Obudziły mnie wpadające do jaskini promienie światła słonecznego. Patrząc jak przedzierają się przez korony drzew miałam głębokie przeświadczenie, że dziś jest bardzo ważny dzień. Wyszłam na świeże powietrze. Przechodziłam obok innych wilków z obojętnością nie odpowiadając na ich pozdrowienia. Momentami słyszałam za sobą zgorszone szepty, ale wyjątkowo dziś nie interesowało mnie to. Z zafrasowaną miną przemierzałam tereny Watahy myśląc co jest powodem tego dziwnego uczucia. Kiedy Mononoke podeszła do mnie z jakimś pytaniem odburknęłam coś niezrozumiałego w stylu "Przepraszam, nie mogę..." i odeszłam dalej. Wytchnienia spróbowałam poszukać przy Wodospadzie Zakochanych. Zauważyłam tam samotnie siedzącą Riven. Szczerze nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek, ale widząc jej śliczną buźkę nie mogłam zwyczajnie odejść.
- Hej. - Powiedziałam smutnie się uśmiechając. Riven od razu wiedziała co zrobić. Przeczuwała, że i tak ode mnie nic nie wyciągnie, więc zmieniła temat.
- Ty pewnie nie pamiętasz tych czasów, kiedy Colet była Alphą... Już kawałek czasu minęło. - Uśmiechnęła się pod nosem patrząc w spienioną wodę. Wtedy mnie olśniło!
- Matko jak ja cię kocham! - Wycałowałam ją po policzkach (Dla wyjaśnienia: Po przyjacielsku) po czym zaciągnęłam na dziedziniec. Znajdowało się na nim kilka wilków... zdecydowanie za mało, aby ogłosić wiadomość. W myślach razem z przyjaciółką poprosiłyśmy inne wilki o przybycie. W trakcie czekania chodziłam nerwowo w kółko myśląc nad tym, co mam powiedzieć. Gdy wszyscy przybyli podeszłam do przodu. Odczekałam chwilę, aż wszystkie szepty ustały.
- Dziękuję wszystkim za przybycie! - Zaczęłam mówić, a echo słów unosiło się hen daleko. - Możliwe, iż niektórzy z was wiedzą dlaczego się tu zebraliśmy. Może pamiętają czasy niejakiej Colet - białej, skrzydlatej założycielki. Niestety opuściła nasze progi... Ale jej duch wciąż opiekuje się tą Watahą! Jesteśmy jej za to wdzięczni! I właśnie dziś świętujemy rok istnienia Watahy! Jeśli ktoś z wilków tu obecnych pamięta ten dzień, lub chociaż początki przygód, to jestem zachwycona. Osobiście nie dostąpiłam tego zaszczytu... - Tu zniżyłam głos. - Och, nie będę się nad sobą rozczulać... Potem nastały przełomowe czasy, czasy Riven. To głównie dzięki niej Wataha nadal istnieje. Przyjaciółko, dziękuję za wszystko. Za to, że dzisiaj możemy się tu spotkać, za to, że ty jesteś tutaj z nami. - W tym momencie przytuliłam ją. Chwilę potem przyleciały ptaki z bukietem kwiatów. - Może to skromny podarunek, ale obiecuję, że od serca. Po prostu chcę wszystkim podziękować za wspólnie przeżyte i chwilę i mam nadzieję, że jeszcze wiele dobrego nas spotka! - Kiedy zakończyłam przemowę usłyszałam jedno wycie. Za nim dochodziły kolejne głosy aż wreszcie wszyscy wyli razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz