Od kilku dni szukałam Zekiena. Niestety bezskutecznie.... Ilekroć spotykałam jakiegoś wilka mówiłam:
-Nie wiesz może gdzie znajdę Zekiena?
A wilk zawsze odpowiadał:
-Nie... Niestety nie.... Szukaj dalej. Tu go nie ma...
To
był już czwarty dzień tych mozolnych poszukiwań. Byłam już kompletnie
zdołowana. Postanowiłam pójść do którejś z Alph i spytać co jest grane.
Nie było ich w swoich jaskiniach... Nigdzie. Pomyślałam zażenowana:
"Kolejne do szukania...?"- poszłam na 'obchód'. Po jakimś czasie
znalazłam obydwie Alphy na małej polance. Siedziały na kocu w
czerwono-białą kratę. Podeszłam i spytałam niepewnie:
-Nie przeszkadzam?
-Nie, nie.... O co chodzi?- spytała Holly.
-Nie wiecie może gdzie jest Zekien? Szukam go i szukam kilka dni....
-Y.... Nie chcę cię martwić, ale....
-Ale co?
-Ale
Zekien opuścił naszą watahę....- w głosie Holly wyczułam współczucie.
Schowałam uszy. Po policzku spłynęła mi łza. Szepnęłam sama do siebie:
-Nawet
się nie pożegnał....- zacisnęłam usta i oczy by nie płakać, ale smutek
był ode mnie silniejszy.... Rozpłakałam się na dobre. Wtedy Riven
wyciągnęła do mnie łapę i powiedziała:
-Rozumiem cię. Mój partner też
właśnie zniknął....- dopiero teraz zauważyłam na jej policzkach ślady
łez. Usiadłam koło niej.... Trochę się uspokoiłam.... Gdy to nastąpiło,
Riven spytała:.....
*Riven, o co mnie wtedy spytałaś?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz