- mocno mnie przytulił- a ci to kto?
- A tak... to jest mój wujek Infil- wskazałem łapą- a to jest jego
dzie...- wujek spojrzał na mnie wściekły- to ją jego przyjaciółki, Amber
i Lily.
Wszyscy się już znają i głowy... chyba.
- Puszek a co ty tu robisz?- spytałem aby przerwać trwającą ciszę
- Wiesz jak co dzień robiłem obchód po lesie i usłyszałem ciebie,
pomyślałem, że coś ci grozi i przybiegłem. To tyle, ale skoro nic ci nie
grozi to ja muszę wracać do jaskini.
- Znalazłeś już jakąś niedźwiedzice?- spytałem
- Wreszcie mi się poszczęściło- powiedział z uśmiechem
- A jak ma na imię- wszystkie wilki spojrzały po sobie. O co im znowu chodzi?
- Aronia- powiedział stawiając mnie na ziemi
- Ooo... to ja cię nie zatrzymuję- na do widzenia wyczarowałem mu dwa garnki miodu.
Infil chciał już zjeść ich zawartość ale Amber podeszła i trzepnęła go w głowę
- Czuwaj- krzyknął z daleka
- Czuwaj- odkrzyknąłem mu i się odwróciłem, wszyscy na mnie patrzyli.
- No co?- zapytałem z miną niewiniątka.
<Lily, Amber, wujku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz