Siedziałam
na klifach i patrzałam w wodę pod nimi. Usłyszałam za sobą szelest.
Odwróciłam głowę, lecz nikogo nie zobaczyłam. Wróciłam do podziwiania
wody która rozbija się o głazy. Znowu usłyszałam szelest. Tym razem
odwróciłam się cała. Poślizgnęłam się i zaczęłam się zsuwać w stronę
klifu po żwirze. Rozglądałam się czy toś kręci się w mroku lasu czy
tylko mi się zdaje. Coraz większa część mnie wisiała nad przepaścią.
-Kimkolwiek jesteś, pomóż mi! - krzyknęłam rozpaczlwie. <Ktoś?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz