- No więc jestem wyrocznią.
- To chyba całkiem fajne zajęcie?
- E tam - odparłem z przekąsem - Jak jesteś jedną z czterech wyroczni,
to też nic nie robisz. W dodatku Twoi rodzice nimi są. Wtedy się nie
liczysz..
- Oh.. Rozumiem..
- Wiem, ze rozumiesz - spojrzałem w oczy Lenity - Pewnie Tobie też ktoś
kiedyś próbował wytłumaczyć, ze jesteś potrzebna, prawda?
- Uhm.. - odparła, patrząc w księżyc.
- Ale w pewnym momencie po prostu wiesz, że nie pasujesz do reszty..
Nastąpiła długa cisza, która przerwałem cichym szeptem.
- Myślałaś kiedyś o odejściu? - Nie dałem czasu odpowiedzieć waderze,
kontynuując - Bo ja trochę ostatnio tak. Nie mówię nic matce ani ojcu. W
sumie jesteś pierwszym wilkiem, który o tym usłyszał... Czuję się
taki.. Samotny.. I niepotrzebny...
Wilczyca nic nie mówiła, dając mi czas na powiedzenie wszystkiego, co czuję.
- Nie zrobiłbym tego. - powiedziałem z siłą, ale po chwili znów
przeszedłem do szeptu - Ale czasem po prostu zastanawiam się, czy wtedy
coś by się zmieniło.. Wiesz, poznałem tutaj waderę, ale jakoś nie mamy
ze sobą kontaktu.. A chciałbym mieć kogoś, komu mogę powierzyć swoje
myśli...
Spojrzałem na waderę i dodałem:
- Tak jak Tobie teraz. - wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w gwiazdy - To może teraz Ty coś opowiesz?
(Lenita?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz