- Znam. Znam miejsce, w którym nikt Ci nie będzie przeszkadzał. Chodź. - skinęłam pyskiem.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Nie bałam się, ze Noxsus mnie
zaatakuje. Być może zdobyłam chociaż namiastkę jego zaufania. Wkrótce
przed nami zaczęły majaczyć fioletowe drzewa.
- Księżycowy Las? - zapytał podejrzliwie basior.
- Owszem. Nikt tu nie przychodzi. Nikogo tu nie było od lat... Jedynie
wyrocznie przechodzą tędy, ale my poruszamy się głównie jedną ścieżką.
Szczególnie, gdy widzimy, ze ktoś jest w naszym lesie. To znaczy, ze
potrzebuje jakiegoś bezpiecznego, samotnego miejsca.
Odpowiedziała mi cisza Noxsusa. Widziałam, ze chciał już być sam.
- To jest nasza ścieżka - pokazałam kierunek - Jeśli pójdziesz na wschód, nikt nie będzie Ci przeszkadzał.
Basior skinął głową w niemym podziękowaniu.
- Gdybyś czegoś potrzebował, to przyjdź do mojej jaskini.
Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.
(Noxsus?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz