Chciałem
zrobić coś na co normalnie bym sobie nie pozwolił.. chwile jeszcze tak
leżeliśmy po czym dałem ince wstać, uśmiechnąłem się. Odszedłem kawałek,
Po chwili podbiegłem do Inki i krzyknąłem "BEREK" Inka zaczęła mnie
gonić, zaczęliśmy się wygłupiać jak trzy miesięczne szczeniaki.
Gdy poczuliśmy zmęczenie siedliśmy. Zdyszani patrzyliśmy się na siebie. - Śmiesznie było- wydyszałem - racja. - Kiedy powtórka? - powiedziałem z nutką żartu w głosie - Nie wiem -uśmiechnęła się. - He he- spojrzałem w niebo ,powoli robiło się różowe.- chodź, może jeszcze zdążymy- powiedziałem Lekko ją szturchnąłem by wstała, zaprowadziłem ją na plaże. - Zdążyliśmy. - Na co? - Na zachód słońca- uśmiechnąłem się- Ładnie prawda? <Inka?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz